Zamiast słów: Khwaja Omari
Oto ciepłe jeszcze zdjęcia z wyprawy do dystryktu Khwaja Omari.
- Byliśmy w tamtejszym szpitalu, gdzie zostawiliśmy lekarstwa i inne medykamenty – mówi jeden z żołnierzy. – Drugim naszym celem była szkoła, w której CIMIC przekazał dyrektorowi książki do nauki angielskiego i trochę artykułów szkolnych.
- 22 marca rozpoczyna się tutaj rok szkolny – tłumaczy mój rozmówca.
Dzień wcześniej Afgańczycy obchodzą święto Nowruz – według regionalnego kalendarza początek nowego roku. Czy wzorem poprzednich lat, będzie to również początek kolejnej, wiosennej ofensywy talibów?
“Wielu z nas ma świadomość, że to ostatnie chwile względnego spokoju” – napisał mi kilka dni temu jeden z kolegów stacjonujących w Ghazni.
Widać XII zmiana się obudziła, wypadałoby coś w końcu zrobić… po prawie pół roku nic nie robienia. Dziękujemy za wystawienie wspaniałej opinii o Polskiej armii wśród sojuszniczych armii w Afganistanie, gdzie co chwile słychać, że na Polakach nie można polegać i nic nie robią. Brawo zające brawo a letnia zmiana spędzi pierwszy miesiąc odganiając szuszaków z Hesco.
Wzruszyłem się. Ale gdy już opanowałem wzruszenie i otarłem łzy szczęścia spływające po mych licach nastąpiła chwila refleksji. Czy tych cennych podarków nie mogłyby wręczać szczęśliwej szkolnej dziatwie jakieś wolontariuszki albo zakonnice ? Czy pasują do tej sytuacji ciężkozbrojni synowie narodu polskiego, obwieszeni jak choinki strzelającymi zabawkami ? Albo jest po prostu w tej inscenizacji jakieś drugie dno i niedomówienia powodujące dysonans w tej idyllicznej scenie. Uszczypnąłem się silnie i nic, déjà vu wciąż trwa. Wniosek: teatr wciąż jest ten sam, tylko aktorzy się zmieniają.
Analizując stronę RC-east dotyczącą aktywności sił NATO w Ghazni w zimowym okresie, dużego natężenia działań nie było. Tyczy się to zarówno Polaków jak i Amerykanów. Wszystkie zmiany zimowe ograniczały działania ofensywne chyba po za VIII zmianą. głównym czynnikiem jest tutaj pogoda. Przynajmniej mam taką nadzieje.
Co do przyszłości na pewno wiosna przyniesie większe nasilenie ataków jak i większą mobilność sił Talibów, gdyż NATO skupi się na powolnym wycofywaniu sprzętu i ochronie głównych szlaków. Pozostaje tylko pytanie czy celem będą siły rządowe czy też siły NATO.
Tak maślana wyślijmy wolontariuszy na wojnę, a po pierwszym lepszym ostrzale miejmy problem że porozbiegali się ze strachu po górach, część jest w nie najlepszym stanie psychicznym i kilkoro nie żyje. albo jeszcze lepszy pomysł z zakonnicami: przecież wiadomym jest że talibowie będą z wiadomych powodów na nie polować. Maślana, TAM JEST WOJNA, a nie wczasy.
Pierwsza oficjalna recenzja “Ostatniego świadka”, która ukazała się na profilu grupy Serca na Froncie
http://www.facebook.com/pages/Serca-Na-Froncie/281187778587183
—
Pierwszą książkę Marcina nazwałam kiedyś „dziennikarską perełką literacką”; ujął mnie fakt uporządkowania całej gamy składników „misyjnej” rzeczywistości – od tych, wydawałoby się, najbłahszych po te „ciężkiego kalibru” – w spójny tekst, interesujący i rzetelny reportersko, a przy tym nienużący literacko. I teraz, po przeczytaniu „Ostatniego świadka”, nie opuszcza mnie wrażenie, że obu pozycji nie powinno się w żadnym wypadku porównywać, za to na pewno – czytać we wzajemnym kontekście.
