Rejestracja | Logowanie »


No to się zaczęło…

16 kwietnia 2014
"(Nie)potrzebni"/rys. Tomasz Tworek

"(Nie)potrzebni"/rys. Tomasz Tworek

… „(Nie)potrzebni” są już w sprzedaży. Przyznam Wam, że to najważniejsza moja „afgańska” książka. Czytajcie i oceniajcie.

A na początek oddaję głos osobie-instytucji forum zAfganistanu.pl – moderatorce Joannie. Aśka pisze tak:

„Marcinie Ogdowski, dziś jest premiera twojej najnowszej książki „(Nie)potrzebni”, a ja pozwolę sobie napisać kilka słów od siebie na temat twojego najnowszego dzieła – które miałam przyjemność przeczytać.

Znów uderzyłeś w mocny temat – żołnierzy polskich uczestniczących w misji (wojnie) w Afganistanie oraz polityki z tym związanej. Ukazałeś ciemną stronę władzy, przepychankę polityczną, walkę fizyczną oraz psychiczną weteranów, którzy muszą zmierzyć się z urazami, jakich doznali podczas pobytu w Afganistanie.

Twoja książka to historia tylko jednej zmiany kontyngentu, ale to wystarczy, aby poruszyła wyobraźnię czytelnika, w tym moją. Czytając fabułę odnosiłam wrażenie, iż uczestniczę w wydarzeniach często bardzo bolesnych, trudnych i tragicznych dla żołnierzy oraz ich rodzin.

Po raz kolejny udało ci się też pokazać drugie dno władzy.

Niestety, czuję niedosyt po lekturze książki. Brakuje mi ciągu dalszego, opowieści o tym, co dalej z głównymi bohaterami, jak potoczyły się ich losy w walce, którą podjęli.

Mimo to uważam, że znów zrobiłeś kawał dobrej roboty, co na pewno zostanie zauważone przez odbiorców”.

Aśka, dziękuję. I czekam na opinie innych Blogowiczów.





19 komentarzy do “No to się zaczęło…”

  1. No to jeszcze – za pozwoleniem – opinia jeden z najstarszych stażem Blogowiczek – Tori:

    “Zastanawiałam się co napisać. Czy pogratulować tylko świetnie napisanej książki? Czy pochylić sie troszkę nad zagadnieniem? Wybrałam to drugie rozwiązanie
    (Nie)potrzebnych przeczytałam jednym tchem, tak jak dwie poprzednie książki. (Nie)potrzebni to książka, która powinna być zamknięciem tematu Afganistanu. Ale czy tak jest w rzeczywistości? Myślę, że nie. Poruszyłeś tu tematy, które długo będą jeszcze obecne w naszym życiu.
    Na wszystko co jest związane z misją z wojskiem patrzę z dwojakiej perspektywy. Po pierwsze jako żona żołnierza – misjonarza, po drugie jako cywil pracujący w wojsku.
    Kiedyś wydawało mi się, że wojsko to taka poukładana instytucja, dająca możliwość samorealizacji. Nic bardziej mylnego. Wojsko to instytucja w której króluje nepotyzm i kolesiostwo. Będąc w środku, za bramą nie trudno zauważyć, że nasza armia zatrzymała się gdzieś w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, że brakuje w niej sprzętu, nie mówiąc już o podstawowym wyposażeniu. Tę prawdę w książce ukazuje nam gen. Kowalik (…) Sprzęt się maluje by ładnie wyglądał i śpiewa piosenki :)
    I zapewne tak samo będzie z żołnierzami cierpiącymi na PTSD po misjach. Słusznie pokazałeś, że większym problemem niż samo PTSD jest wyalienowanie powracających żołnierzy z jednostkowego życia. Czemu ONI wyjeżdżali tyle razy? Kasa? Kasa była drugorzędną sprawą Najważniejsze było to, że tak każdy z nich mial TAM jasne zadania, że czuł się kimś docenionym, potrzebnym.
    A po powrocie? Gorzka rzeczywistość. Ci co nigdy nie wyjechali na misję zajęli miejsca w szkołach podoficerskich. Nie dzięki swojemu profesjonalizmowi, wiedzy. Do powracających dotarło to że tu, na miejscu liczą się tylko: włazidupstwo i kolesiostwo. A Oni ze swoimi zasadami są zbędni, niewygodni. Są NIEPOTRZEBNI.
    I tak naprawdę żołnierze ze swoimi problemami zostają sami.
    Pokazałeś w (NIE)POTRZEBNYCH gorzką prawdę o naszej politycznej rzeczywistości dotyczącej armii, że każda sytuacja, nawet najbardziej tragiczna, może być wykorzystana do gry politycznej. (…) I tak jak w rzeczywistości – żadne z ugrupowań nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności za los naszych żołnierzy. Każdy z nich jechał do Afganistanu, bo wypadałoby się pokazać w Ghazni. Taki dobry PR. Ale niestety z prawdziwym zainteresowaniem losem tych, którzy tam są nie miało nic wspólnego. Śmierć w Afganistanie – politycy biorą udział w pogrzebie, deklarują pomoc. A samobójcza śmierć żołnierza po powrocie? To niewygodny problem. I nikt nie stara się dociec dlaczego.
    Mam jednak nadzieję, że (NIE)POTRZEBNI nie będą kolejną książką ukazującą problem. Chciałabym by wreszcie dotarło do polityków, dowódców, że ten problem istnieje i nie da się o nim zapomnieć.
    Jeszcze raz gratuluję wspanialej książki i czekam na następną :)


