Rejestracja | Logowanie »


Prawdziwa historia dziewięć-pięć-szóstki

30 września 2013
 Hokej przy podejściu do lądowania/fot. Marcin Ogdowski

Hokej przy podejściu do lądowania/fot. Marcin Ogdowski

Pamiętacie historię poświęconą Mi-24 o numerze bocznym 956? Pisałem o tym na blogu jakiś czas temu. Otóż okazuje się, że to taka miejska legenda – jak w każdej, było w niej ziarno prawdy, ale generalnie nie tak to wszystko wyglądało.

Dwudziestka-czwórka rzeczywiście trafiła do Polski jako rosyjska rekompensata za utracony nie z winy pilotów inny egzemplarz. Tyle że była to maszyna fabrycznie nowa, wyprodukowana w 1991 roku. Nie mogła więc wziąć udziału w radzieckiej interwencji w Afganistanie, ta bowiem skończyła się w 1989 roku.

- Dziewięć-pięć-szóstka przyleciała do nas w 1991 roku i była ostatnim Mi-24, które ówczesny ZSRR przekazał Polsce – opowiada Jacek, jeden z najbardziej doświadczonych pilotów tych maszyn, stacjonujący obecnie w Afganistanie. Kapitan – jak na fascynata przystało – zna historie wszystkich helikopterów tego typu – dokładne daty produkcji, przylotu do Polski, przebieg służby. Uśmiecha się, w ten sposób komentując opowieści o maszynie, która miała jakoby jeszcze z radzieckimi oznaczeniami i afgańskimi przestrzelinami wylądować w naszym kraju.

Jest jednak coś, co łączy radzieckich “afgańców” z polskimi pilotami Mi-24. To książka, a raczej skrypt pt.: “Eksploatacja śmigłowców w warunkach szczególnych”, podsumowująca doświadczenia rosyjskich lotników, latających hokejami nad Afganistanem.

- Nie musimy udowadniać, że jesteśmy mądrzejsi, nie wymyślamy czegoś od nowa. Latamy tak, jak oni – mówi Jacek.

A jeden z jego kolegów dodaje, że miał okazję rozmawiać z dawnym radzieckim dowódcą pułku Mi-24, który teraz – na cywilnym Mi-17 – dowozi żywność i wodę do natowskich baz w Afganistanie. W tym i do Ghazni.

Taki psikus historii.

- Jest tylko jedna rzecz, którą robimy inaczej – zastrzega Jacek. – Oni, gdy używali broni, to tak, że przestawiali wioski o dwa-trzy kilometry. My w ten sposób nie walczymy.





16 komentarzy do “Prawdziwa historia dziewięć-pięć-szóstki”

  1. A my chcemy te cuda na jakieś apacze wymieniać…


  2. nikt nie chce wymieniać. to tylko jedna z opcji. a do 2022 roku jeszcze dużo czasu. może się okaże, że 24-ki zastąpią 35-tki?


  3. @1/2 – jeden z moich kolegów-wojskowych (i to wcale nie pilot) powiedział kiedyś: wraz z odejściem ze służby Mi-24 Wojsko Polskie straci naprawdę piękny sprzęt.
    Coś na rzeczy jest :)


  4. nie znam się na “wiatrakach” , ale jakby któś zrobił cóś wsadził w maszynkę cóś to by był glanc cycuś zaje..fajna maszyna., szkoda wypierniczać coś co wymaga lekkiej przeróbki i dalej może wzbudzać sraczkę u przeciwnika. No ale…to już sami piloci tych wiatraków mogą się szczegółowo wypowiedzieć i doradzić. a części by były tańsze..i mon by trochę oszczędził. bo np. co nam z super myśliwców skoro bodajże jeden doleciał chyba o własnych siłach. a i tak obsługa tych maszyn leży jeszcze w beciku.


  5. “Oni, gdy używali broni, to tak, że przestawiali wioski o dwa-trzy kilometry. My w ten sposób nie walczymy.”

    Może właśnie w tym tkwi cały sekret tego że talibowie mają się dobrze? Wystarczy spojrzeć na liczbę zabitych, czyli ok 9 tysięcy po stronach rosyjskich i pewnie jakąś odpowiedznią liczbę po naszej stronie i tej wojnie, a nie można zapomnieć że wtedy były inne czasy, bez dronów, bez zdalnie sterowanych cudów et cetera.

    Osobiście nie mogę powiedzieć jak jest ale z dostępnych informacji można wywnioskować że wojskowi boją się wypełniać swojej pracy, czyli zabijać, piszę o tym mająć w pamięci ten “incydent” pod tą wioską w Afganie.

    Zakończęsytując sapka”Miejsce, z którego padły strzały – ostro i głośno zakończył kapitan- nie nazywa się u mnie obiektem cywilnym. Miejsce, skąd strzelano, nazywa się stanowiskiem ogniowym nieprzyjaciela.”


  6. Na tych maszynach latałem od samego początku tj. od kiedy pierwsze egzemplarze dotarły do nas via Brzeg Dolny z fabryki w ZSRR. Egzemplarz 956, trochę różniący się od całej reszty, został przyprowadzony przez załogę rosyjską z Mińska. Maszyna ta różniła się od pozostałych tym, że posiadała na pokładzie symulator do odpalania PPK Szturm, z czego nikt z pilotów-operatorów nie korzystał. A przede wszystkim, nie była to nowa maszyna, lecz “składak”, o czym przekonaliśmy się w krótkim czasie od rozpoczęcia jej eksploatacji, gdy trafiła do hangaru na pierwsze prace okresowe. Okazało się wówczas, że większość agregatów była już wcześniej użytkowana na innych egzemplarzach a zbiorniki paliwa były w wielu miejscach klejone, co mogłoby sugerować ich wojenną przeszłość. Ponadto ten egzemplarz niczym specjalnym się nie wyróżniał. Może jedynie tym, że w pilotowaniu był dość “twardy”, przez co nie cieszył się uznaniem przez pilotów. W pilotażu był bardzo podobny do nr. 742, który wymagał trochę większej sił ze strony pilotów, by w żądany sposób wykonać wszystkie elementy pilotażu. Więcej o historii Mi-24W w polskim lotnictwie można przeczytać w książce mojego autorstwa pt. “Wirujące skrzydła” wydanej kilka lat temu a dostępnej za moim pośrednictwem.