„Ostatniego świadka” czyta się naprawdę szybko i płynnie, co zresztą technicznie ułatwia świetna czcionka, i gdyby nie to, że z powodu wrodzonej przypadłości dozowania sobie przyjemności płynącej z naprawdę interesujących tekstów przedłużałam sobie, jak mogłam to czytanie, pewnie cieszyłabym się akcją tej powieści o wiele krócej. Tak czy tak, tym razem po ostatniej stronie zakwitło we mnie pewne poczucie spełnienia: ta książka nie jest ani za krótka, ani za długa, ani przegadana, ani – dzięki Bogu (i Autorowi) – nafaszerowana przerysowaną dawką patosu. Jest wysmakowana, chociaż na jej kartach trwa bezpardonowa wojna (naprawdę cisną się na usta sto razy ostrzejsze określenia…) – zbrojna, słowna, medialna, polityczna; do wyboru, do koloru.
Zaczyna się w Ghazni, jest 1 czerwca, dzwoni telefon, tragiczna informacja. A potem przed ponad dwa tygodnie siedzisz, Czytelniku, w Afganistanie i normalnie Cię roznosi – raz z niedowierzania, innym razem z poruszenia, momentami (częstymi zresztą) ze zwyczajnej wściekłości. Wszystko dlatego, że Autor bardzo sprawnie wciąga Cię w środek tego całego wojennego bajzlu i bombarduje tak umiejętnie i przekonująco opisanymi wydarzeniami, kombinacjami, pozami, gierkami, że niemal nie jesteś w stanie oderwać się od tego i stwierdzić, że sprawa Afganistanu, sprawa naszych żołnierzy, jest Ci obojętna. Druga fala podminowania przepływa przez Ciebie, kiedy zdajesz sobie sprawę, że to wszystko praktycznie codziennie naprawdę rozgrywa się wokół Ciebie i na Twoich oczach.
Prawdziwa rzeczywistość. Czy też po prostu i dobitnie – prawda. Normalni żołnierze nie zgrywają tu żadnych bohaterów, ale wreszcie jest o bardzo głębokiej braterskiej więzi, bardzo wyniszczającym, autentycznym strachu i nadal rzeczywistym szacunku do munduru. Normalni dziennikarze nie kreują się na anioły dobroci i szlachetności, ale wciąż jeszcze pozostaje jakieś światełko walki o obiektywizm i chronienia przed krzywdą. Wspomniana prawda ma jednak drugą stronę i tutaj wśród mundurowych pojawiają się nieprzyjemne, niesmaczne i często nawet podłe napięcia, wśród mediów trwa poniżający wyścig o dokopanie jeden drugiemu mocnym newsem, z reguły niezweryfikowanym, a w miejscu wisienki na tym szczególnie nietrafionym, gorzkim torcie, plasują się miłościwie nam panujący, na których postawę nie ma co tracić słów naszego pięknego języka, bo wstyd, cynizm do kwadratu i chaos to tutaj ich chleb powszedni.
A więc prawda pozbawiona raczej słodyczy, ale niezwykle realna i zasługą tego jest też bardzo dobre wykreowanie postaci – bohaterowie to nie ludziki papierowe, „ożywione” fikcyjnym imieniem i podciągnięte drukiem tekstu do jako takiego istnienia. Postaci w tej książce – żołnierze, policjanci, cywile, politycy, i Polacy, i Afgańczycy – są w pełnym tego słowa znaczeniu ludźmi; normalnie się boją, normalnie ryzykują, kochają, mają ochotę rozszarpać pół świata, gdy boli, i równie normalnie odczuwają wściekłość, chęć zemsty czy bezsilność. Widać doskonale i z wielkim plusem dla tekstu, że Autor wie, o kim i o czym pisze. Żadnego plastiku i sztucznej tapety – broń na serio zabija, nieprzemyślane oskarżenie naprawdę zwala na głowę problemy, „misja stabilizacyjna” w Afganistanie autentycznie nią nie jest… I, jak mówi motto książki, bez żadnej przesady jest tak, że „na wojnie wszyscy są ofiarami”.
