Rejestracja | Logowanie »


B jak bezpieczeństwo

09 grudnia 2010
Nie posiadam fotografii ilustrującej system zapięć w MaTV. Wygląda to jednak podobnie, jak pasy, które ma na sobie sfotografowny ganer/fot. Marcin Ogdowski

Nie posiadam fotografii ilustrującej system zapięć w MaTV. Wygląda to jednak podobnie, jak pasy, które ma na sobie sfotografowny ganer/fot. Marcin Ogdowski

Gdy po raz pierwszy wsiadłem do amerykańskiego pojazdu typu MaTV, poczułem się jak dzikus.

- Pokazać, jak się zapiąć? – dostrzegł moje zmieszanie jeden z żołnierzy.

Nigdy wcześniej nie spotkałem się z takimi zabezpieczeniami. Dwa pasy z góry, dwa z boku i jeden z dołu, połączone pięciowpustowym gniazdem, którego przekręcenie uwalnia wszystkie zapięcia. W razie wjechania na minę, taki system amortyzuje wstrząsy znacznie lepiej niż pojedynczy pas, przeciągany nad nogami siedzącego żołnierza.

Tymczasem właśnie w takie pasy wyposażone są polskie rosomaki. Jeżdżący w desancie żołnierze mają do nich różny stosunek: jedni je ignorują – bo podrzucone ciało, przepasane czymś takim, może doznać urazu kręgosłupa. Inni zapinają, bo pas ostatecznie przytrzymuje w fotelu, dając większe szansę na ochronę głowy i szyi.

Niestety, choć fabryka w Siemianowicach – gdzie wytwarzane są rosomaki – opracowała już fotele z podobnymi jak w MaTV pasami bezpieczeństwa, nawet najnowsze, trafiające do Afganistanu wozy, nie są w nie wyposażone.

A skoro o zwiększaniu bezpieczeństwa mowa – w Afganistanie poznałem ppłk Rafała Miernika i mjr Krzysztofa Balcerzaka z 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej, która używa rosomaków od chwili wprowadzenia ich na wyposażenie WP. I której żołnierze będą stanowić trzon kolejnej, IX zmiany.

Przebywający na rekonesansie oficerowie są autorami projektu specjalnego ramienia z wysięgnikiem, mocowanego do burty rosomaka. Na jego końcu znalazłaby się kamera, przekazująca obraz na monitor wewnątrz pojazdu.

Do czego służyłoby takie urządzenie? Do sprawdzania podejrzanych miejsc, przez które miałby przejechać patrol. Bez konieczności wychodzenia z wozu.

Teleskopowe ramię urządzenia – całkowicie rozwinięte – byłoby na tyle długie, by ewentualna eksplozja wypatrzonej miny-pułapki nie uszkodziła wozu. Mocowanie do burty obmyślono w taki sposób, by nie naruszyć struktury pancerza, a jednocześnie zachować siatkę ochronną.

Całość ważyłaby nie więcej niż 80 kg, co w przypadku maksymalnie dociążonego rosomaka w wersji afgańskiej ma ogromne znaczenie. Nie mniejsze ma cena całego zestawu – jak szacują konstruktorzy, prosta kamera, ramię z wysięgnikiem i monitor w sumie kosztowałyby ok. 7 tys. zł.

- Niechby każde takie ramię uratowało życie jednego żołnierza… – mówi płk Miernik. No właśnie…

Najpierw jednak trzeba skończyć prototyp, budowany w wolnych chwilach, finansowany z własnej kieszeni obu konstruktorów…

Rysunek poglądowy, przedstawiający projekt wysięgnika, pochodzący z prezentacji projektu autorstwa oficerów 17 WBZ.

Rysunek poglądowy, przedstawiający projekt wysięgnika, pochodzący z prezentacji projektu autorstwa oficerów 17 WBZ.





36 komentarzy do “B jak bezpieczeństwo”

  1. Bardzo dobry pomysł… Skróciłoby takie urządzenie również czas przejazdu kolumny, bez konieczności desantowania się za każdym razem by sprawdzić przepusty etc…


  2. Jak miło widzieć mężą na zdjeciu:) tzrymaj się Kochanie czekamy na Ciebie:)


  3. Ja też uważam że to bardzo dobry pomysł ten wysięgnik większe bezpieczeństwo dla naszych żołnierzy


  4. ……wysięgnik montuja w wolnym czasie za własne pieniądze…..
    To zdanie mówi nam wszystko o naszym wojsku i tych którzy odpowiadają za optymalne wyposażenie wojska w Afganistanie w sprzet zwiękrzajacy(do dyskusji) mozliwość przezycia wybuchu min pułapek.


