Rejestracja | Logowanie »


Zdjęcia, których zabrakło na początku…

4 komentarze | 30 sierpnia 2014
Mam szczęście – załapałem się na lot VIP-owski. Mniejsza o skład delegacji – o tym na razie sza. W każdym razie, zamiast klaustrofobicznej CASY, w miarę wygodny, czarterowy boeing 737/fot. Marcin Ogdowski

Tuż przed startem napisałem: "Mam szczęście – załapałem się na lot VIP-owski. Mniejsza o skład delegacji – o tym na razie sza. W każdym razie, zamiast klaustrofobicznej CASY, w miarę wygodny, czarterowy boeing 737". Oto i on/fot. Marcin Ogdowski

… na początku blogu – rzecz jasna.
Jak widzicie, nie ma w nich szczególnego dramatyzmu i przejmującej wojennej codzienności. To fotki z komfortowej w gruncie rzeczy podróży do Afganistanu – pierwszej w realiach blogu. Zamieszczam je dla kronikarskiego porządku, przypominając, że wtedy – w sierpniu 2009 roku – nie miałem takiej technicznej możliwości.
Ano właśnie – w sierpniu 2009 roku; to nie przypadek, że wracam do początków. Dziś bowiem mija piąta rocznica premiery zAfganistanu.pl.
Ale zleciało…

Tytuł tego wpisu brzmiał: "Czuję się rozpieszczony". Ano byłem - wojskowe samoloty, którymi zwykle docierałem do Afganistanu czy Iraku cateringu nie oferowały. I tak przyjemnej obsługi/fot. Marcin Ogdowski

Tytuł tego wpisu brzmiał: "Czuję się rozpieszczony". Ano byłem - wojskowe samoloty, którymi zwykle docierałem do Afganistanu czy Iraku, cateringu nie oferowały. I tak przyjemnej obsługi.../fot. Marcin Ogdowski

Choć niektórym - starym weteranom wojennej reporterki - wygodny nie były potrzebne/fot. Marcin Ogdowski

Choć niektórym - starym weteranom wojennej reporterki - wygodny nie były potrzebne.../fot. Marcin Ogdowski

I dopiero w uzbeckim Termez, gdy przesiedliśmy się do podstawionej CASY, /fot. Marcin Ogdowski

I dopiero w uzbeckim Termez, gdy przesiedliśmy się do podstawionej CASY, ochrona lecącego z nami ministra obrony zburzyła pozory sielankowej wycieczki. Ale to - i wszystko, co działo się później, zostało już całkiem nieźle zilustrowane/fot. Marcin Ogdowski

W prowincji Ghazni bez zmian

3 komentarze | 19 sierpnia 2014
Afganistan to prawdziwy śmietnik, pełen min i niewybuchów/fot. Marcin Ogdowski

Afganistan to prawdziwy śmietnik śmierci, pełen min i niewybuchów/fot. Marcin Ogdowski

W miniony piątek, na trasie Kandahar-Kabul – na terenie prowincji Ghazni – talibskie komando zatrzymało autokar pełen ludzi. Tym razem nie chodziło tylko o pobranie nielegalnego myta. Wśród pasażerów znajdowało się jedenastu afgańskich saperów – wszyscy oni zostali uprowadzeni.

Mężczyzn na szczęście nie rozstrzelano, a wczoraj afgańskie media poinformowały o zwolnieniu siedmiu z nich. Pozostali wciąż przebywają w niewoli, a o ich uwolnienie – tak jak w przypadku wspomnianej siódemki – zabiegają lokalne starszyzny z okolicy, poproszone o pomoc przez gubernatora prowincji.

Saperów obciąża „współpraca z rządem”. Jednak porwani Afgańczycy nie służą w armii (czy policji) – pracują dla międzynarodowej organizacji, zajmującej się rozminowywaniem terenów wcześniej objętych działaniami zbrojnymi na całym świecie. Organizacja działa w Afganistanie od 1988 roku – była tam zatem obecna także w czasie rządów talibów.

Lecz ani to, ani fakt, że saperzy oczyszczają z min i niewybuchów tereny zamieszkałe przez cywilów, zdają się nie mieć znaczenia. Najważniejsze jest zastraszenie…