Było wielu krytykujących to zdanie w kontekście okładki książki, bo to kiczowate, banalne, pretensjonalne. Nie byłam do końca wyjątkiem, też mi to trochę za bardzo „nie brzmiało”. Tylko, że nie miało, okazuje się, brzmieć… Pomijając jego prywatne użycie przez Autora, co wyjaśni Wam dedykacja na początku, zasadność jego użycia nie objawia się w tym, jak wygląda na tej okładce czy nawet w ogóle w związku powieści z tematyką wojenną – sens tego stwierdzenia tkwi całą mocą w tej wspomnianej prawdzie „Ostatniego świadka” i w prawdziwej rzeczywistości naszego społecznego patrzenia na polskich żołnierzy i polski udział w wojnie pod Hindukuszem.
Szczerze przyznam, że nie fanom Marcina czy tematyki poleciłabym tę książkę, ale w pierwszej kolejności oburzonym, hejterom, „wszystkowiedzącym” o służbie naszych chłopaków, oskarżycielom – wszystkim tym, co tak doskonale wiedzą, że polski mundur wojskowy to noszą tylko mordercy i najemnicy… Oj, chciałabym wiedzieć, skąd by się brały łzy w ich oczach w pewnych momentach, bo takie momenty w „Ostatnim świadku” są i jestem pewna, że człowiek o najniższym nawet poziomie wrażliwości – ale jednak człowiek – z bezwzględną obojętnością obok nich nie przejdzie…
Na koniec, z punktu widzenia kogoś, kto na co dzień styka się z inną dziwną instytucją, a mianowicie szkołą: ile bym dała, szczerze i niekłamliwie, by ta książka pojawiła się nawet nie na liście szkolnych lektur, bo znając wątpliwe zamiłowanie do tejże listy większości licealistów, zostałaby przez pewną część zapewne pominięta, ale na biurkach każdego z nich i w szkolnych bibliotekach – czyli bez przymusu. Bo możecie powiedzieć, że to „tylko powieść”, ale to „tylko” kryje w sobie 281 stron „aż” o człowieku…
Paulina Kalisz, Paja
@ 4 – człowieku, jaka wojna ? Nawet nie wypowiadaj tego słowa, to forum jest monitorowane przez funkcjonariuszy Ministerstwa Miłości , tylko czających się aby wyłapać takich elementy obce klasowo siejące defetyzm i pozbawiające nasze siły zbrojne społecznego zaufania umożliwiającego wykonywanie konstytucyjnej powinności wspierania walki dzielnego narodu afgańskiego z samym sobą. O konsekwencjach nie wspomnę, bo na takich defetystów jest tylko jedna kara.
@ 5 – pani Paulinko, czy aby zaprezentowany styl literacki nie nazywa się Panegiryk ? W staropolskiej poezji gatunek uprawiali m.in.: Jan Kochanowski, Szymon Szymonowic, Jan Andrzej Morsztyn, Ignacy Krasicki, Adam Stanisław Naruszewicz, Stanisław Trembecki, Daniel Naborowski. Widać usilne dążenie Pani dołączenia do tego panteonu. Proszę próbować, będę trzymał kciuki
Na początek chciałabym zauważyć, ze Paulina napisała wspaniałą recenzje do książki Pana Marcina, powiedziałabym nawet wzruszającą i serdecznie zachęcam do jej przeczytania (komentarz numer 5).
Po za tym, gratuluje gestu! Żołnierz to nie tylko osoba, która jest na polu bitwy ale również wspiera innych, potrzebujących pomocy! Piękna robota chłopcy!
Jakby nie zachwycać się stylem i tekstem książki to i tak tylko bajka – wymysł autora. A że pięknie pisze bajki, to i recenzje piękne.
lukaszcbc, Ja wiem jak wyglądają realia aktualnie W Afganistanie, oraz w bazie Ghazni wiem również jak wyglądają zimowe zmiany. Jednak Panowie ze Szczecina wystawiają Polskiej armii naprawdę złą opinię, szczególnie po tym na co zapracowała zmiana XI aż strach pomyśleć co XII zmiana przejmie bo po raz kolejny większość dróg w prowincji będzie zupełnie nie przejezdna ze względu na to iż XII zmiana ogranicza się do jazdy po HWY1 i KO road. Czy razem z osłabianiem działań talibów zmieniają się standardy do tego jak maja działać poszczególne komponenty polskich sił zadaniowych??? Ile w tej chwili wynosi czas zebrania się QRF do wyjazdu? W Listopadzie Panowie ze Szczecina nie wyrobili sięw100 minut teraz zajmuje im to tyle samo?? Dlaczego XI zmiana mogła w 15 minut być już za bramą?? Dlatego właśnie przez naszych sojuszników w bazie Ghazni polscy żołnierze są nazywani teraz “pillow biters” i wcale się temu nie dziwię. Jedyne co pokazują to kompletny bałagan i zero profesjonalizmu. Później znajdą się jeszcze ludzie z syndromem wojny po prowadzeniu zimowej ofensywy w Afganistanie przeciwko talibom znajdującym się w Pakistanie.