  5. Wysięgnik – świetny pomysł, trzymajmy kciuki za powodzenie wdrożenia w rzeczywistości:)


  6. Nigdy wcześniej nie spotkałeś się z 5-cio punktowymi pasami bezpieczeństwa? Na każdym “wiejskim festynie” gdzie ściągną jakiś samochód WRC (lub pseudo-WRC) żeby gawiedź mogła się podniecać szybką jazdą takie pasy można przetestować ;)
    Wysięgnik dobra rzecz. Niestety “Welcome to the jungle” tzn oczywiście w Polsce. Tu dobre projekty, często mogące stać się światowym hitem eksportowym, nie są finansowane przez państwo…
    Pisząc o B jak bezpieczeństwie- myślałem, że wspomnisz coś o tym jak wygląda indywidualna ochrona żołnierza. Pamiętam, że jakiś czas temu nasi żołnierze z radością przyjęli amerykańskie kamizelki IBA… A jak jest z tym dziś? Mają wreszcie dobry sprzęt “z przydziału”? Wiem o jednej Dragonskin używanej przez polskiego żołnierza (”prywatnym zakupem” bym to nazwał) i na zdjęciu wyżej widzę (chyba- bo ja się nie znam;)) polskiego Velociraptora.


  7. “To zdanie mówi nam wszystko o naszym wojsku” – dokladnie to samo zdanie (w takiej sytuacji) pasuje do kazdego kraju. Nie znam wojska, ktore dawaloby zolnierzom pieniadze na badania i budowy prototypow (no chyba, ze jest to zolnierz pracujacy w jakims dziale badan nad bronia itp.) Co innego w sytuacji gdy zbudowany prototyp bedzie naprawde dobry. Wtedy mozna sprzedac pomysl do wojska lub innej chetnej firmie. Tak jest na calym swiecie, dlaczego mielibysmy byc gorsi?


  8. W amerykańskim wojsku też pasjonaci – żołnierze zajmują się modyfikacją i projektowaniem broni i wyposażenia, i dzięki nim powstało wiele użytecznych rzeczy, np szyny RIS bez których nikt dzisiaj nie wyobraża sobie jakiejkolwiek broni osobistej.
    Problem tylko jak sprzedać i wdrożyć takie pomysły w naszych realiach.


  9. Nie znam się na wysięgnikach,ale widzieć swojego męża na pierwszej stronie to niesamowite uczucie.
    Dziękuję Ci Marcin za to zdjęcie ;*


  10. nie pozostaje mi nic innego jak tylko powiedzieć:

    …niech żyje polska myśl techniczna… :)

    a 17-stkę pozdrawiam :)
    __________________________________________
    Szefie -myślę,że nie jeden facet mógłby Ci pozazdrościć…
    jednym zdjęciem uszczęśliwić dwie mężatki no no ;)


  11. Bardzo dobry pomysł, widać panowie nie próżnowali na rekonesansie. Wnioski, wnioski i jeszcze raz wnioski. Mam nadzieję, że naszą zmianę wdrożą sprzęt do użycia.


  12. Pomyśł interesujący bo prosty i tani.
    Mógłby stanowić uzupełnienie “Autonomicznego system WiNMN w tym IED” realizowanego przez WMEiL PW w kooperacji z PIAiP.
    WMEiL wspierają zespoły naukowe: WCh, WF, WIPiMEiL
    Używam skrótów dla B jak bezpieczeństwo.


  13. pasy stosowane w roskach są do bani człowiek w całym “chomącie” nie jest w stanie szybko sie wypiąć a to bardzo poważny błąd , powinny być pasy takie jak w samolotach


  14. A może ktoś z MONu by się pofatygował i napisał na tym forum, czemu nie kupują/montują takich foteli/pasów?


  15. Przecież rośkami nie jeżdżą ministrowie, więc o szybkiej wymiianie pasów można zapomnieć. Oni teraz audi terenowe mają. A żołnierze, no cóż mają wybór zapinać pasy lub nie. Jak dla mnie to żadna alternatywa.