  2. Nie czytałam książki ,bo nie mam . Cieszę się ,że ktoś postanowił napisać o NIE(POTRZEBNYCH),bo taka jest rzeczywistość. Co z żołnierzami ,którzy utracili zdrowie po powrocie? Co dalej ? Jak mają żyć ?Gdzie pracować? Nie jednego czeka CYWIL bez perspektyw na przyszłość. Doświadczeni żołnierze rzucają tzw.”kwitami “,nic się nie robi żeby ich zatrzymać w wojsku.Mój mąż po operacji kręgosłupa ,pewnie też go” wykopią” .Po misji wrócił i okazało się albo operacja albo wózek go czeka.Teraz żyjemy w nie pewności i patrzę z przerażeniem w przyszłość.Będąc na misji nie mówił jak tam jest ,po powrocie też nie mówi, nie chce,a ja nie pytam. Chciałabym zrozumieć ,przeczytać książkę o ile zdołam ją gdzieś kupić. Moje małżeństwo jeszcze trwa ,ale nie jedno się przez misję niestety rozpadło ,albo są w trakcie rozpadu .To cena również jaką płacą żołnierze po powrocie i ich rodziny.Brak wsparcia i instytucji .Poza tym nie jeden żołnierz nie przyzna się ze ma problem,albo nie wie gdzie ma udać się po pomoc żeby ją otrzymać ,a jeśli już to procedury takie że nie jeden na starcie rezygnuje i siedzi cicho,bo wie z czym to się wiąże. Kim jest misjonarz po powrocie ? Weteranem ?! Doświadczonym ,szanowanym żołnierzem ?! Chyba nie u nas w Polsce. Może tak napisać książkę o NIE (POTRZEBNYCH ) po powrocie,po roku itd…Jaki ich los spotkał i jak państwo się opiekuje nimi .Myślę że materiał na nie jedną książkę jest.

    Życzę sukcesów i pozdrawiam :)


  3. Właśnie skończyłem (NIE)POTRZEBNYCH. W każdym słowie popieram poprzednie dwa komentarze i pozwalam sobie podpisać się obydwiema rękoma pod nimi.

    Kolejna książka ukazująca tą drugą strone medalu. Polecam każdemu kto interesuje się tamatem PKW.
    Gratuluje świetnie wykonanej pracy.