Hellraiserr – Szczecin jaki ma sztab kazdy widzi ale bojowka robi robote nie gorsza od poprzedniej zmiany a skoro twierdzisz ze talibow nie ma w okolicznych wsiach miasta Ghazni wytlumacz mi skad taka liczba rannych (zabitych z ANA) sil koalicji w okresie zimowym.
@9 należy pamiętać że XII ma tylko jedno zgrupowanie bojowe co także ma wpływ na zakres działań. Co do działań QRF nie wypowiem się bo nie wiem. Jednego możemy być pewni, XIII zmiana lekko mieć nie będzie.
Tak jak zwykle zimowa zmiana siedzi w bazie choc by mogli cos działac bo łatwiej ale lepiej siedziec na Difaku. A letnia zmiana bedzie ostrzeliwana i szuszaków bedzie musiała ganiac bo zimowa przespała zmiane. A latem to rakiety i moski beda do bazy spadać.
@12 skoro zimowa zmiana siedzi i nic nie robi to dlaczego wyjezdzila juz dwa razy wiecej km od letniej? poza tym ten co tak gada powinien dostac po twarzy bo to jest obraza naszych wszystkich rannych kolegow,rowniez z rcp !
Hellraiserr, jk7 chyba nigdy nie byli na zimowej zmianie i nie wiedzą że aktywność rebeliantów diametralnie spada w porównaniu do lata więc nie bardzo jest kogo łapać i co szukać.
Do tego dochodzi głęboki śnieg co uniemożliwia wjazd na off road a na wiosne wielkie błoto i dalej zostaje tylko asfalt- doświadczenie się kłania.
Nie trzeba byc wielce inteligentnym żeby to zrozumieć
Co do ilości KM to się zgadzam że obecna zmiana zrobiła ich ponad dwa razy więcej niż poprzednia, bo patroluje a nie stoi jak słupek przy drodze jak zmiana wcześniej.
Chłopaki z bojówek robią robotę , ale sztab chmmmmm
Jk7 widać że brak ci doświadczenia, żal czytać.
Zaczyna mnie irytować mowa o przejechanych kilometrach, też mogę się kręcić po bazie i narobić kilometrów. Sam widziałem co wyrabia bojówka XII zmiany, Mam tutaj zacytować wszystkie wiadomości Amerykanów stacjonujących bazie Ghazni na Temat polskiej bojówki. Znam realia zmiany zimowej, wiem również, iż większość rebeliantów ukrywających się przez całe lato w górach schodzi do swoich domów. Lub może zacytować rozmowę bojówkarzy z XII zmiany. Panowie nie róbcie z siebie nie wiadomo kogo i nie piszcie bzdur niekiedy bo wasze wyszkolenie a raczej jego brak jest po prostu dramatyczny. Do tego zachowania żołnierzy, którzy nie wyjdą na wąsy bo są za młodzi żeby umierać. (byłem tam znam to i nikt nie wymyślił tej sytuacji). W miejscowości Nani za każdym razem dostajecie kontakt i dajecie wciągnąć się w zasadzkę kombinowaną powtarzając ten sam schemat za każdym razem, zero taktyki i słabiutko z wyszkoleniem niestety takie są realia…ale czego oczekiwać po ludziach, którzy sami mówią, że przyjechali na wakacje zarobić pieniądze a nie walczyć….[z rozmowy 2 bojówkarzy XIIzm]. Wiadomo nie każdy jest taki jednak przytłaczająca większość do tego kiedy są określone czasy dla zebrania QRF w czasie ostrzału XII zmiana po 80 minutach nie ma pełnego składu i nie ma dowódcy patrolu…i takich smaczków jest więcej i więcej….przesłać co piszą Amerykanie na swoich forach i co piszą nasi kumple którzy tam są, a nie mają po co wymyślać bajek. Tak, że czas się zastanowić, bo o tym, że zrobiliście 2 razy więcej km od zmiany XI któryś z Was napisał w listopadzie zastanawiające no ale cóż. warto może się dowiedzieć ile km zrobiła bojówka XI zm a później pisać głupoty. Warto sprawdzić które drogi udrożniła XI zm po wspaniałej działalności kolejnej zajebistej X zm, która jeszcze z miesiąc i IED miałaby pozakładane przed wyjściem z DFACu. I mam pytanie czy spędziliście chociaż jedną noc poza bazą.
