Idą święta…
Dostałem dziś list, który zacytuję w całości:
„Z tej strony monitora Szymon Markowski. Brat żołnierza Patryka Markowskiego z XIV zmiany w Afganistanie, baza Ghazni. Przesyłam gorące życzenia świąteczne. Przeczytałem Twoją książkę „zAfganistanu.pl” – naprawdę poruszająca, przedstawiająca różne aspekty. Miałbym do Ciebie prośbę – pozdrów mojego brat. Chciałbym, aby w chwilach świątecznych było mu miło… Mały gest, a na pewno by go ucieszył. Wyleciał na misję z psem Benem. Jeśli się uda, dzięki z góry”.
Co ma się nie udać?
Patryk, a także pozostali żołnierze i pracownicy cywilni kontyngentu – w imieniu własnym i całej społeczności zAfganistanu.pl, życzę Wam spokojnych świąt. A na Nowy Rok – obyście wszyscy, w komplecie, wrócili do domów!
Nie za wcześnie?
Kilka tygodni temu byłem świadkiem wycofywania z pierwszej linii kolejnych Rosomaków. Po obsłudze – wyszorowane i pozbawione dział maszyny – trafiły na ogrodzony placyk w bazie Ghazni. To tam zrobiłem załączone do wpisu zdjęcia.
Później transportery wywieziono do Bagram, a następnie do portu Salalah w Omanie. Przedwczoraj Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało, że kilkadziesiąt „rośków” właśnie dotarło do Polski – a konkretnie do Szczecina.
Jeszcze w Afganistanie pisałem o końcu służby popularnych „zielonych diabłów”, i wydawało mi się, że do tematu już nie wrócę. Tyle że przez cały czas otrzymuję sygnały od żołnierzy, którzy pomysł wycofywania Rosomaków – tych w wersji bojowej – uważają za przedwczesny.
- Patrole w okolicy czy konwoje do Bagram bez trzydziestek? Wolne żarty! To osłabianie naszych zdolności… – mówił oficer zakończonej niedawno XIII zmiany. – Nie zazdroszczę chłopakom z „czternastej” – dodał.
Rozmawialiśmy wczoraj, z inicjatywy wojskowego, którego wkurzył wspomniany komunikat MON. Zwłaszcza ów fragment:
- Granatniki i WKM-y mają niby tą samą zdolność co „trzydziecha”? – pytanie miało rzecz jasna retoryczny charakter. Oba rodzaje broni to groźne narzędzia, daleko im jednak do skuteczności szybkostrzelnej i piekielnie celnej armatki Rosomaka. Nie bez znaczenia jest również zasięg rażenia.
- „Rosie” powinny być w Afganie tak długo, jak długo będą tam pododdziały bojowe – twierdzi mój rozmówca, w czym zgodny jest z opiniami wielu swoich kolegów.
Na ostatniej, XV zmianie – w skład której wejdzie tylko jeden pluton liniowy – Rosomaków ma już w Afganistanie nie być. Owa szczątkowa bojówka będzie miała do dyspozycji wyłącznie MRAP-y. Jednak cały polski kontyngent (liczący około 350 żołnierzy), będzie wtedy stacjonował w Bagram – brak „trzydziestek” nie będzie więc dokuczliwy. Z kolei obecna XIV zmiana ma do końca utrzymać w linii kilkanaście wozów.
Ale czy to wystarczy, zwłaszcza w perspektywie przeprowadzki z Ghazni do Bagram?
Faktem jest, że wywiezienie dużej części sprzętu, jakim przez lata obrósł kontyngent, zostanie zlecone cywilnym podwykonawcom. Że Polacy będą się również „podczepiać” pod amerykańskie konwoje.
Ale co z bieżącą – ograniczoną, ale niezbędną – działalnością operacyjną?