Rejestracja | Logowanie »


Rzecz o rocznicy i… czytaniu

9 komentarzy | 18 lutego 2014
Po tamtej interwencji zostały takie pamiątki/fot. Katarzyna Szal (stare miasto w Ghazni, lato 2012)

Po tamtej interwencji zostały takie pamiątki/fot. Katarzyna Szal (stare miasto w Ghazni, lato 2012)

15 lutego 1989 roku ostatnie oddziały Armii Radzieckiej opuściły Afganistan. 25 lat później do wyjścia z tego kraju przygotowują się kontyngenty NATO. Zatem w ciągu ćwierćwiecza aż dwie wojskowe potęgi wysłane pod Hindukusz, nie zdołały osiągnąć postawionych przed nimi celów.

Pouczająca lekcja z zakresu wojny asymetrycznej.

Pytanie, czy trzeba było aż dwóch przykładów? Czy doświadczenia Rosjan nie były wystarczające? Jest takie przysłowie: „Im więcej czytasz, tym mniej naśladujesz innych”. Zdaje się, że zachodni politycy czytają niewiele.

„Tragedię i chwała Afganistanu”, monumentalne rosyjskie opracowanie na temat afgańskiego konfliktu, opublikowano w połowie lat 90. Dziś, post factum, możemy jedynie żałować, że nie stało się lekturą obowiązkową dla polityków i dowódców NATO.

Zainteresowanych odsyłam do “Tragedii..”, tym bardziej, że grupa zapaleńców właśnie kończy tłumaczenie tego opracowania na język polski. A książka niebawem ukaże się na naszym rynku.

Poza konkretnymi konkluzjami, „Tragedia…” zawiera masę soczystych relacji. Pamiętacie znakomity rosyjski film „9. Kompania”? Oto wspomnienie świadka tamtych wydarzeń:

(…) Po godzinnym ostrzale z dział bezodrzutowych, moździerzy, granatników i broni strzeleckiej „duchy” przeszły do ataku. Nacierający, ubrani w czarne kurtki, posuwali się spokojnie, całkowicie wyprostowani. Parli naprzód nie zwracając uwagi na ogień artylerii i ponoszone straty. Miało się wrażenie, że są w narkotycznym transie. Wykorzystując półki skalne i skryte podejścia podchodzili coraz bliżej do pozycji 9 kompanii. W ruch z jednej i drugiej strony poszły granaty. „Duchy” atakowały krzycząc „Allach akbar!”, „Moskwa, poddaj się!”. No a nasi rzucając granaty krzyczeli w odpowiedzi: „Za Fiedotowa!”, „Za Kujbyszew!”, „Za Borysow!”, „Za Mohylew!” Każdy wykrzykiwał nazwę swojego rodzinnego miasta. Walka trwała już drugą godzinę, kiedy, osłaniając wycofujących się kolegów, na pozycji pozostał jeden człowiek – kapral Aleksandrow W.A. „Duchy” strzelały do niego jednocześnie z trzech stron z trzech granatników. Zginął jak bohater. Przedstawiliśmy go tytułu Bohatera Związku Radzieckiego (pośmiertnie).

(…) Według naszych obliczeń 39 żołnierzy 9 kompanii było atakowanych przez około 200-300 „duchów”. Nie dowiedzieliśmy się, jakie ponieśli straty, ponieważ wynieśli z pola walki wszystkich zabitych i rannych. Po kilku dniach z oddziału rozpoznawczego armii przyszła wiadomość: Walczył z nami wyborowy pułk komandosów armii pakistańskiej „Czehatwał”.

A skoro o książkach mowa – zakończyłem pracę nad nową afgańską powieścią (w pewnym sensie będącej kontynuacją „Ostatniego świadka”). Teraz czas na wszelkie zabiegi redakcyjno-edytorskie.

Premiera już w kwietniu.

A co zostanie z wieloletniej obecności NATO, w tym Polaków?/fot. Katarzyna Szal

A co zostanie z wieloletniej obecności NATO, w tym Polaków?/fot. Katarzyna Szal