    Chłopaki ramię do rośka opatentować i montować. Życzę sukcesów


  16. Witam,

    Pomysł manipulatora jest świetny. Tylko ile Rosomaków uda się Wam za własną kasę uzbroić w ten sprzęt? Czy ktoś pozwoli wdrożyć to do stosowania? Zaraz padną pytania o pozwolenie, koncesje, AQAP-y, STANAGi itp. Wydacie kasę, a pozostanie jedynie miłe wspomnienie z pasji projektowania i rozwiązywania trudnych zagadnień konstrukcyjnych. Zatrzymacie się na betonie decyzyjnym. Argumentem będą plany zakupowe pojazdów BUFFALO, wyposażonych w manipulator. Nikt nie będzie słuchał, że to jest co innego. Manipulator to manipulator. Sztuka jest sztuka.

    Nie sądzicie, że od tworzenia nowych urządzeń, w normalnych warunkach powinien być przemysł, a żołnierze powinni pełnić role specjalistów, ekspertów, jednym słowem osób które wiedzą co potrzeba i do czego?

    Niestety MON bojąc się podejrzeń o korupcję, całkowicie odciął możliwość kontaktu między przemysłem a wojskiem. W zasadzie jedyną instytucją wojskową upoważnioną do kontaktu z przemysłem jest Biuro Analiz Rynku Uzbrojenia (które albo już zostało zlikwidowane na skutek restrukturyzacji, albo zaraz zlikwidowane zostanie). W efekcie przemysł tworzy “wynalazki” zgodnie z własnym wyobrażeniem, a polscy wojskowi narzekają, że Amerykanie mają super sprzęt. W USA, każdy opracowywany sprzęt, sponsorowany przez państwo, od samego początku ma przydzielonego oficera nadzorującego. W Polsce, gdy wojsko zdecyduje się coś kupić (często bez zaciągnięcia opinii końcowych użytkowników – wszak w MON siedzą wybitni specjaliści), rolą RPW jest sprawdzenie podczas odbioru czy sprzęt jest zgodny z ZTT. Tylko kto sprawdza czy ZTT było właściwe? Potem żołnierze psy wieszają na polskim przemyśle, bo nie dostali tego co chcieli. A skąd przemysł ma wiedzieć co chcą żołnierze, skoro MON blokuje wszelkie inicjatywy współpracy?

    Na głowie to wszystko stoi. Żołnierze walczą i projektują. Przemysł walczy lecz biedę klepie. Panowie w MON nie walczą i są zadowoleni.

    Pozdrawiam


  17. “Misja naszych wojsk w Afganistanie zmieni charakter ”

    O polską misję w Afganistanie dziennik “Fakt” zapytał Ministra Obrony Narodowej – Bogdana Klicha. Stwierdził, że Afganistan to dobry poligon dla polskich żołnierzy. Dodał też, że żołnierze uczestniczą w tych misjach dobrowolnie. – Nikt ich do tego nie zmusza – podkreślił minister. Zaznaczył też, że w 2012 roku misja naszych wojsk zmieni charakter.

    Planujemy wyjście z Afganistanu, a nasza baza w Ghazni jest rozbudowywana tak, jakbyśmy mieli tu być jeszcze z 10 lat! Dlaczego?

    Zgodnie z ustaleniami NATO wojska uczestniczące w tej misji mają być w Afganistanie do 2014 roku. Misja naszych wojsk w 2012 roku zmieni charakter z bojowej na szkoleniową. A to oznacza, że najbliższe dwie zmiany będą jeszcze w Ghazni w takim charakterze jak obecnie. W związku z tym muszą być jak najlepiej chronione i wyposażone w jak najlepszy sprzęt. Zwłaszcza w sprzęt rozpoznawczy, który daje im zdecydowanie lepszą orientację w otoczeniu.

    REKLAMA Czytaj dalej

    Ale betonowe płyty, które chronią przed ostrzałem, ustawiono w bazie dopiero niedawno.

    Sam poleciłem ustawić K-Walle (betonowe płyty) wewnątrz bazy, gdy zwiększyło się zagrożenie bezpośrednim ostrzałem z zewnątrz. Reagujemy elastycznie na wyzwania, które pojawiają się w trakcie tej misji. Nie było sensu tak intensywnego fortyfikowania baz wcześniej, gdy przeciwnik nie podchodził do nich tak blisko jak w tym roku.

    Pan nie ukrywa, że chciałby do Afganistanu wysłać jak najwięcej polskich żołnierzy.

