Rejestracja | Logowanie »


Co nieco o Amerykanach

25 listopada 2010
Amerykanów w bazie Ghazni nie brakuje/fot. Marcin Ogdowski

Amerykanów w bazie Ghazni nie brakuje/fot. Marcin Ogdowski

Kto nie lubi indyka, mógł dziś poczuć się rozczarowany. A wszystko za sprawą Dnia Dziękczynienia, obchodzonego przez Amerykanów. Z tej okazji drób indyczego pochodzenia serwowano w kilku postaciach. Co ciekawe, w rolę wydających posiłki wcielili się żołnierze US Army, zakładając na mundury gustowne białe fartuszki…

- Zawsze to jakaś odmiana po „czikenie” – kwitowali amerykańskie wysiłki kulinarne Polacy.

A skoro o Amerykanach mowa – w komentarzach pytacie mnie o relacje między nimi a Polakami.

Cóż, jeszcze z poprzednich rotacji – także irackich – wiem, że zdarzały się nawet związki o charakterze intymnym. Generalnie jednak, poza kontaktami nie do uniknięcia – na TOC-u (centrum operacyjne), w PRT (zespół odbudowy prowincji), czy między służbami medycznymi – bliższych relacji w zasadzie nie ma. Bo przecież okazjonalne mecze siatkówki czy koszykówki na takie miano nie zasługują.

Pokutuje przede wszystkim bariera językowa, ale również – przekazywane z ust do ust – historyjki o arogancji i ignorancji Amerykanów. „A po co wam komórki, przecież u was nie działają?” albo „A wy tam w Polsce to macie Internet?” – oto przykładowe pytania, jakie mają zadawać Jankesi.

- Ale to nie zmienia faktu, że doceniają dobrą robotę – mówi mi jeden z żołnierzy. – Jeśli mieli kontakt, a my wyciągnęliśmy ich z tarapatów, potrafią przyjść i podziękować.

Inna rzecz, że różnie to z tymi ludźmi w amerykańskich mundurach bywa. Nie dalej jak dwa dni temu, stojąc w kolejce do stołówki, przysłuchiwałem się rozmowie dwóch Latynosów z naszywkami US Army. Bez trudu rozpoznałem, że to hiszpański jest ich pierwszym językiem. Bo gdy dołączył do nich trzeci żołnierz i wszyscy przeszli na angielski, płynną wymowę podsłuchiwanej dwójki szlag trafił…

Na poziomie towarzyskim niekoniecznie, jednak na poziomie operacyjnym jesteśmy od Amerykanów uzależnieni. Na przykład od ich chinooków/fot. Marcin Ogdowski

Na poziomie towarzyskim niekoniecznie, jednak na poziomie operacyjnym jesteśmy od Amerykanów uzależnieni. Na przykład od ich chinooków/fot. Marcin Ogdowski





10 komentarzy do “Co nieco o Amerykanach”

  1. No i od razu wiadomo trochę więcej. Fajnie że zwróciłeś uwagę na posty w sprawie “kontaktów” z Jankesami.


  2. Wielkie dzięki, Panie Marcinie!

    Rzuca to nieco światła na całą sprawę z naszym wielkim bratem zza wielkiej wody. :)


  3. Typowe dla Amerykanów- nie znają świat poza swoją Hameryką. Połowa pewnie nawet nie wie gdzie Polska leży…


  4. @ 3 justiKo ,a druga połowa to Polacy


  5. “…zamiast wielonarodowego towarzystwa z KBR,…”
    Z tym KBR to chyba trochę nieaktualne… a reszta OK :) )


  6. Oczywiscie, ze w Iraku byly kontakty intymne z Amerykankami, szczegolnie Camp Babylon znakomicie temu sluzyl;)


  7. Hejka,98% Amerykanow nie ma zielonego pojecia, gdzie Polska lezy. Umiejscawiaja ja w Oregonie albo Ohio. Druga sprawa, ze mnostwo zolnierzy to emigranci, ktorych jedyna droga do obywatelstwa jest wojsko – przynajmniej takie programy funkcjonuja tutaj:) i ak podszeptuja rekrutujacy.
    A swoja droga Bardzo interesujacy blog! Bez pompy i chwalipiectwa. Dziekuje za przyblizanie misji w Afganistanie tez.


