“Weterani z Afganistanu”
Tak nazywa się film, przy produkcji którego zaangażowałem się latem ubiegłego roku. Rzecz ma nieco mylny tytuł, bo przede wszystkim jest małym kompendium wiedzy na temat naszej misji (polecam zwłaszcza filmowe przebitki autorstwa chłopaków z Combat Camery).
W części dotyczącej weteranów mowa jest o ich prawach – o tym, jak to powinno wyglądać. I być może kiedyś będzie, bo – póki co – rzeczywistość nie jest już tak barwna.
Film wyprodukowała Fundacja Promilitaria XXI
Zamiast słów: Pożegnanie…
… kapitana Krzysztofa Woźniaka, które wczoraj odbyło się w Ghazni.
Takie zdjęcia nie wymagają komentarza.
Szczęścia starczyło na 13 miesięcy
Wczoraj na forum założyłem wątek “XIII zmiana” – od razu pojawiło się na nim kilkadziesiąt osób. Wśród wypowiedzi dominował ton wręcz radosny – bo skoro jest już ta grupa, to XII zmiana naprawdę ma z górki. A skoro tak, to “naszym coraz mniej grozi”.
Życie bywa okrutne.
Po serii udanych operacji, w których polscy komandosi zatrzymywali kolejnych ważnych członków talibskiego ruchu oporu, przyszedł moment brutalnego zderzenia z rzeczywistością. Jak informuje wojsko, podczas kolejnej akcji – próby pojmania m.in. Abdula Rahmana, znajdującego się bardzo wysoko na liście JEPL – żołnierze GROM-u napotkali na silny opór. W wyniku ostrzału zginął kpt. Krzysztof Woźniak, a kilku innych specjalsów zostało rannych.
“W trakcie podchodzenia do obiektu żołnierze z grupy szturmowej zostali ostrzelani z broni małokalibrowej i zaatakowani granatami” – czytamy w komunikacie nadesłanym przez ppłk Mirosława Ochyrę, rzecznika prasowego Dowództwa Operacyjnego. Pułkownik zapewnia przy tym, że akcja zakończyła się schwytaniem poszukiwanych.
Krzysztof Woźniak miał 36 lat. Zostawił żonę i trójkę dzieci. W wojsku służył od 1996 roku. Warto zaznaczyć, że jest pierwszym żołnierzem sił specjalnych, który poległ w Afganistanie.
Ja zaś nie jestem osobą przesądną, ale gdy spojrzałem na kalendarz, poczułem się nieswojo. Od przedostatniej już teraz śmierci polskiego żołnierza w Afganistanie minęło niemal dokładnie trzynaście miesięcy.
Rodzinie i najbliższym składam kondolencje.
Zamiast słów: Był sobie ajdik
Galeria przedstawia wyjazd żołnierzy z bazy Waghez na punkt obserwacyjny tuż obok miejscowości Nani.
- Wracając, natrafiliśmy na IED o wadze około 40 kilogramów – wspomina jeden z uczestników patrolu.
Co działo się dalej? Amerykanie z EOD wspólnie z polskimi saperami rozbroili pułapkę naciskową, a potem – za pomocą linki – wyciągnęli podejrzany baniak na bezpieczną odległość. Następnie go wysadzili.
- Po unicestwieniu ładunku stwierdziliśmy, że mógłby zrobić sporą krzywdę – przyznaje mój rozmówca.
Zamiast słów: Się działo…
… podczas XXI finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Zresztą, sami zobaczcie.
A wywołany do tablicy przez jednego z użytkowników, wyjaśniam – w ciągu najbliższych kilkunastu dni postawię ostatnią kropkę w maszynopisie mojej nowej, afgańskiej książki. Potem jeszcze redakcja, ilustracja, w co również będę zaangażowany. Książka będzie nosić tytuł “Ostatni obrońca” i powinna się ukazać w marcu. Wybaczcie, ale do tego czasu nie ma mowy, by mógł spełnić żądanie częstszego i regularnego pisania na blogu.
Obiecuję poprawę na wiosnę, w tym ponowną relację na żywo.