    Misje są bardzo ważne dla wojska. One odgrywają kluczową rolę szkoleniową. Nie ma takiego poligonu w kraju, na którym można by było wojsko ćwiczyć tak, jak to było wcześniej w Iraku, a teraz w Afganistanie. Żołnierze wracający z misji to prawdziwi profesjonaliści. A poza tym – co najważniejsze – nasza pozycja w NATO wzrosła znacząco dzięki zaangażowaniu w Afganistanie. Pokazał to ostatni szczyt w Lizbonie, na którym uzyskaliśmy dla Polski wszystko to, co zakładaliśmy.

    To niech pan przekona do tej tezy rodziny żołnierzy, którzy zginęli lub zostali ranni. Tylko w 2010 roku w Afganistanie zginęło 6 polskich wojskowych, a ponad 100 zostało rannych.

    Każda ofiara i każdy ranny napawa nas wszystkich smutkiem i bólem. Pragnę jednak przypomnieć, że żołnierze uczestniczą w tych misjach dobrowolnie. Nikt ich do tego nie zmusza. To oni sami podejmują decyzję dotycząca wyjazdu na misje.

    Naprawdę warto umierać za Afganistan? Robi się tu diabelsko niebezpiecznie.

    Szansę na zwiększenie bezpieczeństwa w Afganistanie daje nowa strategia NATO. Żołnierze sojuszu prowadzą więcej operacji specjalnych, eliminując namierzonych talibów. Poza tym szkolimy coraz większą liczbę afgańskich żołnierzy i policjantów. Z roku na rok coraz więcej środków idzie też na pomoc rozwojową, to znaczy na drogi, szkoły i ośrodki zdrowia.

    A nie jest tak, że Amerykanie boją się przyznać do porażki NATO w Afganistanie?

    Poczekajmy z podsumowaniem tej misji. Przed nami kilka lat. Niewątpliwie dla NATO Afganistan jest testem. Straty wojsk NATO w Afganistanie są rezultatem tego, że nasi przeciwnicy dysponują też coraz lepszym sprzętem, posługują się coraz lepszymi środkami łączności. Ale nie możemy odpuszczać im w polu. To tam, poza bazami, rozstrzyga się przyszłość tej operacji. Wygrywa ten, kto wykazuje większą inicjatywę operacyjną.

    Tymczasem Amerykanie na nas próbują zrzucić część odpowiedzialności za porażki w Afganistanie! Choćby w tygodniku „Time”, gdzie ostro krytykowali polskich żołnierzy.

    Ten artykuł był po prostu nieprawdziwy. To były anonimowe zarzuty kierowane pod niewłaściwy adres. Nasza ostatnia i obecna zmiana w Afganistanie znacznie zwiększyły aktywność operacyjną na terenie prowincji Ghazni.

    Czyli poprzeczka dla naszych żołnierzy idzie w górę. I śmiertelne ryzyko także.

    Generał Andrzej Reudowicz, który jest dowódcą obecnej zmiany w Afganistanie, dostał ode mnie w lecie jedno zasadnicze polecenie: utrzymać co najmniej taką aktywność, jaką miał jego poprzednik. Aktywność dotyczącą patroli, przeszukiwań, likwidowania materiałów wybuchowych, sprzętu i uzbrojenia, którym dysponują Talibowie. I to właśnie realizuje.

    Dotychczas zimowe zmiany tę aktywność zmniejszały, bo siłą rzeczy malała aktywność przeciwnika. Teraz chodzi o to, aby tej zimy nie przespać, aby uniemożliwić przeciwnikom lepsze zorganizowanie się, dozbrojenie, bo wtedy wiosna i lato będą jeszcze bardziej niebezpieczne.

    Nasi żołnierze mogą liczyć na lepsze uzbrojenie?

    W tym roku polscy żołnierze dostali 61 nowych rosomaków. W sumie daje to 130 tych pojazdów w Afganistanie. Do tego trzeba dodać 30 pojazdów MRAP (razem 60), dwa nowe zestawy bezpilotowców Scaneagle oraz 12 śmigłowców. A oprócz tego broń indywidualna, kamizelki kuloodporne, noktowizja i termowizja. W 2009 roku wydaliśmy na dozbrojenie kontyngentu ponad 400 milionów, a w 2010 ponad 900 milionów złotych. To mało?

    Pewnie chciałby pan, jako minister obrony, polecieć w 2014 roku do Afganistanu, by zamknąć polską misję, zgasić światło?