  4. Witam. Jako Stary Weteran Zamówiłem Książke. Pozdrawiam


  5. Niestety jeszcze nie przeczytałem ..


  6. Książkę kupiłem 16 kwietnia i pochłonąłem ją w dwa dni. Niby jest to fabuła, ale ma ogromne odzwierciedlenie do przykrej rzeczywistości. Również ubolewam z powodu obojętności naszego rządu wobec weteranów, ale cieszy mnie to, że ktoś o tym pisze i pamięta, może coś to zmieni jak ludzie przeczytają taką książkę? Z mojego odczucia obecnie żołnierze nie cieszą się szacunkiem wśród polaków, powiedziałbym nawet, że ludzie traktują ich z pogardą i wrogością. Jest to zapewne spowodowane misją w Afganistanie i słabym wyposażeniem armii :(
    Wracając do tematu. Książka nie jest napisana po to, by stała się bestsellerem, ale zwróciła uwagę na problem z jakim borykają się żołnierze i ich rodziny. Nie będę rozpisywał się więcej bo uważam , że w komentarzu zawartym przez Tori opinia jest wyczerpująca.
    Również gratuluję świetnie napisanej książki i trzymam kciuki za sprzedaż.
    Wesołych Świąt!


  7. Nawet małe dziecko wie, że gdy przyłoży palec do ognia, to się oparzy. A co mówić w przypadku dorosłych ludzi, którzy dobrowolnie wybierają się na obarczone wysokim ryzykiem przedsięwzięcia a potem z niedowierzaniem stwierdzają, że stało się im KUKU. Z jeszcze większym niedowierzaniem i dziecinnym zdumieniem konstatują, że traktowani są tak samo jak górnik któremu zleci na głowę skała albo rolnik który włoży rękę do kosiarki. A jak chcielibyście być traktowani, drodzy kontraktorzy realizujący na antypodach amerykańskie interesy ? Jakie macie argumenty by być lepiej traktowani od zwykłego obywatela, czekającego latami na wizytę u lekarza specjalisty ? Tylko proszę nie wyjeżdżać z argumentami typu Bóg Honor i Ojczyzna, bo powiedzmy sobie szczerze, że nie wypełnialiście konstytucyjnego obowiązku, tylko robiliście za Psy Wojny. I tak jesteście traktowani. Dorośli ludzie powinni zdawać sobie z tego sprawę. Bo nawet małe dziecko wie …


  8. Kobiety z Polski wyjeżdżają po to na “misje”, bo oprócz kasy którą tam dostaną, w skrytości ducha chcą spotkać tam jakiegoś beżowego miejscowego, lub murzyna z “sojuszniczej” armii jankeskiej. Nie od dziś wiadomo o polkach jakie są. Wystarczy pojechać do Londynu, Amsterdamu, czy Berlina. Zadają się z takimi szmaciarzami, którzy nie bardzo potrafią zliczyć do trzech. A nawet, w wielu przypadkach, czytać i pisać nie umieją w swoim ojczystym języku! Byleby był czarny lub beżowy. Znajomi Holendrzy, Anglicy, czy Szkopy śmieją się z polek i dziwią się, czego polki takie puszczalskie są. Murzynki się bardziej szanują od polek, i z takimi prymitywnymi czarnuchami nie chcą się zadawać, tak jak to robią nasze “rodaczki”.

    Co do tych “żołnierek”, pożytku z nich specjalnie nie ma. Biorą taką samą kasę co Żołnierze, a wiadomo że ich na patrole nie wysyłają, żeby walczyli z kimkolwiek. Za to robią “dobre wrażenie” w jednostkach, intrygi, ploty, głupie insynuacje, i obgadywanie. “Dowództwo” jednostek wojskowych czy policyjnych zaczęło przyjmować baby, jedynie ze względu na ‘polityczną poprawność’ w ostatnich latach. Bo wiadomo, że polaczki są tak zakompleksieni, że łykają wszystko z zachodu, jak leci. Ten komentarz będzie usunięty, bo niewygodną prawdę napisałem.