Hehe chłopie co ty piszesz za bzdury hehe, to co mówią Amerykanie to ich sprawa mają do tego prawo.Polacy też swoje zdanie na ich temat mają bo widzą co oni robią ale widać imponują ci i to bardzo A co do wyszkolenia to śmieszy mnie twoja wypowiedź, bo widze jakie ty masz obycie pisząc – zasadzka kombinowana – hehe co to k..wa jest ? hiihihi Chyba chodziło ci o kompleksową A co do kilometrów to powodzenia ci życzę kręcąc kilometry po bazie, moja wyobraźnia nie ogarnia jazdy po bazie calej bojówki w celu kręcenia KM — co za bzdura.
Wyszkolenia jest na najwyższym poziomie ale jak wszędzie znajdą się ludzie – czarne owce , i to na każdej zmianie.Chciałbym przypomnieć że super komandosi potrafili strzelić do kolegoi z pistoletu przy czyszczeniu broni, brawo wyszkolenie Byłem przy przekazywaniu rejonu i widziałem jak chętnie poprzednia zmiana jeździła, ” tam nie jedziemy bo są IED” a tam też nie jeździjcie bo są zasadzki”– komandosi heeh.
Jak pisze wszędzie się znajdą ludzie co partolą robotę i nie ma na to reguły więc kolego mniej agresji i więcej zrozumienia, bo widzę że doświadczenie bierzesz z internetu
Najwyrażniej Amerykanie mają zły wpływ na ciebie , zmien otoczenie, może na inną kancelarie hehe
Pełna zgoda zgoda z weteranem wypowiedzi hellraiserra pogrążają go tylko i świadczą o tym że mdłe pojęcie ma o polskim kontyngencie tak w ogóle. Jakby choć raz zobaczył nieporadność rcp podczas patrolu na pewno nie cytowałby komentarzy amerykanów odnośnie działania polskiej bojówki. Wszystko gdzies tam zasłyszane od kogoś lub podsłuchane gdzieś według mnie 12 zmiana bardzo dobrze przygotowała się do pełnionej misji i wykonuje swoje zadania na wysokim poziomie. Zawsze do czegoś można się przyczepić ale to się tyczy pewnie wszystkich zmian.
Hellraiserr a powiedz w ktorym S-ie siedzisz? Przeszedles sie choc raz przez Nani na wasach? wiesz wogole po co sie tam idzie i co sie dzieje za brama? widze ze nie
na bieżąco:
http://www.polityka.pl/kraj/1538263,1,fatalne-bledy-mon-milion-zlotych-za-niekompetencje.read
Rev w tym esie, o którym słyszałeś z opowieści a widziałeś na mapie i zaznaczyłeś sobie czerwonym markerem z napisem “tam nigdy nie pojadę” (chyba wiesz o który dystrykt prowincji chodzi broniliście się rękami i nogami aby tam nie jechać), w tym samym esie który musiał kopać Cię w dupę żebyś wyszedł na wąsy po swojego kolegę, który zemdlał, w tym esie, którego pytałeś się po cholerę w ogóle wystawiać wąsy…..nie pisz, że XII zm jest dobrze przygotowana. Chyba, że do tego aby koncertowo spierdolić wszystko co osiągnęła zmiana poprzednia to już Wam się udało osiągnąć, po raz kolejny większość dróg będzie nieprzejezdna a rakiety będą spadać niczym wiosenny deszcz przez całe lato. Z strzałów niekontrolowanych w bazie Ghazni oraz postrzelenia kolegi słynna była pewna jednostka podlegająca pod DWS składająca się z specjalistów najwyższego szczebla czyt. ŻW oddali najwięcej niekontrolowanych strzałów w tym jeden ranił kolegę. Kolejna rzecz bardzo chwalicie się tym, ze przejechaliście już 2 razy tyle km co zmiana XI podaj mi tą liczbę kilometrów chętnie poznam twoje rozumowanie bo ciężko w to uwierzyć patrząc na to co robicie.