    Obecnie moim celem jest to, aby do końca 2011 roku udało się dokończyć reformę polskiej armii. Po zakończeniu programu profesjonalizacji (zawodowej armii) to drugie, najważniejsze wyzwanie. Jesteśmy już na ostatniej prostej.

    Coś chyba nie wierzy pan, że Donald Tusk po wygranych wyborach pozostawi pana na tym stanowisku. Słyszałem, że zamierza pan startować do sejmu.

    Jeszcze się nad tym nie zastanawiałem. Od 11 lat jestem w służbie publicznej. Byłem wiceministrem obrony, potem posłem na sejm i do Parlamentu Europejskiego. Ale mam też gdzie wracać. W każdej chwili mogę podjąć przerwane wykłady w Instytucie Europeistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego na temat bezpieczeństwa europejskiego. Najgorzej mają ci, którzy nie mają gdzie wracać.


  18. Witay INES-)
    “Instynkt pięknej Inez” – Carlos Fuentes
    “Wszystko, co ukryte, czeka po prostu na nasze uważne spojrzenie”.

    Kumaty “Woytek” tak skomentował -”Misję naszych wojsk w Afganistanie (…) ”

    “Misja naszych wojsk w Afganistanie zmieni charakter ” 2011-01-03 11:00
    cytuję:
    “Patrole antypartyzanckie niewiele wspólnego mają z prawdziwą wojną
    Żebyśmy się dobrze zrozumieli – nic do ryzykujących życiem polskich żołnierzy nie mam (z wyjątkiem kilku zbrodniarzy) i wiem, że mogą zginąć od eksplozji podłożonych ładunków. Ale chodzi mi o to, że z punktu nabywania umiejętności taktycznych, które mogą być potrzebne dla obrony Polski, nasi żołnierze nie to, że się czegoś tam uczą, ale popadają we wtórny analfabetyzm. Nasi nie działają kompaniami, batalionami, tylko głównie jeżdżą na patrole po 3-6 wozów. Przeciwnik nie ma lotnictwa, czołgów, transporterów, artylerii, nawet karabinów maszynowych też prawie nie. Podłożą ładunek, po eksplozji dwóch gości wystrzela po magazynku z kałasznikowa, potem wieją za pagórek, za którym czeka dwóch kumpli na motorach – jak nasi dotrą do pagórka, tamci już są ponad kilometr dalej. Co to ma wspólnego z działaniem piechoty motoryzowanej? nic. Ludzie z Rosomaków nie uczą się, jak działać, gdy zaatakuje ich kilka transporterów opancerzonych przeciwnika czy śmigłowców. Nasi żołnierze ryzykują tam stale życiem, ale są głównie przypadkową zbieraniną ludzi powyciąganych z różnych jednostek, pancernych, przeciwlotniczych, saperskich. W armii USA piechota działa przynajmniej całymi oddziałami (kompanie, bataliony, pułki), które wrócą do kraju i przynajmniej skorzystają na scementowaniu więzi, zgraniu się w Afganistanie żołnierzy i dowódców – u nas nawet i tego nie ma. Gruzini karmili się propagandowymi ściemami, jak to ich wojsko świetnie wyszkoliło się na misjach. W 2008 na początku, jak strzelali z “katiusz”, artylerii, piechota szła na początku w sposób zaplanowany do przodu, jeszcze było OK. Jak ruscy kontratakowali, okazało się, że gruzińscy dowódcy piechoty zmechanizowanej nie mają doświadczenia,wyczucia, co robić, nie ma współpracy z czołgami (tego w Iraku nie trenowali). Ruscy pociskami radiolokacyjnymi porozbijali im te kilka post-sowieckich wyrzutni plot, albo zmusili do wyłączenia radarów. Po czym zaczęli wykryte oddziały, kolumny gruzińskie okładać starymi, nienowoczesnymi bombami np. z Su-24, Su-25, głównie jednak latając 500 m powyżej pułapu rakiet naramiennych, w tym polskich. I cała (czy prawie) ich armia stała się bezładnym tłumem uciekających ludzi i pododziałów; ruscy zdobyli całe sterty nowoczesnej broni indywidualnej, której nawet nikt nie miał głowy poniszczyć – rzucić na stertę, polać benzyną i podpalić … A tak się rzekomo Gruzini wyszkolili na misjach w Iraku – tak, w patrolowaniu, szukaniu w 40-tu kilku facetów z kałasznikowami, staniu na warcie na wieżyczce przy bramie. W starciu z lotnictwem, piechotą zmechanizowaną, artylerią, w tym rakietową – wszystko pooszłoo …” koniec cytatu.


