Rejestracja | Logowanie »


Polaków atakują gangsterzy

01 września 2010

Wojna partyzancka i narkotyki – oto dwie zmory Afganistanu. Obie mocno ze sobą powiązane. I nie chodzi tylko o to, że za pieniądze zdobyte na uprawie opium talibowie finansują swoją działalność. Bo partyzancką taktykę stosują również „zwyczajne” grupy przestępcze, ochraniające uprawy i/lub transporty narkotyków.

- Nie każdy brodacz z kałachem czy erpegiem to talib – przyznaje żołnierz, który w Afganistanie spędził dwie zmiany. – Czasem atakują nas zwyczajni bandyci.

- Highway 1 – droga, którą zabezpiecza m.in. nasz kontyngent – jest szlakiem przerzutowym, wykorzystywanym przez grupy zajmujące się handlem narkotykami. Nasza aktywność jest im nie na rękę… – potwierdza mjr Mirosław Ochyra z Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych.

Trudno z dostępnych statystyk wyodrębnić dane mówiące o działalności gangsterów. Wiadomo, że patrolują drogi, podkładają ajdiki, ostrzeliwują konwoje. Czasem atakują „prewencyjnie”, gdy szykuje się przerzut (na przykład, by zniechęcić Polaków do stawiania check-pointów), czasem z zemsty, choćby za utracony skład amunicji. Bywa, że do kontaktu dochodzi przez przypadek.

Gdy giną gangsterzy, oficjalny komunikat mówi o zabitych rebeliantach.

- My nie wnikamy w status poległych przeciwników. To zadanie afgańskich sił bezpieczeństwa. Używamy określenia „rebelianci” wobec wszystkich, którzy walczą z siłami ISAF, także przestępców z grup narkotykowych – mówi mjr Ochyra.

W ocenie Amerykanów, talibowie nie stanowią nawet połowy spośród wszystkich rebeliantów w Afganistanie. Większość  to zwyczajni gangsterzy.

I owszem, historia uczy, żeby dane amerykańskiego wywiadu traktować ostrożnie. Wojsko jednak wie swoje.

Zwykły żołnierz, w czasie akcji, nie ma czasu zastanawiać się, czy walczy z bojownikiem czy gangsterem.../fot. Adam Roik, Combat Camera DOSZ

Zwykły żołnierz, w czasie akcji, nie ma czasu zastanawiać się, czy walczy z bojownikiem czy gangsterem.../fot. Adam Roik, Combat Camera DOSZ





26 komentarzy do “Polaków atakują gangsterzy”

  1. TAAAK TERAZ TO ONI WIEDZą żE MAKI Są AMERYKANSKIE


  2. Chetnie poczytam opinie tych ktorzy tam byli. Ale sam nie bede sie wypowiadac, trzymajac tylek bezpiecznie w domu. Zwlaszcza interesuja mnie opinie zolnierzy liniowych, nie kapelanow w stopniu pulkownika.


  3. Jaxon historia kapelana, któremu zmiotło kaplicę też mogłaby być ciekawa:) Dlatego MON daje na wyposażenie gacie z dużym zapasem, by w razie czego … :) No bo wiesz ze strachu dzieją się różne rzeczy


  4. to podobnie jak pod Grunwaldem. W “armii” Krzyżaków było niewielu Niemców


  5. POD TRYBUNAŁ NARODOWY TYCH CO ICH TAM WYSYŁALI ! MIŁOŚCIWIE NAM PANUJĄCY PRZEZ 10 LAT AL.KWACH VEL STOLCMAN I PARU JESZCZE INNYCH W TYM CONAJMNIEJ 3/4 sEJMU I CAŁY SENAT. ZA ZDRADĘ INTERESÓW NARODOWYCH ZAWSZE BYŁA NAJWYŻSZA KARA.TAK JEST I TERAZ CAŁY CZAS.OBOWIĄZUJE CAŁY CZAS KONSTYTUCJA Z 1935 R.NIGDY NIE ZNIESIONA.WSZYSTKIE DZIAŁANIA PRZEZ OSTATNIE PRAWIE 70 LAT SĄ Z MOCY PRAWA BEZPRAWNE. TRYBUNAŁ CZEKA NA ZDRAJCÓW, SPRZEDAWCZYKÓW I KOMISARZY ZŻYDOWSKICH KTÓRZY ZNIEWALAJĄ POLSKĘ I POLAKÓW TYLE JUZ LAT! OBUDŹ SIĘ RODAKU !!!