Nie możecie sobie pogawędzić na priv o wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia?
“Wysłanniku Piekieł” – masz informacje z drugiej i trzeciej ręki. Dlaczego w twoich postach pobrzmiewa ta sama nuta co u “weterana18bbpd” w wątku “Za młody na wasy?”, gdzie dowiedziałam się: “o dominacji beretu czerwonego wśród wszelkiej maści innych bertów (…)”.
~
Zacytuję w całości “szakala” (post z 15.11.2012 r.):
“Przeczytałem te wszystkie komentarze i dziwi mnie jedna rzecz! Dlaczego my Polacy(żołnierze) nie potrafimy rzeczowo rozmawiać, tylko tak jak politycy mówimy o wszystkim tylko nie na temat!!!
Padają tu różne obelgi jednych na drugich, a samo sedno tematu nie wiele tu znaczy!
Narzekanie jednych na drugich, wywyższanie się że jest się lepszym żołnierzem nie prowadzi donikąd…
Jak napisało tu kilka osób, każda zmiana coś robiła i coś wniosła w tą misję! Dlaczego więc te spory???
Zarówno ,,komandosi”, jak i ,,zmech” robią tu swoją robotę!
Ja też byłem tu na IX zmianie i jestem teraz. (na XII Zmianie – dopisek casium).
Dane mi było dowodzić plutonem bojowym, który około 200 godzin w miesiącu spędzał na patrolach. Niekiedy chłopaki pomiędzy jednym i drugim patrolem nawet nie mieli
możliwości położenia się spać, bo trzeba było wykonać kolejne zadanie.
Czasem, były jakieś narzekania ale każdy brał się w garść i jechał, bo przecież gdy pada rozkaz to trzeba go wykonać i koniec!
Zgadzam się z opiniami, że nie każdy może być żołnierzem!
Takie sytuacje, jak ta są tego najlepszym przykładem. Ale nie można od razu pisać, że taka jest cała zmiana.
Ten żołnierz według mnie powinien być zwolniony z wojska bo się nie nadaje i tyle…
Mam nadzieję, że XII zmiana też wróci w komplecie ale nie dla ,,bicia rekordów”( że my jesteśmy lepsi od innych). tylko dlatego, że dopisze nam żołnierskie szczęście!
Pozdrawiam wszystkich którzy tu byli i którzy są!!!
~
Szanowny panie Hellraiserr.
Proszę nie uogólniać i nie wyciągać fałszywych wniosków z informacji szczątkowych.
Warto też od czasu do czasu napić się kropli Waleriana, albo Walerianowi pofolgować!
Ja obserwuję uważnie XII Zmianę, a zwłaszcza Bojówkę, Weapons Intelligence Team, SGPSz, QRF etc. i nie li tylko z takich artykułów czerpię informacje:
http://www.isaf.wp.mil.pl/pl/1_1687.html
Tam na pierwszej linii i w nocy, i w dzień zasuwa mój SYN!
Pana posty po prostu mnie delikatnie wkurzają.
Wie pan dlaczego?
Dlatego, że nie jest pan autorytetem od oceny działalności całej XII Zmiany!
Dlatego, że w przypadku mojego Syna i Jego Kolegów pańskie słowa są jadowite i nie polegają na prawdzie!
Polskie MEDIA nie podają wielu szczegółów z działań bojowych.
Więcej – podają często tylko część prawdy!
Podobnie jest w mediach anglojęzycznych, które infiltruję bardzo dokładnie!
Panie Hellraiserr …
………………………………Byś miał życie nudne, słabe,
………………………….Za kochankę starą babę,
…………………Złych przyjaciół, podłe mienie,
………Brzuch pustawe i kieszenie,
……A kłopotów – co nie zliczyć!…
Tego właśnie Ci… NIE ŻYCZĘ!