  19. @ 20 cóż dodać…
    nie znam zbrodniarzy, patrole liczą min. 4 wozy, a grupy bojowe – w przeciwieństwie do Iraku – tworzą zwarte jednostki. Ale…:
    “(…) Ostrzelanie, umiejętność radzenia sobie ze stresem, zdolność do współpracy z sojusznikami – tych walorów nie można ignorować. Ale czego konkretnie uczą się Polacy w Afganistanie (a wcześniej w Iraku)? Wojny ekspedycyjnej, walki z partyzantami – w górach, na pustyni, w specyficznych terenach miejskich i wiejskich.

    Polska jest w tej chwili bezpieczna, choć nie jest to argument, bo wojsko musi działać z wyprzedzeniem, ekstrapolując pewne zagrożenia. Ale czy nawet w odległej perspektywie grozi nam wojna partyzancka? Albo z drugiej strony: czy biorąc pod uwagę odmienne ukształtowanie terenu, klimat, infrastrukturę, no i rzecz jasna uwarunkowania kulturowe, będziemy w stanie wykorzystać doświadczenia afgańskich rebeliantów?”
    http://fakty.interia.pl/tylko_u_nas/news/czas-opuscic-afganistan,1496102,3439
    M.


  20. Witam :)
    mam takie pytanie……..
    co maja na celu nocne patrole piesze???
    jakby ktoś mógł mi to wytłumaczyć :)
    bardzo proszę


  21. http://www.kinolive.pl/filmy_online/restrepo-2010-napisy-pl
    Pełnometrażowy dokument opowiadający o plutonie amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Dolinie Korangal w Afganistanie. Ukazuje 15 osobową placówkę “Restrepo”, której nazwa pochodzi od plutonu medycznego, który w całości zginął podczas wojny. To miejsce jest jednym z najniebezpieczniejszych stanowisk w armii Stanów Zjednoczonych. Zamiarem twórców filmu, było ukazanie doświadczeń żołnierzy uczestniczących w walce. Nie pojawiają się wywiady z dyplomatami i generałami. Kamera nie opuszcza doliny, czyniąc z widza uczestnika wojny w Afganistanie.
    pozdrawiam chłopaków i “starą ” brygadę”
    bloga weteran i jak zwykle idę coś pichcić


  22. Nocne patrole piesze?
    To zwykły trening marszu na azymut w górach.
    C*ż, polskie poligony nie mają tej specyfiki.
    To kolejna eksperiencja (blisko związana z pojęciem eksperymentu).
    Tym samym zołłłnierzyki zdobywaja wiedzę a posteriori.
    Zołłłnierzyk, który zaliczy kilkadziesiąt patroli nocnych zyskuje reputację specjalisty.
    ~~~~~~~~~~~~~~~~

    @ 20
    Widzisz Marcinie jak skutkuje bywsza nagonka medialna na Żołnierzy z Nangar Khel?
    Byle “Woytek” wytyka Żołnierzowi Polskiemu od “zbrodniarzy” mimo, że wyroku sądowego jeszcze na oczy nie widział.

    A to Polska właśnie…

    ~~~~~~~~~~~~~~~~~~
    Grupa bojowa (GB) to zespół żołnierzy (partyzantów) lub pododdziałów (ddziałów), a nawet ZT występujący pod wspólnym dowództwem przeznaczony do wykonania określonego zadania bojowego.
    W armiach NATO – GB to jednostka wojskowa dysponująca siłą bojową równorzędną trzem – czterem przelicznikowym batalionom zmechanizowanym.

