Rejestracja | Logowanie »


Te przeklęte IED…

91 komentarzy | 06 sierpnia 2010
Większość zabitych Polaków to ofiary IED.../fot. Adam Roik, Combat Camera DOSZ

Większość zabitych Polaków to ofiary IED.../fot. Adam Roik, Combat Camera DOSZ

Szymon Słowik, Hubert Kowalewski, Grzegorz Politowski, Robert Marczewski, Waldemar Sujdak, Paweł Brodzikowski, Paweł Szwed, Marcin Poręba, Artur Pyc, Szymon Graczyk, Radosław Szyszkiewicz, Miłosz Górka, Paweł Stypuła. Co łączy te nazwiska? To żołnierze Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie, którzy zginęli na skutek wybuchu IED.

Dziś do tej listy musimy dopisać kolejne nazwisko – Dariusza Tylendy.

Słowik i Kowalewski zginęli w tym samym hummerze, później ten sam los spotkał Szweda, Sujdaka i Brodzikowskiego. Poręba był pierwszym żołnierzem, który poniósł śmierć w rosomaku, Pyca nie uchroniła unikalna konstrukcja MRAP-a – co prawda kilka miesięcy po ataku, zmarł jednak w szpitalu. Stypuła, jak wiele razy wcześniej, usiłował rozbroić „ajdika”. Nie wyszło…

14 z 20 poległych Polaków to równe 70 proc. wszystkich strat. Czyli nieco więcej niż wyniosła zeszłoroczna średnia dla całości sił ISAF.

„Musimy ograniczyć straty, a zwłaszcza liczbę zabitych po użyciu IED. To jeden z priorytetów generała” – mówił mi w zeszłym roku jeden z doradców ówczesnego dowódcy sił koalicyjnych, gen. McChrystala.

Cóż, widać talibowie też mają swoje priorytety.

Rodzinie i Najbliższym Dariusza Tylendy składam najszczersze kondolencje.

Dariusz Tylenda/fot. PKW Afganistan

Dariusz Tylenda/fot. PKW Afganistan

Paczki wylecą już wkrótce

26 komentarzy | 05 sierpnia 2010

Dobra wiadomość dla tych, którzy paczki wysłali, i dla tych, którzy na nie oczekują. Z zapewnień Dowództwa Operacyjnego wynika, że wszystkie – ponad tysiąc sztuk – trafią do Afganistanu do połowy sierpnia.

Martwić nie muszą się też te rodziny, które oddały paczki po 10 lipca – mimo, że dotarły do miejsca składowania po terminie, one również zostaną wysłane.

O tym, jak będzie wyglądała dystrybucja na miejscu, postaram się napisać później.

- Czekamy na te paczki jak dzieciaki na Mikołaja - przyznaje jeden ze służących w Afganistanie żołnierzy/fot. Adam Roik, Combat Camera DOSZ

- Czekamy na te paczki jak dzieciaki na Mikołaja - przyznaje jeden ze służących w Afganistanie żołnierzy/fot. Adam Roik, Combat Camera DOSZ

Badania jeszcze w Afganie

30 komentarzy | 03 sierpnia 2010

Na waszą prośbę próbowałem zasięgnąć języka w sprawie procedury medycznej, jaka czeka wracających do kraju żołnierzy. A wszystko przez węgorka jelitowego, pasożyta, którego wykryto u żołnierzy poprzedniej zmiany.

Formalnie wracający z Afganistanu żołnierze powinni być najpierw badani, a dopiero później puszczani do domów. W praktyce wyglądało to tak, że od razu wracali do najbliższych, a na badania stawiali się po kilku dniach.

Co czeka żołnierzy VII zmiany?

Plan jest następujący – wszyscy żołnierze mają zostać zbadani jeszcze w Afganistanie, tuż przed wylotem do Polski. Ale czy uda się na czas zorganizować medyków i ich przerzut? – tego na razie nie wiadomo.

Od moich rozmówców usłyszałem tylko, że zarówno w Afganistanie, jak i w kraju, są wystarczające zapasy leków, które w ciągu tygodnia skutecznie eliminują pasożyta.

W Afganistanie zagrożeniem są nie tylko talibowie/fot. Adam Roim, Combat Camera DOSZ

W Afganistanie zagrożeniem są nie tylko talibowie/fot. Adam Roik, Combat Camera DOSZ

Drobne niedogodności służby?

19 komentarzy | 02 sierpnia 2010

Nie pamiętam imienia tego żołnierza – a szkoda. Szkoda, bo imponował mi wówczas jak diabli. Parę dni wcześniej jechał rosomakiem, który zaliczył ajdika. Został ranny, poruszał się o kulach. I przez te kule czekała go rotacja do Polski.

- Najchętniej zostałbym w Afganie – mówił. A ja czułem, że nie ma w tym ani krzty fałszu. Znam argumenty o kasie – zapewne miała znaczenie. Ale zbyt wiele widziałem w Afganistanie, by nie wierzyć w żołnierską solidarność. – Przecież tu zostają moi kumple – wyjaśniał mój rozmówca. – Pierdolone kule… – nie krył złości.

Ta historia przypomniała mi się po lekturze dzisiejszego tekstu w „Rzeczpospolitej”, na temat  rannych. To prawda – wśród rotowanych do kraju poszkodowanych żołnierzy nie brakuje takich, którzy mimo wszystko woleliby zostać w Afganie.

Lecz we wspomnianym tekście nie ten wątek był najważniejszy, a rozbieżności w statystykach poświęconych rannym. Śmiać mi się chciało, gdy przeczytałem, że według danych Inspektoratu Wojskowej Służby Zdrowia mieliśmy 40 rannych, począwszy od 2003 r. W samym Dowództwie Operacyjnym przyznają, że tylko w ciągu ostatnich trzech miesięcy w Afganistanie rannych zostało 71 żołnierzy.

Skąd ta rozbieżność? Urzędnicy IWSZ opierają się na statystyce, wedle której żołnierzy rotowanych do kraju z przyczyn medycznych rzeczywiście było 40. Jednak tych, których leczono na miejscu, w tym zestawieniu nie uwzględniono.

Czyżby na miano rannego zasługiwał tylko ten, kto utracił jakieś narządy bądź kończyny? A reszta urazów to drobne niedogodności służby?

Mam nadzieję, że się mylę…

Z danych Dowództwa Operacyjnego wynika, że w ciągu ostatnich 3 miesięcy rannych zostało 71 żołnierzy. Wielu na skutek eksplozji IED.../fot. Adam Roik, CCDOSZ

Z danych Dowództwa Operacyjnego wynika, że w ciągu ostatnich 3 miesięcy rannych zostało 71 żołnierzy. Wielu na skutek eksplozji IED.../fot. Adam Roik, CCDOSZ