  7. może i jestem jeszcze młody i się mało znam ale według mnie Mi-24 nie zapewnią nam takich możliwości jakie posiada AH-64. Byłem w tym roku na air show i widziałem co ten sprzęcik potrafi. kij z tym że latał na minimalnej ilości paliwa i bez uzbrojenia ale to wyglądało tak jakby ktoś temu pilotowi zapomniał powiedzieć że lata śmigłowcem a nie myśliwcem. Nasze Mi rozpadłyby się po pierwszej próbie wykonania takich akrobacji. Może i owszem większość z nich była na pokaz ale faktem jest że śmigłowiec gdy atakuje nie może stać cały czas w miejscu. Musi się przemieszczać i ostro manewrować.


  8. @7

    Należy pamiętać aby nie porównywać maszyn bez poznania ich kontekstu. Mi-24 powstał kilkadziesiąt lat przed AH-64. Mi-24 miał być wsparciem dla atakujących oddziałów pancernych (latający czołg) wojsk ZSRR. Ah-64 wręcz przeciwnie miał być niszczycielem czołgów. Różna filozofia spowodowała że np. Mi-24 ma przedział desantowy, a AH-64 nie. Dodatkowo różne wersje śmigłowców dają różne możliwości. Dla przykładu brytyjskie AH-64 radzą sobie znacznie lepiej w Afganistanie od ich “krewnych” z USA gdyż posiadają lepsze silniki o większej mocy. Na koniec porównaj sobie koszt efekt działań AH-64 i Mi-24 biorąc pod uwagę przeciwnika w Afganistanie. Obydwie maszyny są naprawdę dobre, a dodatkowo Mi-24 nie bez przyczyny został ochrzczony “diabelskim rydwan”


  9. @7

    Widać, że jesteś jeszcze młody jeśli prawdziwe możliwości śmigłowca oceniasz po pokazach lotniczych. Zobacz próbkę możliwości Mi-24 w wykonaniu czeskiego pilota z pokazów z Radomia kilka lat temu. Różnica w akrobacjach wynika tylko i wyłącznie z konstrukcji wirnika. Kiedyś jak skończysz dobre szkoły i poczytasz to dowiesz się o różnicy między wirnikiem sztywnym (jak w AH-64) a przegubowym (jak w Mi-24). Ta subtelna różnica powoduje, że AH robi beczkę czy pętlę. Tylko, że nigdy w życiu nie widziałem AH robiącego takie manewry z pełnym paliwem i uzbrojeniem. Śmigłowiec nie jest przeznaczony do walki manewrowej i te wszystkie akrobacje są mu zbędne. I musiałbyś poznać tajniki taktyki działania śmigłowców na polu walki. I zdziwiłbyś się, że nie musi ostro manewrować żeby skutecznie atakować. I praktycznie wszystkie śmigłowce używające rakiet naprowadzanych wykonują to prawie z zawisu lub z małą prędkością postępową. Tak więc te sztuczki z pokazów są całkowicie zbędne w realnej walce w polu.

    Trochę wiedzy z aerdynamiki się kłania i poczytania historii do czego stworzono Mi-24 a do czego AH-64 i w jakich to było czasach. A mi-24 w wersji glass-cockpit z rakietami typu ATAKA są dostępne na rynku. Nie ustępują w tym wypadku awioniką takiemu AH-64.

    Nie opieraj się tylko na pokazach lotniczych. Warto swoją opinię oprzeć na rzetelnej i fachowej wiedzy z zakresu śmigłowców, ich aerodynamiki itd.

    Pozdrawiam


  10. Poczytaj sobie np o Mi-35PN w wersji eksportowej. Nie chciałbym, żeby takie coś wisiało nade mną a ja nie jestem po jego stronie:) Dodam tylko, że ma już stałe podwozie (150 kg mniej), ucięte skrzydła, wirnik oraz śmigło ogonowe adaptowane z Mi-28, silniki w wersjji WK 2800 KM i w tej akurat wersji niesamowicie precyzyjne działko 23 mm dwulufowe sterowane w miejscu starego Jaka 12,7 mm. Plus do tego max 16 sztuk rakiet ATAKA, 40 rakiet kalibru 80mm i desant 8 w pełni uzbrojonych żołnierzy. Do tego ponad 2 tony paliwa i zasięg ponad 500 km. Czego chcieć więcej?? :) ) Pytanie chyba retoryczne.

    No i cena takiego śmigłowca w porównaniu do AH. Ale, że na wschód jesteśmy obrażeni to raczej na tym latać nie będziemy. A szkoda naprawdę :(


  11. WOW jakie mądre głowy aż miło poczytać


  12. @11

    Jak się na tym lata co jest na fotce powyżej to jakąś wiedzę o tym trzeba mieć :)

    Pozdrawiam


  13. Pozdrawia pilot ze zdjęcia :)


  14. Pozazdrościć tylko pilotowi ze zdjęcia


  15. Czytacie CKM ? Strona 42 wydanie z marca 2013
    Pozdrawiamj