    “Zwarta jednostka” to hmm… raczej JW wyodrębniona pod wzg. organizacyjnym wg określonego etatu, z własną nazwą, numerem, pieczęcią herbowa (urzędową i nagłówkową)
    i sztandarem realizujaca ściśle określone zadania.
    Zgrywanie sztabów, pododziałów i odziałów, doskonalenie WSPÓŁDZIAŁANIA (gen. S. Koziej bije w dzwon Zygmunta o zapaści sztuki wojennej i operacyjnej w WP!!!) jest solą żołnierskiego rzemiosła.
    Pospolite ruszenie sor…ZBIERANINA… po powrocie z kolejnej zmiany rozjedzie się do xy jednostek…
    Kierowca motorynki wróci na etatowe stanowisko kierowcy-mechanika czołgu, guner zdejmie w garnizonie plandekę z zakurzonego BWP, wartownik z wieży wróci do kchem i będzie uzdatniał wode, sztab np. z Ghanzi nigdy w tym składzie nie tylko nie spotka się na treningu sztabowym, ale nie ma szans by razem tworzyć zespół decydujacy o losach boju spotkaniowego czy walki obronnej na wypadek “W” w Ojczyźnie.
    Zastanów się Marcinie.
    Jesteś zdolnym Dziennikarzem.
    Należysz do partii, która predzej czy później przejmie władze w Polsce.
    Ty w Tym rządzie bedziesz… już bardzo dojrzałym mężczyzną!
    -Jak to mozliwe, że przez MISJE przewinęło się blisko 90 000 zołnierzy, a WP nie było i nie jest w stanie stworzyć jednej jedynej BRYGADY zdolnej (zwartej) do przerzucenia w całosci w rejon konfliktu??? Przecież wiesz jak kompletowano poprzednie, obecną i jak kompletuje się przyszłe dwie zmiany?
    Toć nawet Cyganie z problemem sobie poradzili i ich Brygada to wcale nie tabor na kółkach.

    Ostrzelanie? ilu z 2500 ostrzelało siemm solidnie na VIII Zmianie?
    Ta… już łusek nie rozliczają i na przepytki nie chodzą-)

    A jak radzi sobie żołnierz ze stresem, któremu zwieracze puszczają nawet jak kubek ze stołu spadnie?

    Współpraca z sojusznikami – istotny element i to na plus jak najbardziej zaliczyć należy.
    Minusów jest więcej…przeważają…

    Napisz Marcinie o żołnierzach bez nóg i rąk… o “systemie” zaliczania w poczet porażonych…
    o “żołnierzach wyklętych” przez @@@ właśnie z powodu nie panowania nad stresem, urazach eliminujących z dalszej służby zawodowej… etc.
    Mentalność faceta w kolorze khaki bez wzgledu na nację jest prosta… jechać do Afganistanu,
    zademonstrować EGO w rasowym rynsztunku nawet kosztem zadłużenia, przeżyć “czerwoną mgłę” (tak, tak, tak… to my możemy pisywać TESKNIĘ …), przywieźć 3 rzeczy:
    pełny PX (pijeks), pełny fracht i pełne konto.
    I taka jest brutalna prawda!
    Komentarz internauty “Wojtaka” przeczytałeś werbalnie.
    To pewnie takie skrzywienie zawodowe? hyhy))
    A mnie ten komentarz podrajcował bo obnażył PR Gruzinów.
    Oby nigdy wiecej nie był mądry Polak po szkodzie.
    pozdrawiam
    ps
    Miałam zamiar wyciąć w komentarzu “Woytka” kawałek z: cyt.”– nic do ryzykujących życiem polskich żołnierzy nie mam (z wyjątkiem kilku zbrodniarzy)”, ale zostawiłam świadomie.
    Skrzywienie afganistańskie po zadymie z Nangar Khel dosięgło nie tylko Żołnierzy.
    I to jest właśnie najbardziej tragiczne bo skutki odczuwalne będą długo, a straty są trudne do oszacowania.


  23. Pozwolę sobie zauważyć że mon wyciągnął jakieś wnioski i X zmianę wystawia jedna jednostka ludzie jadą na takie etaty jakie zajmują w kraju oczywiście nie wszyscy bo niema w Polsce takich etatów jak ganer. Ludzie jadą w takich plutonach w jakich służą w kraju.


  24. @ 25 wreszcie.
    To dobra wiadomość. A co ze sztabem JW ?
    MON dokładnie wie co trzeba i jak.
    W MONie służy wielu żołnierzy rzemieślników a i artystów (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) nie brakuje.
    Jednak z pustego i Salomon … nie naleje -(
    pozdrawiam dużego X – /Twoje posty są balsamem w marazmie (….)/


  25. Pytasz co ze sztabem. To nie takie proste to złożony problem :
    - szeregowemu jak nie chce jechać nie przedłożą kontraktu i do widzenia a oficerowi w sztabie z służbą stalą nic nie zrobią przecież kolega kolegi nie zwolni
    - w afganie many dwa zgrupowania (bataliony) czyli czyli dwa sztaby batalionu a w Polsce w brygadzie mamy pięć batalionów czyli razem sześć sztabów bo dochodzi sztab brygady wiec wszyscy nie pojadą za mało etatów
    -sporo osób zostaje i bataliony muszą dalej funkcjonować wiec i ktoś w sztabie musi zostać aby była ciągłość dowodzenia
    Dla Mnie sztab jest nie ważny ważny jest dowódca drużyny plutonu i kompanij . Sztabole jak co to i tak sie obsrają i umyją ręce od odpowiedzialności a ich ulubiona komenda to czekać albo obserwować


