Rejestracja | Logowanie »


Najpierw zakupy, potem misja

61 komentarzy | 31 stycznia 2012
W Afganistanie zima w pełni - podobnie, jak w Polsce/fot. Sebastian Kinasiewicz

W Afganistanie zima w pełni - podobnie, jak w Polsce/fot. Sebastian Kinasiewicz

Choć w Afganistanie stacjonują jeszcze żołnierze X zmiany, ich zmiennicy już teraz żyją nadchodzącą misją. I nie chodzi tylko o ćwiczenia zgrywające – oto zaczął się szał przedmisyjnych zakupów.

Kilka dni temu otrzymałem list od żony jednego z misjonarzy, który za kilka tygodni wyląduje w Afganistanie. Pozwolę go sobie zacytować, mimo iż nie dla wszystkich użyta w nim terminologia będzie zrozumiała. Jednak jego wymowę zrozumie każdy, zwłaszcza – na co mam największą nadzieję – służby logistyczne naszej armii…

„Przeważnie na miesiąc-dwa przed rotacją wśród wyjeżdżających zaczyna się czas zakupów doposażenia. Nie inaczej jest i u nas. (…) Wiemy, jak wygląda sprzęt oferowany przez MON, wiemy, jaki być powinien” – czytamy we wspomnianym liście.

„Pierwszą rzeczą, którą chcieliśmy kupić, była kamizelka zintegrowana. Jednakże rozmowa z fachowcem odwiodła nas od tego pomysłu. Okazało się, że nie wszystkie wkłady pasują do kupowanych kamizelek, a co ważniejsze – wkłady nie powinny być przekładane, bo tracą swoje właściwości. <<Nie wolno tego wyjmować z materiału, w którym jest obszyty – aramid wchodzi w reakcję z UV czy wodą i następuje degradacja włókien, czyli przestają chronić>> – usłyszeliśmy. (…) Według naszego doradcy, (przydzielane przez MON – dop. MO) kamizelki UKO są dobre, trzeba natomiast unikać typów OLV czy KLV”.

Cóż, punkt dla MON. Ale…

„(…) na samych kamizelkach zintegrowanych wyposażenie się nie kończy. (…). Następnym ważnym elementem wyposażenia jest kamizelka taktyczna. Powinna być wygodna i funkcjonalna. Niestety, ta oferowana przez MON, według żołnierzy, nie spełnia tych funkcji. My wybraliśmy model USMC/US Marines – COYOTE” – relacjonuje czytelniczka blogu, po czym wymienia właściwości zakupionego sprzętu. „Kamizelka ta posiada pełną regulację, jest przewiewna, uszyta na siatce. Posiada trzy ładownice na magazynki karabinków, trzy uniwersalne ładownice pistoletowe, kieszeń na sprzęt podręczny, kaburę do montażu na kamizelce lub pasie. Panel plecowy z systemem montażu Molle i LC2 z rzepem na plastron, na którym można zamontować camellbacka (też dokupiony). Ponadto posiada nowatorski system podparcia kolby i w komplecie pas LC2”.

„Kolejnym ważnym elementem wyposażenia są okulary balistyczne, które niejednokrotnie potrafią komuś uratować wzrok. Nasze MON-owskie Uwexy, niestety, nie spełniają żadnych norm ochronnych, poza UVA i UVB. Model, który wybrałam, (…) chroni przed odłamkami o wysokich prędkościach i dużej masie. (…)” – czytamy. „Zwykłe okulary mogą zrobić więcej krzywdy – niech je noszą ci, którzy nosa z bazy nie wyściubią (…)”.

Nie mniej istotna jest odzież trudnopalna (w tym rękawice) – oczywiście, nie będąca standardem MON w przypadku zwykłych żołnierzy.

„Przy jakimkolwiek podmuchu przy wybuchu zwykła odzież wtopi się w skórę” – zwraca uwagę autorka listu. W dalszej jego części wspomina również o bieliźnie termoaktywnej. „Wiadomo, zwiększa komfort, bo jednak odprowadza wilgoć na zewnątrz”.

„Gdy kupowaliśmy te wszystkie rzeczy, towarzyszyła mi tylko jedna myśl – by mąż wrócił do mnie cały i zdrowy. Nie liczy się to, że wydaliśmy dużo więcej, niż MON daje na doposażenie. Na Jego bezpieczeństwie nie będę oszczędzać…”.

*          *          *

W Afganistanie przebywa obecnie członek Combat Camery DOSZ Sebastian Kinasiewicz. Oto galeria zdjęć jego autorstwa.

fot. Sebastian Kinasiewicz
fot. Sebastian Kinasiewicz
fot. Sebastian Kinasiewicz
fot. Sebastian Kinasiewicz

Konkurs i co dalej?

53 komentarze | 24 stycznia 2012
Biało nie znaczy spokojnie.../fot. Marcin Wójcik

Biało nie znaczy spokojnie.../fot. Marcin Wójcik

- Musisz zaszczepić się przeciwko meningokokom – usłyszałem kilkanaście dni temu od kolegi w mundurze. – Bez tego nie ma mowy o wylocie do Afganistanu – dodał mój rozmówca, wyjaśniając, że takie środki ostrożności wymusiła śmierć Zbigniewa Biskupa i widmo epidemii sepsy w kontyngencie.

No to się zaszczepiłem, a teraz nabieram odporności…

Tak, tak, za kilka tygodni znów wybieram się do Afganistanu. W sumie nie powinienem o tym pisać, by nie zapeszać – sprowokowały mnie jednak Wasze posty. „Co się dzieje z blogiem?!” – pytacie, zaniepokojeni dłuższą absencją. Spokojnie, nie zamierzam rezygnować z jego prowadzenia. Bardzo nad tym ubolewam, ale ostatnio, zwyczajnie, brakuje mi czasu. Pożera go, m.in., promocja książki, o czym wspominam, licząc na Waszą wyrozumiałość.

A skoro o książce mowa – mam dla Was kilka egzemplarzy, które rzecz jasna zadedykuję. Jak je zdobyć? Czekam na Wasze propozycje encyklopedycznej definicji blogu „zAfganistanu.pl”. Wybiorę i nagrodzę najlepsze trzy.

Zaś na koniec, na specjalne życzenie kilku Czytelników, zimowa-afgańska galeria autorstwa mojego redakcyjnego kolegi Marcina Wójcika.

fot. Marcin Wójcik

"Flaga na maszt..."/fot. Marcin Wójcik

fot. Marcin Wójcik

Pogoda nie sprzyja grillowaniu.../fot. Marcin Wójcik

fot. Marcin Wójcik

Zimowy Afganistan robi wrażenie, prawda?/fot. Marcin Wójcik

fot. Marcin Wójcik

Zdjęcia wykonano zimą 2011 roku, podczas patroli z żołnierzami Zgrupowania Bojowego Bravo, stacjonującego w bazie Warrior/fot. Marcin Wójcik