  6. A dlaczego gangsterzy mają okupantów nie atakować? No dlaczego?


  7. Do AZRAEL: – Wzięte z Wikipedii – “Od kilku lat, głównie w doniesieniach medialnych, wyraz “fugas” jest zastępowany określeniem “mina-pułapka” lub angielskim akronimem IED (improvised explosive device, ang. improwizowany ładunek wybuchowy). W żargonie żołnierskim funkcjonuje także określenie “ajdik” będące spolszczeniem akronimu IED”


  8. Czy te plantaje nalża do obwaeli z USA ,i miedzynarodowej szuwiny co miesza w Angii,zrael,RPA,Nimcech,Belgii,Polsce.. Te dotawy nakotyków potem tansportwce woskowe USA wiozą w świat..część rozładowują w Posce ..nasi najmicy ze slużb specjalnch robią dalej soje.. i tak robią kase oficery..pchają sie do Afganistanu..


  9. W XXI wieku afgańska heroina zabiła już ponad milion osób

    Rosyjskie źródła alarmują, że przemycana z Afganistanu heroina, w pierwszej dekadzie nowego millenium, stała się przyczyną śmierci ponad miliona osób na całym świecie. Szef rosyjskiej Federalnej Agencji ds. Kontroli Obrotu Narkotykami, Wiktor Iwanow podkreślił, że na świecie ponad 16 milionów osób jest uzależnionych od afgańskiej heroiny.
    Źródła w Moskwie podają, że w zeszłym roku z powodu zażywania heroiny zmarło ponad 30 tysięcy Rosjan.
    Rosjanie oskarżają Amerykanów o nieudolną politykę antynarkotykową w Afganistanie, która skupia sie częściej na zwalczaniu handlarzy i szmuglerów, niż producentów narkotyku.

    PakTribune: 8 czerwca 2010
    Autor : JG


  10. Czy to jednak produkcja opium drastycznie nie wzrosła po amerykańskiej interwencji? Czyż to aby nie sami tzw. Talibowie skutecznie zwalczali wcześniej producentów opium, zanim nie pojawili się w Afganistanie Hamerykanie? Czy to aby nie członkowie klanu rodzinnego Karzaja są oskarżani o udział w produkcji i handlu narkotykami?


  11. czytalem ostatnio na anglojezycznych stronach, ze btytyjscy zolnierze zglaszali swemu dowodztwu o dziwnym zachowaniu miejcowych. Mlodzi afganczycy czesto starali sie ich dotknac a nawet piescic. Dowodztwo zglosilo zapotrzebowanie na zbadanie zjawiska. Wyslano ekipe z anglii. Wyniki: wlulturze afganskiej powszechne jest wsrod starszych mezczyzn branie sobie kochanka sposrod 9-15 letnich chlopakow. Pojawuly sie tez glosy ze swita karzaja (pezydenta afganistanu) robi sobie imprezki, gdzie tacy wlasnie mlodzi chlopcy w kobiecych przebraniach i dzwoneczkami wokol kostek tancza dla tych starcow. Ci zucaja im pieniadze a na koniec kazdy sobie wybiera “towarek” na noc. Sami afganczycy przyznaj ze to powszechne zjawisko i tlumacza to tym, ze jak mozna zakochac sie w kobiecie, ktira jest cala zakryta w te ich szmaty, a po drugie w kulturze kobieta przedstawiana jest jako istota nizszego gatunku, nieczysta (miesiaczkowanie to juz zgoza!) wiec dla niektorych spolkowanie z chlopaczkami wydaje sie bardziej usprawiedliwione. pamietam tez ksiazke jakiejs dzialaczki praw czlowieka z arabii saudyjskiej, ktora pisala o potrzebie zmiany swiadomosci seksualnej arabow bo ci w przytlaczajacej wiekszosci rozpoczynaja wspolzycie (inicjacje)z innymi mezczyznami i dlatego jedynym rodzajem sexu jaki potem preferuja w zyciu z kobietaa jest dosc brutalny sex analny. W anglii podnosza sie glosy ze:”nie bedziemy walczyc za pedofilow” w tym podobnym tonie. Moze naprawde trzeba zostawic ich i wyjsc albo usmazyc w ogniu o sile paru megaton tnt


