Alfabet drugiej strony misji

Nowy "Alfabet..." już raczej do Afganistanu nie trafi. Mam jednak nadzieję, że stanie na półkach u większości z tych, dla których misja - obie jej strony - była doświadczeniem osobistym. Nz. ogłoszenie w klubie żołnierskim w Ghazni, lato 2012/fot. PKW Afganistan
Za kilka tygodni blog będzie obchodził swoje piąte urodziny i wejdzie w szósty rok funkcjonowania. Ostatni rok, co ma związek z końcem polskiej misji w Afganistanie. Oczywiście, do Waszej dyspozycji wciąż pozostanie forum – tak długo, jak będzie ono potrzebne.
Ale o tym wszystkim będę jeszcze pisał. Dziś chciałbym Wam zdradzić pewien pomysł i prosić Was o pomoc.
Trzy lata temu zaczynałem pracę nad „Alfabetem polskiej misji”, który jesienią 2011 roku ukazał się w formie książkowej. W założeniu chciałem, by książka ta w możliwie najpełniejszy sposób ukazywała codzienność, w jakiej funkcjonują polscy żołnierze u podnóża Hindukuszu. Masa pozytywnych opinii i recenzji utwierdza mnie w przekonaniu, że zadanie zostało wykonane.
Czas więc na kolejne.
Na „zAfganistanu.pl. Alfabet drugiej strony misji” – pozycję, która będzie opowiadać o codzienności rodzin i bliskich walczących w dalekim kraju żołnierzy.
Do tego zadania nie przystępuję sam – wspomoże mnie Joanna Siewiaszczyk, moderatorka forum, osoba, której wiedza, kontakty i doświadczenie pozwolą na możliwie najgłębsze wejście w temat. Chcielibyśmy jednak skorzystać też z Waszej pomocy – tak, by książka nosiła cechy projektu społecznościowego. By była nie tylko „o Was – dla Was”, ale i „z Wami”.
Innymi słowy, czekam na Wasze propozycje dotyczące haseł „Alfabetu”. W imieniu swoim i Aśki – z góry dziękuję.
PS. Wśród autorów komentarzy z propozycjami rozlosuję swoje afgańskie książki – rzecz jasna z dedykacjami.
A póki co – udaję się na urlop.
Przeżyli wojnę…

Fot. Adam Roik
W mediach pojawiła się już informacja, że jedną z ofiar sobotniej katastrofy lotniczej w pobliżu Topolowa jest Adam „Struna” Strużyk, były żołnierz JWK w Lublińcu. Komandos z 21-letnim stażem, trzykrotny uczestnik misji w Afganistanie.
Niestety, wśród zabitych jest też trzech innych wojskowych – wszyscy z 6. Brygady Powietrznodesantowej. Dwóch z nich – starsi kaprale Cezary Młyńczak i Andrzej Otręba – również walczyli w Afganistanie. Młyńczak, który służbę w armii rozpoczął w 1998 roku, był u podnóża Hindukuszu cztery razy (ponadto stacjonował w Iraku i na Bałkanach), Otręba (w mundurze od 2007 roku), wziął udział w jednej afgańskiej misji.
„Przeżyli Afgana, śmierć dopadła ich w kraju” – przyszło mi do głowy wczoraj, gdy poznałem personalia zabitych szturmanów.
Los lubi płatać okrutne figle…
To już historia, część II
O takich zdjęciach często mówiło się „ustawki”. „Ustawki”, które miały „poprawić wizerunek żołnierzy polskich, służących w Afganistanie”. Bzdura. Oczywiście, tego typu fotografie można w taki właśnie sposób wykorzystać, co nie zmienia faktu, że powstały zupełnie spontanicznie. Uprzedzając zaś komentarze – nie wierzę, by żołnierskie reakcje były inne, gdyby nie moja obecność. Nz. ratownik medyczny Zespołu Bojowego „Charlie” XIII zmiany udzielający pomocy poturbowanemu przez kolegów 6-latkowi. PS. Właśnie to zdjęcie planowałem wykorzystać jako okładkę do „(Nie)potrzebnych”. Zwyciężyła jednak koncepcja rysunkowa. Prowincja Ghazni, jesień 2013/fot. Marcin Ogdowski
Rozdawanie wody - wedle teorii ustawkowej "klasyka" - było nie tylko gestem pomocy. Wręczenie kilku butelek miało też zwykle bardzo pragmatyczne podłoże - pozwalało, przynajmniej na jakiś czas, pozbyć się wścibskich maluchów, niespecjalnie zrażonych widokiem (a nierzadko i hałasem) broni. Nz. żołnierz ZB "Charlie" XIII zmiany, prowincja Ghazni, jesień 2013/fot. Marcin Ogdowski
Okolice bazy Warrior, zima 2012/fot. Marcin Ogdowski
Prowincja Ghazni, jesień 2013/fot. Marcin Ogdowski
Okolice bazy Warrior, zima 2012/fot. Marcin Ogdowski

Sierociniec Charikar, lato 2007/fot. Marcin Ogdowski
A tak to mniej więcej wyglądało - z warsztatowego punktu widzenia/fot. z archiwum zAfganistanu.pl