Fatalny początek
„Ze mną wszystko w porządku” – esemesy tej treści dotarły popołudniu do wielu rodzin stacjonujących w Afganistanie żołnierzy. Niestety, nie otrzymała go żona starszego szeregowego Mariusza Deptuły. To on poległ dziś w okolicach bazy Giro.
Rosomak Deptuły wjechał na IED. Starszy szeregowy wówczas jeszcze żył – wraz z innym, ciężko rannym w nogi kolegą, został przetransportowany do szpitala w Ghazni. Zmarł na stole operacyjnym.
Drugi ranny ma wkrótce zostać przetransportowany na leczenie do Polski.
W wyniku wybuchu pozostali członkowie załogi odnieśli niewielkie obrażenia. Jak zapewniono mnie w Dowództwie Operacyjnym, ich zdrowiu nic nie zagraża.
Mariusz Deptuła był żołnierzem zaczynającej się, X zmiany. Miał 28 lat.
Rodzinie i Najbliższym składam wyrazy współczucia.
* * *
Dzisiejsza tragedia nie jest odosobnionym zdarzeniem. Mimo iż zbliża się zima, talibowie nie odpuszczają. Co więcej, są na tyle rozzuchwaleni, że kilka dni temu ostrzelali największą polską bazę w Ghazni.
- Krótko przed 16-tą „sypnęli” w bazę – opowiada o wydarzeniach z 17 października żołnierz stacjonujący w „Gazowni”. – Już dawno nie mieliśmy ostrzału, a tu taka niespodzianka. A żeby „sypnęło” tylko raz! Kilka minut po zwinięciu się ze schronu i powrocie do namiotu, spadła następna niespodzianka. Dźwięk wyraźny jak nigdy. Wyraźny świst, kilka sekund przerwy i huk. No to się rozpędzili…
Zamiast słów: Dziewiąta w obiektywie
- Poszedłem do klubu poszperać w internecie. Ciasno… Jeszcze pamiętam, jak sam biegłem w pierwszych dniach szukać kontaktu z domem, a teraz okrutnie denerwują mnie tłumy dziesiątozmianowiczów, którzy zaledwie tydzień temu byli w Polsce, a już panicznie pchają się do Skype-a. Przejdzie i im, ale pewnie dopiero wtedy, gdy nas już tu nie będzie – opowiada żołnierz IX zmiany, który lada moment wróci do Polski.
Część jego kolegów jest już w kraju, inni czekają na samoloty w Bagram bądź kirgiskim Manas. Ci, którzy nie opuścili jeszcze baz, mieszkają na przysłowiowych walizkach. Już od kilkunastu dni trwa zaliczanie ostatnich, tak zwanych złotych patroli. Niebawem X zmiana oficjalnie przejmie odpowiedzialność za prowincję.
Jaka była dziewiąta? Na podsumowanie przyjdzie jeszcze czas – póki co, starym zwyczajem, obejrzyjmy galerię zdjęć powstałych przez ostatnie sześć miesięcy.
Paskudny pech…
- Pierwsi z naszych są już zapewne w połowie drogi do kraju, kolejni szykują się na najbliższy wylot. Natomiast każdy, codziennie lądujący na położonym nieopodal helipadzie Chinook, unoszący nieznośne tumany kurzu, oznacza to samo – nowi już tu są – opowiada żołnierz IX zmiany, która lada moment przekaże odpowiedzialność za „polską” strefę następcom z „dziesiątej”.
St. szeregowy Rafał Nowakowski, na co dzień stacjonujący w bazie Warrior, nie doczekał tego momentu. Zginał dziś nad ranem, gdy jego MRAP, podczas patrolu na drodze Highway 1, „wyłapał ajdika”. Dwóch innych żołnierzy zostało, na szczęście lekko, rannych.
To już kolejny tragiczny incydent z MRAP-em w ostatnich dniach w „naszej” prowincji. W zeszłym tygodniu, w wyniku wybuchy IED, zginęło 3 Amerykanów, dwóch zaś zostało rannych. Żołnierze US Army poruszali się MRAP-em typu RG-31, będącym częścią patrolu rozminowana dróg.
Rafał Nowakowski, żołnierz 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej, miał 30 lat.
Rodzinie i Najbliższym składam najszczersze kondolencje.
* * *
Rafał Nowakowski został pośmiertnie awansowany do stopnia sierżanta.