  9. @ 9 John – nie, nie usunę. Pozostanie tu jako dowód Twojej frustracji i buractwa. Nie pozdrawiam. M.


  10. OK, książka zakupiona – wreszcie :) No to zaczynam czytać …


  11. Cytat komentarza Tori jest prawdziwy, ale niestety z doświadczenia wiadomo, że nic to nie zmieni. Choć piszesz w 100% prawdę i wielu z nas podpisuje się pod tym co napisałaś i pod tym co zawiera książka, to komunistyczny beton jaki funkcjonuje wśród niektórych podoficerów i oficerów nie pozwoli na zmiany ku lepszemu.
    Mamy mnóstwo dobrych i bardzo dobrych żołnierzy, ale oni są blokowani! Nie wypada przecież, żeby plutonowy, chorąży a już nie daj boże szeregowy był lepszy od oficera lub swojego przełożonego. I gdy już taki się znajdzie to rzuca mu się kłody pod nogi żeby wybić mu z głowy innowacje. Dobrze, że takie osoby w porę się budzą i uciekają z polskiej armii do zagranicznych gdzie ich projekty z powodzeniem są wdrażane.

    // Przykład. Facet po robotyce z głową na karku został ściągnięty do wojska z myślą opracowywaniu sprzętu dla żołnierzy. Fakt, dostał pracę w jednostce zajmującej się opracowywaniem uzbrojenia dla wojska, ale jego przydział nie miał z tym nic wspólnego (d-ca drużyny …). Po 3 miesiącach, odszedł z WP i trafił do amerykańskiej firmy, która tworzy roboty dla amerykańskiego wojska. Tak marnujemy talenty! Czy twoim zdaniem maślana, to też najemnik i kontraktor?

    Maślana, podobnie tak jak ty napisałeś zwrócił się do nas pewien oficer. Zaczął nas wyzywać od najemników, od frajerów, od kontraktów itp. Dla nas ten oficer jest dnem, on i wielu innych to oficerowie z czerwoną książeczką, która nie pozwala myśleć tylko nakazuje realizować to co w niej jest zapisane. Trzymają się regulaminu WP, który zawiera kontrowersyjne zapisy obowiązujące w 80 latach. Polska armia jako ogół jest zaściankowa i szkoda, że oficerów którzy byli na misji i chcieliby wprowadzić zmiany w WP na korzyść wszystkich szufladkuje się.

    Cywile i co gorsza żołnierze obrzucają błotem żołnierzy, którzy byli na misji. Śmieszne jest tłumaczenie, że – jestem polskim żołnierzem i będę walczyć tylko o Polskę.
    Takie tłumaczenie powoduje, że w wojsku polskim mamy multum papierowych żołnierzy, którzy nie są w stanie współpracować z tymi co widzieli i robili więcej niż oni.
    Swoją drogą, ciekawy jestem czy taki oficerek poszedłby do walki gdyby polska została zaatakowana. Jakby poradził sobie podczas ostrzału z trzech stron i rozwalonym wozem oraz kilkoma rannymi?! Nie mając doświadczenia w dowodzeniu w trudnych warunkach, wolałbym aby dowodził mną szeregowy po 5 misjach niż oficer po szkole we Wrocławiu.

    Chciałbym kiedyś przeczytać książkę o kontrowersjach w wojsku, o przykładach kolesiostwa, o przypadkach wyrzucania z wojska ludzi którzy chcieli coś do niego wnieść innowacyjnego, o chorych przetargach na sprzęt m.in. IT (sprzęt dla wojska kosztuje o połowę więcej niż na rynek cywilny), o sensie utrzymaniu w gotowości historycznych wozów takich jak hoker, brdm.
    Być może w tedy, burza wywołana prawdą zabierze ze sobą idiotów którzy działają a szkodę polskiej armii.

    Marcinie, ukazujesz w swoich książkach i publikacjach dużo niewygodnej prawdy, życzę sobie i wszystkim prawdziwym żołnierzom aby to co piszesz wpłynęło pozytywnie na naszą służbę.


