Rejestracja | Logowanie »


Trochę historii: „Beesery”

18 marca 2014
Samolociki, albo… kosiarki – tak mówiło się o bezzałogowcach w Afganistanie. O ile pierwsze określenie zdaje się być oczywiste, o tyle drugie może nieco dziwić. Już wyjaśniam – chodzi o dźwięk silniczka maszyny. Wkurzający, zwłaszcza gdy kosiarka latała nad bazą... Nz. Obsługa BSR-a przygotowuje maszynę do lotu/fot. Marcin Ogdowski

Samolociki, albo… kosiarki – tak mówi się o bezzałogowcach w Afganistanie. O ile pierwsze określenie zdaje się być oczywiste, o tyle drugie może nieco dziwić. Już wyjaśniam – chodzi o dźwięk silniczka maszyny. Wkurzający, zwłaszcza gdy kosiarka lata nad bazą... Nz. Obsługa BSR-a przygotowuje maszynę do lotu/fot. Marcin Ogdowski

... i start. Choć "kosiarki" wyglądają jak zabawki, mają taki sam status jak załogowe statki powietrzne. A żołnierze z ich obsługi noszą lotnicze mundury. Co więcej, jeśli BSR ulegnie wypadkowi, wszczyna się takie samo postępowanie, jak w przypadku klasycznej katastrofy lotniczej (z tego rygoru zwolnione są BSR-y sił specjalnych)/fot. Marcin Ogdowski

... i start. Choć "nasze" BSR-y wyglądają jak zabawki, mają taki sam status jak załogowe statki powietrzne. A żołnierze z ich obsługi noszą lotnicze mundury. Co więcej, jeśli bezzałogowiec ulegnie wypadkowi, wszczyna się takie samo postępowanie, jak w przypadku klasycznej katastrofy lotniczej (z tego rygoru zwolnione są BSR-y sił specjalnych)/fot. Marcin Ogdowski

Sterowanie wygląda jak obsługa gry.../fot. Marcin Ogdowski

Sterowanie wygląda jak obsługa gry.../fot. Marcin Ogdowski

Zadanie, w trakcie którego wykonałem te zdjęcia, polegało na rozpoznaniu lotniczym wiosek w okolicy bazy Ghazni. A ponieważ ta ostatnia to również lądowisko dla helikopterów, konieczna była koordynacja działań grupy obsługującej BSR-a z ghaznieńskim Centrum Operacji Taktycznych/fot. Marcin Ogdowski

Zadanie, w trakcie którego wykonałem te zdjęcia, polegało na rozpoznaniu lotniczym wiosek w okolicy bazy Ghazni. A ponieważ ta ostatnia to również lądowisko dla helikopterów, konieczna była koordynacja działań grupy obsługującej BSR-a z ghaznieńskim centrum kontroli lotów/fot. Marcin Ogdowski

Wykorzystywane przez Polaków BSR-y nie ladują samodzielnie. Zadanie kończą spadając ze spadachronem/fot. Marcin Ogdowski

Wykorzystywane przez Polaków BSR-y nie lądują samodzielnie. Zadanie kończą spadając ze spadochronem/fot. Marcin Ogdowski

Samolot na ramię/fot. Marcin Ogdowski

Sprzęt na ramię i do domu (żart - samolocik najpierw trzeba rozmontować)/fot. Marcin Ogdowski





9 komentarzy do “Trochę historii: „Beesery””

  1. Te akurat są z Mirosławca a wczesniej stacjonowały w Pruszczu Gdańskim


  2. aż się katapulta podniosła :D


  3. A jednak przeszło, więc skomentuję historyjkę o bsr-ach. Dźwięk silnika nad bazą :) to na pewno nie Orbiter, to amerykański bsr, który ma silnik spalinowy i właśnie one robią troszkę hałasu. One też nazywane są kosiarkami bo mają podobny dźwięk. POZDRAWIAM


  4. MICHU Radiotelefonista, Saper człowiek o 1000 twarzach jest też BURZA jak i najlepszy rosomak Grupy Rozpoznawczej DĄBKA i RADZIKA
    Pozdro dla chłopaków 18 Białostockiego Pułku Rozpoznawczego

    XII zmiana


  5. test


  6. Tak zwana koordynacja “lotów” odbywała się pomiędzy obsługą BSR, a MIL ATC Ghazni, czyli kontrolerami Ghazni Tower, którzy byli odpowiedzialni za przestrzeń powietrzną i to co w niej się działo a nie TOC-iem!


  7. @8 Właściwie powinno być Buffalo Tower.

    http://lotniczapolska.pl/Buffalo-Tower–WPL-w-Ghazni,15767