Pozdrawiam
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1020229,title,Sprzymierzency-nocy-afganskie-akcje-polskich-komandosow,wid,15417076,wiadomosc.html
Hellraiserr heh chłopie ty to jesteś widzę specjalista najwyższego szczebla. śmiech na sali
Jedyne co wiesz to gdzie jest czajnik w kancelarii i to co się dowiesz ze słyszenia.
Nawet śmiem powiedzieć że ty na misji nie byłeś
Ja jestem tu juz 5 raz (bojówka) i mam porównanie kto jak działa i nie ma dla mnie zmiany którą bym tak obrażała jak ty !!!
A i rakiety latają na każdej zmianie, ale to wiedzą ci co jeżdżą na misje.
Hellraiserr – widze ze juz ci kleka psycha, patrzcie no, syndrom wojny, 6-7 miesiac w kancelarii mija wiec sie nie dziwie, wychodzi jedynie na dfac lub jezdzi na dolek by wyrobic minimaxa hahaha i pierwsze slysze to co opowiadasz o bojowce (moze ty jestes w jakims innym afganie? a moze ogladasz w domu pewien serial o afganistanie?) mysle ze to jakas prowokacja i zgadzam sie z ccassiumm7 ,nie warto karmic trola a moglbym wiele napisac az bys sie pogubil chlopcze w zeznaniach
zdadzam się w pełni z hellraiserrem.Mialem przyjemność odbyć kilka patroli z XII zmianą przy przekazywaniu strefy w październiku 2012 roku.powiem tak-na pierwszym patrolu i na pierwszym patrolu 2 gości zemdlało po wyjściu na wąsy a przypominam-był to początek października-gdzie temperatury były dużo niższe niż w czerwcu,lipcu i sierpniu.Nawet w tych upalnych miesiącach nikt z mojego plutonu nie zemdlał z wysiłku,więc nie mówcie że tak super panowie ze Szczecina byli przygotowani.Stać ich było tylko na powiedzenie że nikt nie zginął na XI zm tylko dlatego że mało mieliśmy patroli-szlag człowieka trafił gdy to słyszał.I proszę nie przytaczajcie ilości kilometrów jako wyznacznik działalności w strefie bo jeździć na trasie Ghazni-Waghez to każdy potrafi.W te wasze kilometry to jakoś mi się nie chce wierzyć-a jeśli tyle kilometrów zrobiliście to już wiem jak te drogi były sprawdzane przez saperów i wąsy.Ile przeprowadziliście operacji ,ile przeszukaliście wiosek i kalat i ilu talibków złapaliście???No pytam???
weteran18bbpd wasi co się każą nazywać “szturmanami” nie mdleją na patrolach:) jeśli byłeś na III lub V zm. to powinieneś pamiętać jak z rośków w FB “AIRBORNE” “szturmani” na noszach wysiadali bo im się odleciało… na patrolu. Sytuacje powtarzały się wielokrotnie i te same osoby zabraliście na XI zm. Wróćmy do III zm. Kto strzelał do ANA w mieszanym patrolu ( zmech-Bpd) tylko wy strzelaliście bo był to łatwy cel który się nie krył… V zm. trzelanie z 30-stek do własnych “rośków” a potem zganianie na RPG talibów, rosiek zbyt skomplikowany… brawo!
XI zm. Załoga rośka zapytana dlaczego w środku wszystko rozp…e i nie naprawiane odpowiedź: “my nie od tego… jesteśmy szturmanami” Zapytani o pozostawiony syf w miejscu zakwaterowania uzyskałem identyczną odpowiedź a syf był niemiłosierny, na podłodze m.in. rozlane soki z keczupem co najmniej 2 miesiąc wcześniej, w efekcie czego podłogę trzeba było skrobać bo umyć się nie dało. Pewnie też się nie myjecie bo jesteście “szturmanami”.
Co do przejechanych km. po 4 miesiącach (w moim plutonie) na licznikach było więcej km niż X i XI zm razem. Jak bardzo musicie być “wyszkoleni i profesjonalni” by strzelać do siebie w miejscu zakwaterowania Jakim trzeba być prostakiem i chamem by kolejnej zmianie zdemolować siekierą przekazywane zakwaterowanie… (jestem naocznym świadkiem 2 godzinnej imprezy z siekierami) Przypomnę,że i my jeździliśmy z wami na patrole i widzieliśmy… lecz tylko wy próbujecie udowodnić swoja wyższość wytykając błędy innym.