  12. Cóż… Co do Johna, i odpowiedzi Marcina – odechciewa się COKOLWIEK komentować. Zwłaszcza Marcina. Do rzeczy jednak – Marcinie Ogdowski ! mimo pozorów, przeplatanych wulgaryzmami, to jednak nie dotknąłeś sedna problemu, jakim jest miernota i mizeria dzisiejszego wojska polskiego. Nie analizujesz nawet jednym słowem materiału, tworzywa sił ISAF, nie mówiąc o reszcie, z której się w/w rekrutuje. Ani realiów, jakie do tego doprowadziły. Dostałeś ten Buzdygan, boś wygodny swoją płaczliwą pisaniną dla dzisiejszych decydentów polowych, błyszczących generałów, obszytych i obwieszonych kotylionami, i komandziochów wszelakich, krzyczących po powrocie każdym szczegółem ubioru “ja! ja MISJONARZ!!!)… Sięgnij po rozmowy z emerytami, tymi naprawdę niepotrzebnymi. Dowiesz się więcej. Napisz więcej. Oby nie kolejny przyczynek do krzywej legendy…


  13. I poznacie prawdę, a prawda da wam wolność.
    J. Ch. Biblia
    Ewangelia Jana, 8, 32

    Żeby głosić kłamstwo, trzeba systemu – profe­sorów, gazet, ideałów, promowanych bohaterów prasowych, itd. Ale żeby głosić prawdę, wystarczy jeden człowiek.
    abp Józef Michalik
    „Polonia Christiana” nr 17, listopad–grudzień 2010

    http://demotywatory.pl/3973301

    A tak wogóle to może poczytamy o “gladio”?
    https://www.google.pl/search?hl=pl&source=hp&q=gladio&gbv=2&oq=gladio&gs_l=heirloom-hp.3…5968.7687.0.8187.6.6.0.0.0.0.0.0..0.0….0…1ac.1.34.heirloom-hp..6.0.0.UJxRwBad0GE
    A o prawdzie czyli o tem – potem?


  14. Jako weteran afganu po prostu musiałem zakupić Pana ksiązki,przeczytałem Alfabet i Swiadka,teraz jestem w trakcie (Nie)potrzebnych,gratuluję Panu świetnej roboty i pokazania tego co tam robimy i jak to wygląda,Ci którzy tam nie byli mogą mieć chociaż obraz tego co się dzieje,lecz i tak nie zrozumieja do końca Nas,tych którzy to przeżyli i w których to wszystko siedzi.Pozdrawiam Panie Marcinie


  15. Witam. przeczytałam


  16. Zakończenie (Nie)potrzebnych daje nadzieję, ale czy rzeczywistość nas nie przerośnie ?
    Czy będziemy w stanie pomóc wszystkim, którzy potrzebują pomocy (w PTSD oraz tym, którzy z powodu stanu zdrowia musieli opuścić armię)? Misja do tej pory kosztowała ponad 6 mld,kilkudziesięciu zabitych setki rannych Czy było warto ?
    To o czym pisze pan Marcin Ogdowski(także Marcin Gawęda)dociera tylko do nielicznej, zainteresowanych tym tematem grupy osób w naszym kraju a szkoda,może i inni spojrzeliby inaczej na obecność Polaków w Afganistanie, gdyby chcieli uzyskać na ten temat trochę więcej informacji niż te dostępne na bieżąco w serwisach informacyjnych czołowych stacji TV.
    Pozdrawiam autora.


  17. Panie Marcinie przeczytałam Pana wszystkie książki z uwagi na pobyt mojego przyjaciela na XIV zmianie w Afganistanie. Dzięki tym pozycją wiele rzeczy zrozumiałam , miałam siłę być cierpliwą i wyrozumiałą. Przede wszystkim uderza mnie w Pana książkach naturalna prostota realiów , przy czym w oprawie literackiej na wysokim poziomie. Jestem Panu wdzięczna za wszystko to co Pan pisze. Powodzenia w dalszej pracy.


  18. @18 Dziękuję! :)