Nie samym chlebem…
Boguśka, dziewczyna z biura prasowego naszego kontyngentu, pisze mi w e-mailu:
„No to czekamy. Zgodnie z tradycją przywitamy chlebem i solą. A raczej solą, bo to, co tutaj podszywa się pod chleb, na pewno nim nie jest…”.
Mam szczęście, że od kilku miesięcy nie jem chleba.
Początek
Co mogłem, załatwiłem. Delegacja, ubezpieczenie, wiza, sprzęt. Żona niepocieszona, że znów jadę. Kiedyś będę musiał jej to wszystko wynagrodzić…
Mam trafić do Ghazni, największej polskiej bazy w Afganistanie. Czas zaanonsować się u tamtejszego PIO, oficera prasowego. Przy okazji parę pytań o warunki na miejscu. Trochę się martwię o możliwość przesyłania relacji.
Mjr Marcin Gil potwierdza moje doświadczenia sprzed 2 lat. Jeśli idzie o komórki i Internet „szału nie ma, ale za to kształtuje charakter ”