  8. http://demotywatory.pl/2672470/Mapa-swiata
    widząc tego demota przypomniał mi się ten wpis na blogu i mój komentarz
    całkiem ciekawa mapka :)


  9. “Wtedy – tak twierdzi – poswtało postrzeganie, kt re do dziś kształtuje ludność polską, postrzeganie się w roli bohatera i ofiary.”Jak to “poswtalo postrzeganie”. Polacy BYLI ofiarami, a z Niecami naprawde walczyli bohatersko ( co nawet hitlerowcy przyznawali). To doswiadczenie ofiar ma naturalne konsekwencje w swiadomosci narodowej, bo jest f a k t e m. Takie doswiadczenie moze miec( i miewa) takze negatywne aspekty, pewnego emocjonalnego uwiazania sie roli ofiary, ale szkodzi ono glownie Polakom nie Niemcom. Nie wydaje mi sie stosowne, aby w tym momencie Niemcy mieli podejmowac sie roli psychoterapeuty…Przywolam tutaj porownanie z sytuacja Afroamerykanow. Zaden normalny czlowiek nie odmowi im historycznego statusu ofiar. Wiele patologii w tej grupie pochodzi wlasnie z niego. Zdarzaja sie takze naduzycia w wykorzystywaniu gotowosci wspolczesnej Ameryki do wyrownania krzywd oraz pomocy w przezwyciezaniu w/w patologii. Wkurza to innych Amerykanow, ale takze wkurza wielu Afroamerykanow. I o tym s i e m o w i. W szkolach,w programach tv – wszedzie tam gdzie jest szerszy odbior spoleczny. Nikt nie stwierdzi, ze w czasach niewolnictwa i rasistowskiego apartheidu wsrod “Negros” poswtalo “postrzeganie sie jako ofiar” – bo ofiarami b y l i . Amerykanie wykladaja ogromne pieniadze na badania Agro-Amerykanskiej historii, kultury, relacji spolecznych ( miedzy soba i ze swiatem zewnetrznym), produkuja liczne filmy, etc.etc. Niemcy zas o Polakach, ktorych zniewalali przez caly XIX wiek i wyniszczali w okresie IIWW nie wiedza prawie nic, a wykrecanie sie z historycznie udokomentowanej roli oprawcow, na “postrzeganie w roli oprawcow” jest o pomste do nieba wolajacym michniczeniem. Pytanie, oda, do ciebie: – Jak sadzisz, czy Polak, (urodzony i wychowany w Niemczech) moglby zostac przez Niemcow wybrany na urzad kanclerski? Kaska


  10. / Zgodzę się do tematu praopgandy, ale to dotyka nie tylko gier ale wszystkich aspektf3w kultury masowej produkowanej w USA. Z Kaczorem Donaldem na czele. Nie jest to więc jakieś wielkie odkrycie, Amerykanie z resztą się specjalnie tego nie wypierają, gdyż po prostu mają taką oto wizję krzewienia patriotyzmu. Nie wiem natomiast, jak dwudziestodwuletni autor może pisać takie rzeczy na temat ogf3lnie pojętej historii gier. Po pierwsze; udawane 3D mieliśmy w Wolfenstein 3D, ktf3ry wyszedł nie 10 a 18 lat temu. Po drugie; rozdzielczości rzędu 640 480 były standardem w latach 90. Gdy wyszedł pierwszy CoD, ktf3ry nomen omen nie ukazał się 10, a 7 lat temu, absolutnie minimalnym standardem dla tego typu gier było 800 600. 640×448i było wtedt standardem, ale na Playstation 2, a artykuł konsol przecież nie dotyczy. Ogf3lnie mam wrażenie, że miało to po prostu zabrzmieć w zamierzchłych czasach, gdy grywałem w Call of Duty , a wyszły w tym niepotrzebne nieścisłości.