Zamiast słów: Przedmioty
- Nie, nie będę na nią szczać – celowniczy „pekaśki” puścił oczko. – Dojdzie do siebie sama, na powietrzu – dodał, układając rozgrzaną lufę na skrzynce amunicyjnej. Doszła. Karabin PK (i jej lokalne odmiany) to broń używana zarówno przez Polaków, jak i rebeliantów. Obie strony zmagają się więc z jej niedoskonałościami – zacięciami i szybko przegrzewającą się lufą. Ale sprawna, ma okrutną skuteczność – obok pieszczotliwej „kaśki”, cieszy się też mianem „kosiarki”…
Po naciśnięciu spustu rozlega się niepozorne „plump” – tak działa amunicja używana do granatników podczepianych pod beryle. „Robi robotę” – zapewniali mnie żołnierze, zadowoleni z posiadania takiej broni. Dla tych po drugiej stronie lufy to najgorsza z możliwych recenzji…
A na bojówce bez zmian – duża część żołnierzy rzuca w kąt etatowe wyposażenie i kupuje własne. Na przykład hełmy. W tej sytuacji naszywka „Poland” zyskuje dodatkowe znaczenie – pozwala zidentyfikować jako jedną formację owo przypominające nieco partyzantkę wojsko.
Buty pochodzące z dwóch różnych par – symbol biedy panującej w tym kraju. Ich właścicielem był afgański mężczyzna, pasterz. Bardzo chciał mnie nakłonić, bym oddał mu swoje obuwie…
Lecz nawet tak biedni ludzie mają skarby – chłopak, posiadacz owego pierścienia, ostentacyjnie się nim chwalił. Nalegał, bym zrobił mu zdjęcie, tak skadrowane, by znalazła się na nim ta biżuteria. W takich chwilach żałuję, że moja lustrzanka to nie polaroid – że nie mogę na miejscu wydrukować fotografii i wręczyć jej swoim bohaterom.
W Polsce trafiające na pogotowie dziecko dostaje zwykle jakąś maskotkę – coś, co zajmie jego uwagę, odciągnie od skaleczenia i bólu. Co w jakiejś mierze zrekompensuje stratę. Sześcioletni Muhammad dostał puszkę coca-coli. Była zimna i tak samo czerwona, jak krew na palcach malca.
Z fajertestami jest tak, że zawsze przyciągają uwagę miejscowych. Afgańczycy – tak bardzo nawykli do zagrożeń – gdyby mogli, weszliby żołnierzom pod lufy. Zwykle nie wystarczają gesty – dopiero strzały w powietrze pozwalają odgonić zbieraczy amunicyjnego złomu. Uciekają, czasem zostawiając za sobą takie pamiątki…/fot. (wszystkie) Marcin Ogdowski
w temacie kupowania własnego wyposażenia… nie żałuję ani jednego grosza wydanego np. na hełm… Nosząc amerykańskiego MICH-a prawie się go nie czuło, natomiast polski wz.2005… bez komentarza… w każdym razie na pewno było warto…
faktem jest ze gdybym miał nosic w afganie to co mi da MON to wolalbym zostać w domu
faktem jest tez to ze przez MON w afganie wyglądamy jak partyzantka bo zolnierze stawiają na wygode i komfort pracy a sztabowcy robiący przetargi już nie do końca.
dzięki temu ze każdy cos sobie dokupi, cos pomaluje, cos zamontuje na broni itd. nie mamy się czego wstydzić przy innych armiach a w kraju? no coz
Pamiętam jak za czasów ZSW (2008/2009) patrzyliśmy (mając na głowach wz. 67) z zazdrością na kadrę posiadającą wz. 2005. Ale z tego co czytam poza tym, że lepiej wyglądają, nie są wygodniejsze skoro żołnierze na własną rękę kupują sobie hełmy. Niekiedy jak patrzę na naszych żołnierzy z PKW Afganistan (gdyby nie naszywki) to kojarzą mi się z Blackwaters (oczywiście mam tu na myśli tylko wygląd zewnętrzny). Nie pasuje to do słynnego “Ch****o, ale jednakowo” , ale w takim wypadku komfort najważniejszy. To nie dobrze, że za własne bezpieczeństwo nasi żołnierze muszą bulić z własnej kieszeni, inwestując właśnie w wyposażenie.
szkoda tylko że w kraju nie patrzą na to co się sprawdza w boju a na oszczędności i łapówki za przetargi
Panie Marcinie!
Zdjęcie afgańskiego pasterza z butami pochodzącymi z dwóch różnych par – genialne! Chciałbym je zobaczyć na jakimś konkursie.
Ciekawe – w kontekście naszego “partyzanckiego” wojska:
http://www.defence24.pl/news_us-army-wycofuje-sie-z-mundurowego-eksperymentu-na-pizamach-stracili-5-mld-dolarow-teraz-zaplaca-kolejne-4-mld
Marcinku, jak coś ma taśmę rozsypną, a nie ciągłą (naprawdę łatwo zauważyć różnicę) i strzela nabojami 7,62 mm x 51 NATO, to choćby z zewnątrz było podobne do karabinu maszynowego PKM (bo PK zostało tylko w śmigłowcach i innych pojazdach), to jednak jest UKM-2000. I to właśnie jego lufa leży na zdjęciu, obok ogniwek taśmy rozsypnej i amunicji NATO-wskiego standardu, a nie rosyjskiej 7,62 mm x 54R. Ja rozumiem, że wojsko ma własne, najczęściej niezbyt poprawne, nazwy na wszystko, ale jednak “ukaem” od “pekaśki” warto rozróżniać.
Co do podwieszanych granatników GPBO-40 z ZM Dezamet, to podobną “robotę” robiły stare tarnowskie wz. 1974 Pallad do amunicji 40 mm x 47SR, a nie – jak na zdjęciu – NATO-wskiej 40 mm x 46SR. Niestety, misja się skończy, zanim dostaną nowe granatniki rewolwerowe RPG-40 z ZMT.