Rejestracja | Logowanie »


Opuszczamy Ghazni

12 komentarzy | 27 kwietnia 2014
Biało-czerwona nie będzie już powiewać nad "Gazownią"/fot. Adam Roik

Biało-czerwona nie będzie już powiewać nad "Gazownią"/fot. Adam Roik

Dziś, już oficjalnie, nasi żołnierze kończą misję w prowincji Ghazni. Zaczynająca się lada moment XV zmiana będzie stacjonować już tylko w Bagram. Niebawem postaram się przygotować jakieś foto-podsumowanie minionych sześciu lat, a dziś pozwolę sobie na nietypowy komentarz. Oto fragment „(Nie)potrzebnych”, mojej ostatniej „afgańskiej” powieści:

– Zeszłoroczna wigilia miała być ostatnią w Afganistanie – Kowalik odnosił się do zapewnień prezydenta i rządu. – Dowództwo Operacyjne twierdzi, że najdalej piętnastego grudnia wszyscy będą w domu.

– Dwa tygodnie przed ostatecznym terminem – zauważył Laudański. A po kilku sekundach milczenia dodał: – Warto było?

Generał prychnął.

– Pyta mnie pan jako wiceszefa MON czy jako oficera? – Spojrzał przekornie na rozmówcę.

– Wiem, co wygadują politycy… – odparł dziennikarz.

– Ujmę to po żołniersku. – Kowalik podniósł się z krzesła. – Wojsko, które ćwiczy tylko na poligonie – mówił, sięgając do podróżnej torby – …jest gówno warte – dokończył, kładąc na stole opakowanie kabanosów. – Proszę się częstować – zachęcił.

– Jasne – zgodził się reporter. – Tylko mam wrażenie, że trochę nas to wszystko przerosło.

– Ma pan rację – przyznał Kowalik. – Przejmowanie całości Ghazni to był idiotyczny błąd. Wtedy, w 2008 roku, żeby ogarnąć sytuację w prowincji, potrzebowaliśmy czterech tysięcy ludzi. W 2010 roku już sześć tysięcy. A mieliśmy w najlepszym razie dwa i pół tysiąca. – Wiceminister doskonale pamiętał opracowania sztabu generalnego poprzedzające formalne przejęcie kontroli nad prowincją i frustracje, jakie wśród wojskowych wywołała decyzja polityków. „Kim my, kurwa, mamy walczyć!?” – pytali mundurowi.

– Efekt był taki, że Amerykanie musieli nam ratować dupska – dokończył za Kowalika Laudański.

Generał westchnął. Jakkolwiek to brzmiało, chłopak miał rację.

– Wojsko jest od wykonywania rozkazów – powiedział na głos. – To nie jego wina, że politycy mają wybujałe ego.

PS. Trochę statystyk, tytułem podsumowania – w materiale “Polski Zbrojnej”.

No to się zaczęło…

19 komentarzy | 16 kwietnia 2014
"(Nie)potrzebni"/rys. Tomasz Tworek

"(Nie)potrzebni"/rys. Tomasz Tworek

… „(Nie)potrzebni” są już w sprzedaży. Przyznam Wam, że to najważniejsza moja „afgańska” książka. Czytajcie i oceniajcie.

A na początek oddaję głos osobie-instytucji forum zAfganistanu.pl – moderatorce Joannie. Aśka pisze tak:

„Marcinie Ogdowski, dziś jest premiera twojej najnowszej książki „(Nie)potrzebni”, a ja pozwolę sobie napisać kilka słów od siebie na temat twojego najnowszego dzieła – które miałam przyjemność przeczytać.

Znów uderzyłeś w mocny temat – żołnierzy polskich uczestniczących w misji (wojnie) w Afganistanie oraz polityki z tym związanej. Ukazałeś ciemną stronę władzy, przepychankę polityczną, walkę fizyczną oraz psychiczną weteranów, którzy muszą zmierzyć się z urazami, jakich doznali podczas pobytu w Afganistanie.

