Rejestracja | Logowanie »


Nie pójdzie w ślady Saddama?

55 komentarzy | 03 listopada 2009
Dzidek przed bramą bazy Giro, wrzesień 2009/fot. Marcin Ogdowski

Dzidek przed bramą bazy Giro, wrzesień 2009/fot. Marcin Ogdowski

Skrzynia była ciężka jak diabli, a my – ja i fotoreporter – wykończeni wielogodzinnym lotem. Objuczeni jak osły z trudem przenosiliśmy dodatkowy bagaż – byle dalej od żandarmerii i straży granicznej, która pastwiła się nad zawartością toreb i plecaków wracających z Iraku żołnierzy.

Nie przemycaliśmy dzieł sztuki, cennych rękopisów czy broni. Te trzydzieści kilo „towaru”, które mieliśmy przenieść za bramę wojskowego Okęcia, żyło. A właściwie spało, otumanione prochami.

X, mniejsza o imię, dostał przyszłego Saddama od jednego z ukraińskich żołnierzy, stacjonujących w Al-Kut. Kilkutygodniowy psi szczeniak trafił do Diwaniji, gdzie X go odrobaczył, zaszczepił, no i trochę z przekory nadał mu imię irackiego dyktatora.

Gdy X musiał wracać do Polski, był już z Saddamem związany tak mocno, że nie wyobrażał sobie, by zostawić go w Iraku. Niestety, na przeszkodzie stały przepisy weterynaryjne i zakaz przewożenia zwierząt w samolotach wojskowych. A co gorsza, pupil wyrósł na sporych gabarytów byczka – a takiego nie dałoby się wywieźć za pazuchą.

X nie zamierzał się jednak poddawać. Mniejsza o szczegóły, ale udało mu się skrzynię ze śpiącym Saddamem wnieść do samolotu. Po wylądowaniu w Warszawie zaczęła się moja i kolegi rola – jako dziennikarze przez nikogo nieniepokojeni wynieśliśmy psa za bramę, gdzie czekała już żona X-a. Oczywiście, we wszystko wtajemniczona…

Minęło kilkanaście dni i otrzymałem maila pt.: „Saddam rządzi w…” – nieważne już gdzie, w każdym razie wynikało z niego, że iracki czworonóg łatwo zaadoptował się do polskich warunków. Na dowód czego do maila załączono kilka zdjęć…

*          *          *

Wydawało mi się, że taki los spotka również Dzidka, największego twardziela w Giro. Że któryś z chłopaków zabierze go ze sobą, wracając do Polski. A w najgorszym razie – że dane mu będzie zestarzeć się na polskim wikcie, w komicznej budzie przy bramie w Giro.

Ale, jak donosicie, Dzidek zaginął. Poszedł za patrolem i nie wrócił. To niby tylko pies, ale…

Saddam - w oczekiwaniu na wylot do Polski. Irackie Uhr, październik 2005 r./fot. Marcin Ogdowski

Saddam - w oczekiwaniu na wylot do Polski. Irackie Uhr, październik 2005 r./fot. Marcin Ogdowski