Rejestracja | Logowanie »


P jak psy

119 komentarzy | 02 kwietnia 2011
"Typowy, afgański burek".../fot. Marcin Ogdowski

"Typowy, afgański burek".../fot. Marcin Ogdowski

Pies pojawił się koło MRAP-a nie wiadomo skąd. Brudny, wychudzony, typowy afgański „burek”. Gdy się ruszył, zobaczyłem, że utyka na przednie łapy. Podniosłem aparat i zrobiłem zwierzakowi zdjęcie, chcąc w ten sposób zająć się czymś, by odegnać smutek, który mnie ogarnął. Tak bardzo było mi żal tego czworonoga…

Nie pierwszy to raz złapałem się na takim odruchu. I tak jak niemal zawsze przedtem, tak i tym razem poczułem się niezręcznie. Bo będąc w kraju ogarniętym wojną – w którym tak często giną niewinni ludzie – przejmuję się losem jakiegoś psa…

Cóż, nie ja jedyny. Kilka dni później z satysfakcją przyglądałem się sytuacji, w której jeden z żołnierzy mało nie dostał po łbie od swoich kolegów. Po tym, jak „sprzedał” im pomysł, by za cel fire-testu obrać pętającą się kilkaset metrów dalej zgraję na wpółdzikich psów.

Bo wiele afgańskich psiaków zasadniczo ma szczęście do obcych interwentów. Obierając za panów żołnierzy, dołączają do grona etatowych czworonogów, przywiezionych z dalekich krajów. Ba, mają nawet od nich lepiej, bo psy saperskie czy „zatrudnione” w żandarmerii muszą na swoją miskę solidnie zapracować.

Adoptowane przez całe pododdziały bądź pojedynczych żołnierzy czworonogi widać w każdej natowskiej bazie w Afganistanie. Bawią, wymagają opieki, dają namiastkę domu. Zepsute i rozpuszczone jak przysłowiowe dziadowskie bicze – do dziś gęba mi się śmieje na wspomnienie nieodżałowanego Dzidka z Giro, który starannie obgryzał rzucane mu kawałki z obiadowego talerza, zadowalając się mięsem i gardząc kośćmi.

Owe psiaki w większości przekazywane są kolejnym zmianom, bywa jednak, że zrodzone więzi są na tyle silne, że o pozostawieniu „kumpla” czy „kumpelki” nie ma mowy. I wówczas dochodzi do konfrontacji żołnierskiej pomysłowości z przepisami sanitarnymi i zasadami transportu w czasie rotacji.

Gdy jakiś czas temu jeden z wpisów poświeciłem psiej tematyce, dostałem takiego maila:

„(…) kilka dni temu chłopcy z Ghazni przywieźli z patrolu szczeniaka. Płeć żeńska, 12 tygodni, ma skleconą przez „zielonych” budę, obejrzały ją siły fachowe i… no właśnie… i mój kochany mężczyzna chyba się w owym psie zakochał. A ja absolutnie zazdrosna nie jestem…

Poważne pytanie natomiast brzmi: czy nie orientujesz się, w jaki sposób ktoś kiedyś już przewiózł psa z Afganu do Polski? Jak można to załatwić, z kim rozmawiać, co i gdzie napisać? I tak po powrocie chcieliśmy kupić psa, a skoro już opatrzność zesłała szczeniaka, to może to jakiś znak? Że ona ma być nasza? Jeśli możesz coś doradzić, podpowiedzieć, to bylibyśmy Ci niesamowicie wdzięczni”.

Odpowiedziałem co wiedziałem, mając na uwadze własne doświadczenia z wywożeniem psów z rejonu działań wojennych. Jak zakończyła się ta konkretna historia – nie wiem. Wiem natomiast, że co najmniej kilka psiaków, które przyszły na świat u podnóży Hindukuszu, hula dziś po polskich podwórkach.

I dobrze, bo – jak mawiał jeden z moich mundurowych kolegów, „pies też człowiek, dobre mu się należy”…

Zaadoptowane psiaki są w każdej natowskiej bazie w Afganistanie. To zdjęcie zrobiono w Wariorze - proszę uważnie przyjrzeć się, kto siedzi w kabinach obu pojazdów.../fot. Marcin Wójcik, zdjęcie wykonane aparatem Canon EOS 7D

Zaadoptowane psiaki są w każdej natowskiej bazie w Afganistanie. To zdjęcie zrobiono w Wariorze - proszę uważnie przyjrzeć się, kto siedzi w kabinach obu pojazdów.../fot. Marcin Wójcik, zdjęcie wykonane aparatem Canon EOS 7D

Etatowe czworonogi muszą na swoją miskę solidnie zapracować/fot. Marcin Ogdowski

Etatowe czworonogi muszą na swoją miskę solidnie zapracować/fot. Marcin Ogdowski

W zgodnej ocenie sporej większości załogi Giro, Dzidek był zbyt wygodnicki, by samemu upolować mysz. "Przyniósł ją, by przyświrować, że niby taki z niego wiraszka" - że też pozwolę sobie na cytat.../fot. Marcin Ogdowski

W zgodnej ocenie sporej większości załogi Giro, Dzidek był zbyt wygodnicki, by samemu upolować mysz. "Przyniósł ją, by przyświrować, że niby taki z niego wiraszka" - że też pozwolę sobie na cytat.../fot. Marcin Ogdowski

Afgańskie upały wymuszają wręcz odpoczynk.../fot. Marcin Ogdowski

Afgańskie upały wymuszają wręcz odpoczynk.../fot. Marcin Ogdowski