Twoja książka to historia tylko jednej zmiany kontyngentu, ale to wystarczy, aby poruszyła wyobraźnię czytelnika, w tym moją. Czytając fabułę odnosiłam wrażenie, iż uczestniczę w wydarzeniach często bardzo bolesnych, trudnych i tragicznych dla żołnierzy oraz ich rodzin.

Po raz kolejny udało ci się też pokazać drugie dno władzy.

Niestety, czuję niedosyt po lekturze książki. Brakuje mi ciągu dalszego, opowieści o tym, co dalej z głównymi bohaterami, jak potoczyły się ich losy w walce, którą podjęli.

Mimo to uważam, że znów zrobiłeś kawał dobrej roboty, co na pewno zostanie zauważone przez odbiorców”.

Aśka, dziękuję. I czekam na opinie innych Blogowiczów.

Trzysta w jedną, osiemset w drugą stronę

8 komentarzy | 11 kwietnia 2014
Autorem wszystkich zdjęć jest ppor. Radosław Gruźlewski

Autorem wszystkich zdjęć jest ppor. Radosław Gruźlewski

Chodzi o liczbę paczek, które przyszły do Afganistanu, i które żołnierze wysłali do rodzin w Polsce.

Jak donoszą służby prasowe kontyngentu, podarunki dla wojskowych ważyły ponad 900 kilogramów. Prezenty od żołnierzy – które są już w drodze do Polski – niemal dwie i pół tony.

W sumie zatem kilka tysięcy kilogramów szczęścia, dla którego pretekstem są zbliżające się święta wielkanocne.

To ostatnie świąteczne paczki wysyłane żołnierzom i przez żołnierzy Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie.

002

003

004

005

006

007

Marzec za nami

13 komentarzy | 02 kwietnia 2014
Centrum miasta Ghazni, posterunek ANP/fot. Marcin Ogdowski

Centrum miasta Ghazni, posterunek ANP/fot. Marcin Ogdowski

To wyjątkowy miesiąc z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, to ostatni marzec misji ISAF, po drugie – nigdy dotąd siły NATO w Afganistanie nie odnotowały tak niskich strat w trzecim miesiącu roku. Marzec 2014 roku okazał się tragiczny dla dwóch żołnierzy. Dla porównania w latach 2010-2012 w tym miesiącu ginęło po 39 wojskowych. Jeszcze w ubiegłym roku w marcu śmierć poniosło 16 żołnierzy z Zachodu – wśród nich Polak, Paweł Ordyński.

Niestety od kilkunastu dni mamy afgański nowy rok, co zwykle oznacza wiosenną talibską ofensywę. Obym się mylił, niemniej nie da się wykluczyć, że poskutkuje to zwiększeniem strat wśród koalicjantów.

Póki co straty – i to poważne – ponoszą rebelianci. Wczoraj, w jednym z dystryktów prowincji Ghazni, w wyniku wybuchu bomby domowej konstrukcji śmierć poniosło aż 16 bojowników, a 9 zostało rannych. Wśród nich kilku komendantów, także z Pakistanu. W afgańskich mediach mówi się o dwóch hipotezach – wedle pierwszej, eksplozja nastąpiła podczas konstruowania ładunku (który następnie miano umieścić w kamizelce szahida), wedle drugiej, miał to być zamach – w ramach wewnątrztalibskich porachunków.

Nie ulega za to wątpliwości, że mężczyźni zebrali się pod pretekstem zaplanowania i skoordynowania kolejnych ataków w prowincji Ghazni. Zdaniem afgańskich mediów, uchodzącej obecnie za jedną z najbardziej niespokojnych, „gdzie bojownicy otwarcie działają w części dystryktów, w pozostałych często przeprowadzając operacje terrorystyczne”.

Jeszcze zanim nastanie lato, przestanie to być zmartwieniem Polaków.