Opanowaliście do perfekcji taktykę uników, tyle dobrego że wróciliście wszyscy, my już nie…:( Dobrze że komandosi i specjalsi nie noszą bordowych beretów…
weteran18bbpd ” Ile przeprowadziliście operacji ,ile przeszukaliście wiosek i kalat i ilu talibków złapaliście???No pytam???” jestes naiwny jesli myslisz ze ktos ci odpowie na te pytania publicznie na forum.
do postu 27 byłem na v zmianie w Fob WARRIOR i o ile mi wiadomo to w FOB AIRBORNE nie było polaków więc nie wiem skąd masz takie informacje.przyczepiłem się do tego że goście od was mdleli w miesiącach w których nie było już tak ekstremalnych temperatur.co do zostawiając porządku to nie będę bronił kolegów bo przyznam że to chamstwo.jak narazie to zmiany w których uczestniczyła 6BPD są oceniane najwyżej.odnośnie ilości operacji i przesyłanych wiosek to dobrze wiem że nikt nie poda liczby więc chyba ktoś jest bardziej naiwny myśląc że jestem tak naiwny.
weteran18bbpdjeśli chodzi o FB AIRBORNE to III zm pełniła tam przez kilka tygodni dyżury bojowe. Profesjonalizm polega na robieniu dobrze swojej roboty a nie wytykaniu błędów innym… tu nasuwa mi się pewna sentencja: “Shut The Fuck Up And Train” Czy specjalsi wylewają swoje żale? nie, oni po prostu wyciągają wnioski i wykonują jeszcze lepiej swoją robotę. Każda zmiana ma w swoim składzie “czarne owce” nie każdy jedzie z wymarzonym składem…
Odpuśćmy to kopanie się bo to do niczego konstruktywnego nie prowadzi.
idą święta:
http://dziennikzbrojny.pl/aktualnosci/news,1,3730,aktualnosci-z-polski,szyneczki-poledwiczki-kielbaski-by-w-afganistanie-bylo-jak-u-mamy
Panie Marcinie… proszę
“Wojsko rozpisało przetarg na dostawę wędlin dla PKW Afganistan na okres świąt, tych religijnych jak i państwowych. Mowa o 1 i 3 maja, 15 sierpnia, 11 listopada, Święcie Bożego Narodzenia i Nowy Rok.”
3 700 kg wędlin : 1 800 żołnierzy = 2 kg
2 kg wędlin : 7* w/w Świąt = 28,3 dkg/żołnierza
*Święta Bożego Narodzenia = dwa dni.
Należy pochwalić Ministra ON za decyzję zaopatrzenia świątecznych stołów polskich Żołnierzy w Afanistanie.
Wyliczankę zrobiłam dla zazdrosnych, których nie brakuje by im uzmysłowić, że niestrawność z przejedzenia Żołnierzom nie grozi!
A autora (MC) artykułu “Szyneczki, polędwiczki, kiełbaski – by w Afganistanie było jak u mamy”, niestety muszę poinformować, że “sidła amerykańskiego systemu zaopatrzenia żywnościowego” powinny być zabronione tak samo jak w cywilizowanym świecie zabronione jest kłusownictwo…
“U podstaw zwycięstwa leżą plany strategiczne. oraz wysokie morale wojsk.”
~Sir Bernard Law Montgomery, ps. Monty, marszałek polny British Army.
Wysokie morale kształtuje najsprawniej pełny brzusio.
Ale co tam wydziwiać – głodni nie chodzą, a jak się to i owo przejadło to na pewno nikt nie powie “witaj brzusiu żegnaj siusiu”.
Istota problemu sprowadza się do konsekwentnej realizacji zadań i nie dopuszczenia do kolejnych strat!
Wracajcie w zdrowiu.
Czekamy.
inny punkt widzenia:
http://afganowie.salon24.pl/
hehehe fajne uczucie zobaczyć kumpla na jednej z fotek w tym temacie,bo…dziśaj z nim rozmawiałem już w naszym mieście. Jutro mu powiem o fotce.
….przeglądam przeglądam…nadrabiam zaległości
Cichy