  12. “Czy to jednak produkcja opium drastycznie nie wzrosła po amerykańskiej interwencji? Czyż to aby nie sami tzw. Talibowie skutecznie zwalczali wcześniej producentów opium, zanim nie pojawili się w Afganistanie Hamerykanie? Czy to aby nie członkowie klanu rodzinnego Karzaja są oskarżani o udział w produkcji i handlu narkotykami?”

    Też słyszałem o tej teorii. Ponoć ze statystyk ONZ wynika, że nagle w 2001 roku Afganistan prawie w ogóle nie dostarczał opium. Zwolennicy tej teorii twierdzą, że to Afgańczycy zniszczyli większość upraw więc USA jako główny odbiorca postanowił przejąć nad nimi kontrolę przy pomocy armii. I nagle w 2002 w statystykach Afganistan podwaja produkcję opium w stosunku do 2000 roku. Nawet czytałem, że WTC w to było wmieszane…

    cóż…tworzenie teorii spiskowych ograniczone jest tylko wyobraźnią…


  13. W Afganistanie udaje się tylko jedno: opium

    Rosnąca produkcja opium w Afganistanie to przede wszystkim problem Zachodu. Mimo to nie robimy prawie nic, by mu zaradzić

    Rekordy, które nie cieszą: w tym roku obszar zasiewów maku w Afganistanie wzrósł o kolejne 17 proc. (do 193 tys. ha), a produkcja opium o 34 proc. (do 8200 ton). Choć ten nieszczęsny kraj sześć lat temu został wyzwolony od władzy talibów, ma prozachodni rząd i 30 tys. wojsk NATO na swojej ziemi, jego głównym artykułem eksportowym wciąż pozostaje opium. Stąd pochodzi aż 93 proc. światowych zbiorów tego surowca do produkcji heroiny.

    - Ostatnim krajem, który produkował tak olbrzymie ilości narkotyków, były Chiny w XIX wieku – zauważa Antonio Maria Costa, dyrektor Biura ONZ ds. Przestępczości i Narkotyków (UNODC), które podało te zastraszające dane.

    Według Costy, rejony zasiewów maku nie mają nic wspólnego z biedą. Południowa prowincja Helmand, gdzie mieści się połowa tej zakazanej przez rząd uprawy, jest najbogatsza i najżyźniejsza w całym kraju. To również rejon walk NATO z talibami. Fanatycy islamscy po klęsce w 2001 r. odzyskali siły i na powrót opanowali południową część Afganistanu.

    Pod prestekstem zakatu, jałmużny nakazanej przez Koran, talibowie opodatkowali handel opium i heroiną. Ale, jak zauważył były dowódca NATO w Afganistanie gen. James L. Jones, na opium bogacą się nie tylko talibowie. – Kartele narkotykowe mają własne armie, które angażują się w regularne bitwy z siłami NATO, potrafią otwierać szlaki przerzutowe, opłacają gangi kryminalne, wodzów plemiennych i przedstawicieli władz – mówił generał. Wartość całego afgańskiego narkobiznesu szacuje się na 3 mld dolarów – to jedna dziesiąta PKB tego kraju. Z bogactwa wyrosłego na makowych polach najpewniej korzysta też al Kaida, której szefowie kryją się na pakistańsko-afgańskim pograniczu. – Każdy, kto pamięta zamachy 11 września, powinien być zaniepokojony tym, co się dzieje w Afganistanie – ostrzega Norine MacDonald, amerykańska specjalistka od walki z narkotykami.

