Wielkanocne paczki poleciały…
Mnie się nie udało, ale pal licho – ważne, że poleciały paczki. Ponad 2,5 tony wielkanocnych upominków od najbliższych trafiło już do Afganistanu.
Palety z paczkami wylądowały w Bagram, później trafią do Ghazni, a stamtąd do pozostałych, mniejszych baz. Pewnie minie kilka dni, nim dotrą do wszystkich żołnierzy, ale chyba nie ma powodów do zmartwień, skoro do świąt zostało jeszcze trochę czasu.
PS. Z okazji Świąt, żołnierzom, rodzinom i wszystkim członkom społeczności Z Afganistanu.pl składam najserdeczniejsze życzenia!

Tak wyglądał pokład CASY lecącej wczoraj z Warszawy do Krakowa - wielkanocne paczki zajmowały niemal cały pokład/fot. Marcin Ogdowski
I znów daliśmy radę…
… tym razem w konkursie na Blogera 2009 roku serwisu Wiadomości 24.
Miło mi donieść, że “Z Afganistanu.pl” otrzymał specjalne wyróżnienie w kategorii Polityka, w tym prestiżowym w internetowo-dziennikarskiej branży konkursie.
Świetnie poradził sobie fotoblog mojego kolegi Piotra Macury – 990px – zdobywając II miejsce w kategorii Fotoblogi. Piotr kilka galerii poświęcił Afganistanowi – możecie je oglądać, wchodząc w bloczki umieszczone po lewej stronie naszego bloga.
Wszystkim, którzy oddali głosy na “Z Afganistanu.pl” serdecznie dziękuję.

Tak jak poprzednio, pisząc o nagrodzie, nie miałem lepszego pomysłu na zdjęcie. Wybaczcie To fotka zrobiona podczas gościnnych występów w PIO w Ghazni. Nie pamiętam, co mnie tak zdziwiło.../fot. Bogumiła Piekut
Zamiast słów: Made in China
W centrum Ghazni, naprzeciwko pałacu gubernatora, znajduje się coś, co od biedy można by nazwać pasażem handlowym. W „butikach” dominuje tania elektronika, sprzęt gospodarstwa domowego, dywany, ciuchy oraz mnóstwo nieprzydatnych bibelotów, do których Afgańczycy, najwyraźniej, żywią wielką słabość.
Chodząc pośród tych wystawek miałem nieodparte poczucie deja vu. I nic w tym dziwnego, bo stoiska z podobnym asortymentem widywałem wielokrotnie w Iraku.
I tam, i tu dominowała tandeta rodem z Chin.
Pamiętam, że robiąc zdjęcia afgańskim handlarzom, nie mogłem oprzeć się myśli, jak bardzo bezsensowna jest cała ta wojna. Bo oto narażamy życie naszych żołnierzy, by przez otwarte afgańskie granice mogła płynąć rzeka towarów z napisem „Made in China”…
Wiem, to głupie uproszczenie. Ale coś na rzeczy jest.

Wybaczcie słabą jakość zdjęcia - zrobiłem je telefonem/fot. Marcin Ogdowski
Kobiety w mundurach rulez!

sierż. Agnieszka Nowak, fotoreporterka grupy PSYOPS
… i te niemundurowe również.
Z okazji Waszego święta – najserdeczniejsze życzenia!
A skoro jest okazja – na moich zdjęciach rzadko kiedy goszczą kobiety. Cóż, wojna to nadal głównie męskie zajęcie.
Ale to nie znaczy, że kobiet w Afganistanie nie ma. Jak pisze Adam Roik, autor tych zdjęć, “od dłuższego czasu pełnią trudną służbę w prowincji Ghazni. Są specjalistami w różnych dziedzinach – żołnierzami lub pracownikami wojska. Kobiety Polskich Sił Zadaniowych w Republice Afganistanu okiem Combat Camery”.
Zapraszam do obejrzenia galerii.

Anna Narodzonek, ratownik medyczny w grupie OMLT w bazie Warrior

Anna Pawlak, specjalista PIO

chor. Barbara Skomarowska, technik grupy inżynieryjnej

Magdalena Brzozowska, specjalista PRT

sierż. Jolanta Kowal, dowódca sekcji rozminowania
Dzień, którego nie ma
Dziś otrzymałem kolejny wykład z cyklu „Czas to pojęcie względne”. A wszystko przy okazji ponownej wizyty w ambasadzie Afganistanu.
Okazało się, że czekająca na mnie od kilku dni wiza została wystawiona z błędną datą. Składałem wniosek o wizę 3-miesięczną, dostałem ważną przez miesiąc, w dodatku w terminie średnio pasującym do moich planów wyjazdowych. Grzecznie poprosiłem o korektę, na co sympatyczny gość z wydziału konsularnego odrzekł, bym przyszedł za pół godziny.
Wróciłem, pewien, że dostanę nową wizę, tymczasem cała fatyga konsula sprowadziła się do odręcznego poprawienia cyferki, odpowiadającej miesiącowi. Całość operacji uwieńczyła pieczątka, postawiona tuż przy korekcie. Nie wygląda to może profesjonalnie, ale – zapewniono mnie – jest zgodne z prawem.
W sumie zatem nie byłoby o czym pisać, gdyby nie fakt, że teraz mam wizę ważną do 31 czerwca br. A takiego dnia w naszym kalendarzu nie ma…
Cóż, najwyraźniej Afgańczycy mają na ten temat inne zdanie.
Skoro jednak o czasie mowa – zdjęcie powyżej zrobiłem we wrześniu zeszłego roku w okolicach Giro. Widać na nim hummera afgańskiej policji, jadącego na jeden z posterunków na wzgórzach otaczających bazę. Ogromna, pusta przestrzeń i maleńki samochodzik, wspinający się po wąskiej serpentynie.
Gdy teraz oglądam to zdjęcie, zyskuje w moich oczach wymiar wręcz symboliczny. Bo, moim zdaniem, jest w tym kadrze esencja Afganistanu. Oto kraj, w którym czas stanął w miejscu. Kraj, przy którego surowości nawet potężne wojskowe maszyny zdają się być ledwie dziecinnymi zabawkami…

Ogromna, pusta przestrzeń i maleńki samochodzik, wspinający się po wąskiej serpentynie/fot. Marcin Ogdowski