  26. x -jeszcze ’spierdalać’!

    i nie ważne kto i w jakiej ilości podchodzi pod bazę!
    dobrze,że niektórzy szeregowi mają więcej jaj (czyt. doświadczenia) między innymi z Iraq
    -pozdrawiamy VII zmianę Vulcan :)


  27. @ 29 , … ten system jest chory-(
    Etatowy batalion (koszarowce i garaże na klucz!) + SD wydzielone z kadry B + 10 – 15 % uzupełnienia na stanowiska specyficzne – to powinien być ogólny model?
    Wówczas nie będzie keeping and smiling!!!
    Sztab jest szczególnie ważny!
    Sztab profesjonalnie przygotowany, wyposażony w stosowne środki dowodzenia, współdziałania i szybkiegoooooooooooooooo reagowaniaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!
    Sztab, który podejmuje szybkie i słuszne decyzje… który goni psy i tak organizuje działania, że konie poszły po betonie… (jeśli rozumiesz o czym piszę)…
    qwa…chciałabym to zobaczyć na własne oczy-)!

    Fa – facet bez jaj to, według potocznej opinii kobiet, taki gostek, któremu nie staje… odwagi też.

    hehhhhhe to mi dopiero ciekawe USUS (experience) przywloką z Afganistanu….hehhhe
    Ale siemmm Pan Minister K. zadziwi… o ile to prawda co prawicie-)


  28. Z wniosku o odwołanie min. Klicha:
    (…) Mimo jasnych potrzeb nie zakupiono postulowanych przez żołnierzy zestawów do rozminowywania dróg, wykrywaczy metalu z georadarami, dopiero po interwencji poselskiej zaczęto montować zagłuszarki IED na KTO Rosomak. Żołnierze nie mogąc liczyć na ministra muszą stawiać na improwizację, niektórzy nawet własnym sumptem starają się budować urządzenia chroniące przed zagrożeniem IED. Oficerowie z 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej zaprojektowali specjalne ramię, które ma pozwolić na obserwacje przedmiotów mogących być IED. Chcieli, aby montowano je na KTO Rosomak, tak by żołnierze z wnętrza wozu nie ryzykując życia mogli oglądać podejrzane przedmioty (…).
    Zatem czytają nas panowie politycy; niechby wreszcie coś sensownego z tego wyszło.
    Całość wniosku znajdziecie tu:
    http://www.altair.com.pl/start-5770


  29. W ub. roku prezentowano w mediach zdjęcia pana ministra Bogdana Klicha… nieszczególne.
    Zwłaszcza jedno w Polska The Times mnie nakręciło.
    Z nazwiska i facjaty nie należy żartować, więc przepraszam Pana Ministra za komentarz stricte “wygląd a charakter”.
    Człowiek uczy się całe życie… , więc mea culpa.
    Zatrudnienie fachowca od PR przyniosło zdecydowaną poprawę wizerunku
    http://www.google.pl/images?hl=pl&rlz=1T4SKPB_plPL329PL329&q=bogdan+klich&um=1&ie=UTF-8&source=univ&ei=KhVLTe_dC5KbhQfIsujODg&sa=X&oi=image_result_group&ct=title&resnum=11&ved=0CHYQsAQwCg&biw=1198&bih=461
    ~~~
    Nie sądzę by jutrzejsze głosowanie doprowadziło do dymisji.
    Jeśli jednak głosy PO zdecydują to Minister wyjdzie na “kozła ofiarnego”.
    Faktem jest, że B. Klich firmuje MON… jednak przyczyny “systematycznego osłabiania zdolności obronnych” są bardziej złożone.
    Przypisywanie ich TYLKO Ministrowi to demagogia.
    ps
    Panie Ministrze.
    Jeśli pozostanie pan Ministrem, czego Panu bez wazeliny życzę! – to proszę… przewietrzyć… i mam pewność, że już pan wie kogo, gdzie i dlaczego!

    Gdy władza umywa ręce, ciekawe kto podaje ręcznik.
    — Zbigniew Jerzyna