    Nie wszędzie jest tak źle, jak na walczącym południu Afganistanu – 13 północnych prowincji ogłoszono „wolnymi od opium”. Tyle że to mydlenie oczu. Weźmy prowincję Balkh, prezentowaną jako wzorcowy przykład walki z narkotykami – w 2006 r. mak zajmował tam 7 tys. ha, w tym roku – zero. Do Balkh zjechali zagraniczni korespondenci, aby opisać ów sukces. I zobaczyli, że wokół starożytnej cytadeli istotnie nie czerwienią się już makowe kwiaty. Zamiast nich zielenią się, wydzielając upojny zapach, smukłe krzaki marihuany. Ponadto, choć na północy Afganistanu nie produkuje się już opium, to handel nim kwitnie.

    Ostatnio Stany Zjednoczone wyszły z planem nagradzania prowincji, które likwidują zasiewy maku. Chcą na ten cel wydać 25-50 mln dolarów. Ale nawet „wzorcowy” gubernator Balkh narzeka, że obiecanych funduszy nie dostał – więc na razie nie zamierza walczyć z uprawą konopii.

    Do końca lat 70. Afganistan słynął raczej z marihuany i haszyszu. Zmieniła to inwazja radziecka. Zarówno stawiający opór Armii Czerwonej mudżahedini, jak i oddziały prokomunistyczne poczęły finansować swoją walkę z produkcji coraz większej ilości opium, na co ich amerykańscy i radzieccy sojusznicy patrzyli przez palce. Wycofanie Rosjan nie zatrzymało lawiny – lokalni dowódcy potrzebowali pieniędzy na walkę z innymi watażkami.

    Talibowie po zajęciu Afganistanu w 1996 r. wprowadzili zakaz uprawy konopi indyjskich, ale nie maku. Wyjaśniali, że wytwarzany z konopi haszysz spożywają głównie Afgańczycy, co jest sprzeczne z islamem, podczas gdy opium truje bezbożny Zachód, o czym Koran nie wspomina. Władze talibskie do tego stopnia kontrolowały handel narkotykami, że wydawały kwity opłaty celnej za transport opium. Ponadto opium, jak i wszystkie inne uprawy, było opodatkowane w naturze – rząd zabierał 10 proc. zbiorów. Podobno udział w narkotykowym biznesie miała al Kaida. Osama bin Laden kontrolował afgańskie linie lotnicze Ariana, które wywoziły do krajów Zatoki Perskiej narkotyki oraz terrorystów. Zalanie Zachodu heroiną było dlań elementem świętej wojny.

    Nagle, w lecie 2000 roku, talibowie zakazali uprawy maku i produkcji opium. Dlaczego? Jedna z teorii mówi, że zmniejszając podaż, chcieli wymusić wzrost cen i pozbyć się nagromadzonych zapasów. Schwytanych handlarzy haszyszu i narkomanów bili, żeby wymusić przyznanie do winy, a potem wkładali do zimnej wody trzy razy dziennie. „Kuracja” była skuteczna – produkcja opium spadła o ponad 90 proc. Narkotyki wytwarzano wówczas głównie na terenach kontrolowanych przez opozycję, która dziś rządzi w Kabulu – tam uprawy wzrosły trzykrotnie.

    Prezydent Hamid Karzaj przyznaje, że opium to obecnie największe nieszczęście Afganistanu. Winy upatruje w społeczności międzynarodowej, która nie potrafi wypracować spójnej strategii antynarkotykowej. To prawda, ale nie cała. Według raportu UNODC, handlarze opium „ściśle współpracują ze sponsorami na szczytach władzy”. W rządzie Karzaja jest wielu watażków, którzy zarabiają krocie na narkobiznesie.

    Jak rozwiązać problem? Amerykanie chcieli opryskiwać uprawy maku trującymi pestycydami, jak robili to w Ameryce Łacińskiej. Temu jednak sprzeciwiły się rząd afgański i NATO, bo przy okazji mogłoby dojść do zatrucia wody, ziemi i ludzi. Zasiewy niszczy się więc traktorami. W tym roku zaorano 20 tys. ha, czyli 10 proc. obszaru obsianego makiem. Choć właściwie nie wiadomo, ile naprawdę, bo urzędnicy lokalni nieraz biorą łapówki za pozostawienie zasiewów, a do centrali ślą raport, że je zniszczyli.

    Metoda „kija” ma poważny mankament – nastawia miejscową ludność wrogo do obcych, a tym samym przychylnie do talibów. Żołnierze NATO w rozmowach z szefami plemion muszą zarzekać się, że z niszczeniem pól makowych – które dla wielu afgańskich rodzin są jedynym źródłem utrzymania – nie mają nic wspólnego.
    Może więc „marchewka”? Afgańskim rolnikom można by pomóc przerzucić się na uprawę pszenicy, granatów czy melonów. Problem w tym, że na jałowej ziemi bez nawadniania nic nie chce rosnąć: pszenicę trzeba nawadniać dziewięć razy w sezonie, mak dwa. Mimo że rolnicy otrzymują tylko maleńką część zysku z opium, to i tak uprawa maku jest dla nich dziesięciokrotnie bardziej dochodowa od innych upraw. Nawet gdyby społeczność międzynarodowa zapłaciła za nawadnianie, to Afgańczykom nie będzie się opłacać siać zboża.

    Jest inne wyjście: pozwolić im legalnie uprawiać opium, tyle że do celów medycznych. Jak w Turcji, która niegdyś była głównym producentem tego narkotyku. W 1974 r. z poparciem ONZ i USA Turcy zaczęli legalizować swoje uprawy i fabryki. Teraz Waszyngton wymaga, by amerykańskie firmy farmaceutyczne 80 proc. surowca do produkcji morfiny kupowały w Turcji i Indiach.

    Sceptycy twierdzą, że w przemyśle farmaceutycznym nie ma niedoboru opium. – To nieprawda – mówi nam Paul Burton z Senlis Council. „Popyt” na uśmierzanie bólu występuje bowiem tylko w krajach rozwiniętych – sześć najbogatszych państw zachodnich zużywa 80 proc. środków przeciwbólowych. Biedni też nie chcą cierpieć, ale ich na to nie stać. Dlaczego więc nie zaoferować im tanich lekarstw, a przy okazji załatwić problem Afganistanu?

    Senlis Council to międzynarodowa organizacja promująca legalizację produkcji afgańskiego opium pod hasłem „mak za lekarstwa”. – Staramy się przekonać decydentów, m.in. rząd brytyjski, do wprowadzenia przynajmniej projektu pilotażowego – mówi Burton. Na razie bez powodzenia.

    Czy skuteczna walka z narkotykami jest możliwa przed zakończeniem wojny z talibami? Senlis Council twierdzi, że program „mak za lekarstwa” wręcz pomógłby w stabilizacji Afganistanu. Produkcja morfiny i kodeiny odbywałaby się w wioskach afgańskich (pod kontrolą ekspertów) i cały zysk zostawałby u rolników. – Dzięki legalizacji talibowie zostaliby pozbawieni dochodu, władze w Kabulu rozszerzyłyby kontrolę nad prowincjami, a w Afganistanie byłoby mniej bezprawia – przekonuje Burton.

    Póki co na polach Helmandu talibowie pomagają chłopom zbierać gęstą żywicę wyciekającą z naciętych pąków maku. Gdy biały sok nabierze brązowego koloru, zostaje ulepiony w grudy i zapakowany do plastikowych toreb. Większość trafi do Europy, dwiema trasami – przez Azję Środkową i Rosję, albo przez Pakistan lub Iran na Bałkany.

    Im więcej opium wyprodukuje Afganistan, tym niższe będą ceny heroiny w Europie. Dopiero drastyczne zmniejszenie podaży wymusi wzrost cen, a tym samym wzrost zapotrzebowania na leczenie. Tegoroczny plon z afgańskich pól może zabić 100 tys. narkomanów.

    Robert Stefanicki


  14. Mrova
    … jaki pikny poranek:)
    … a echo z przyzwyczajenia odpowiada: … mać!… mać!… mać!!!:)


  15. co to za giwera na zdjęciu


  16. Goral: to ktoras z wersji fn minimi, po amerykansku m249 ale ktora dokladnie nie wiem


  17. wszyscy walcza o pokoj az sie leje krew.

    @farciara

    >>Lider organizacji TTP – Tehrik-e-Taliban Pakistan Qari Hussain Mehsud: “uznanie przez Amerykanów TTP za organizację terrorystyczną to oznaka, że się boją. Pokazuje, że USA i ich sojusznicy boją się nas”.<<

    gadka propagandowa mehsuda, majaca na celu wzmocnienie ducha walki. w rzeczywistosci usa uznaly ttp za organizacje terrorystyczna, by moc bez przeszkod i tlumaczenia sie opinii publicznej zabijac jej czlonkow, organizowac dywersje itd.


  18. @20
    Dokładnie :)


  19. @18
    Skąd w rękach Polaka to cacko??


  20. Big_Vacek..a co dragi zdrożały i nie masz kasy na zapasy??????Tylko idiota taki jak Ty uważa NATO za okupantów…..w Afganie talibów zwykli ludzie tez nie chcą…baranie


  21. To nie sa Polacy na zdjeciu


  22. Mam nadzieję Panie Marcinie, że nie będzie problemu jeśli w tym temacie poruszę to, co wspomniane zostało w mailu, gdyż “świeższe wpisy” na blogu są częściej czytane, przez osoby, które biorą mniej “czynny” udział na Forum i w czytaniu Blogu:)

    Dnia 3.09.br na stronie MON-owskiej pojawił się artykuł odnośnie przeprowadzonej akcji przez naszych żołnierzy stacjonujących w dystrykcie Gelan (link zamieszczam do przeczytania, http://www.isaf.wp.mil.pl/pl/1_1095.html), pokrótce powiem, tym co się czytać nie chce, otóż zatrzymano i przetransportowano do bazy Warrior 4 podejrzanych, jak się okazało słusznie, gdyż tu, cytuję te słowa: “Po sprawdzeniu tożsamości (…), okazało się, że jeden z zatrzymanych jest poszukiwanym specjalistą w zakresie organizacji i przeprowadzania ataków moździerzowych na siły koalicji. Co więcej, jest on także jednym z dowódców talibskich niższego szczebla. Kolejny (…) to aktywny działacz talibski i specjalista od IED . Jest on również odpowiedzialny za znaczną część ataków za pomocą min pułapek na siły koalicji w prowincji Ghazni.”

    A teraz najnowsza wieść, która nie została podana do wiadomości na tej stronie MON-owskiej, sądzę, iż każda historia ma swój przebieg więc ciąg dalszy, jest taki, iż te 4 osoby są już na wolności. Zaraz ktoś powie ALE, no właśnie ALE dlaczego, otóż jak się okazuje, Afgańczycy uwalniają ich z braku udowodnienia winy. Także jaki sens ma robota żołnierzy łapiących groźnych, a jak się okazuje zarazem niewinnych przestępców…bo okazuje się, iż w tym przypadku była to strata czasu, skoro tak postąpiono z tymi osobami, operacja na taką skalę nie trwa godziny, ani dwie, jest to duże przedsięwzięcie i wszystko musi być dopięte na ostatni guzik, nie ma takiego czegoś jak błąd, jak nie ten wariant to inny, czyli jednym słowem wojna, a jak wojna to taktyka też musi być…

    Piszę ten post, nie po to, by oczerniać te osoby, które nie podały do wiadomości, że takie coś miało miejsce, ale po to, by uzmysłowić, że takie rzeczy mają miejsce i dziać się będą, nie tylko u Nas, czyli Polaków przebywających tam na “rzekomej” misji. Mam nadzieję, iż rozczarowanie i gorycz poniesionej porażki, w tym “zwycięstwie” długo nie pozostanie naszym żołnierzom solą w oku…
    Do góry głowa