Co dalej z blogiem
Przed wyjazdem do Afganistanu do głowy mi nie przyszło, że zapotrzebowanie na informacje stamtąd będzie tak duże. Dlatego ze zdziwieniem, ale i satysfakcją obserwowałem, jak wokół blogu tworzy się wirtualna społeczność.
Dziękuję wam wszystkim za zainteresowanie. I jednocześnie zapewniam – to nie koniec naszej współpracy.
Nadal będę dzielił się z wami moimi spostrzeżeniami. Ale myślę też o tym, by do czasu mojego kolejnego wyjazdu, „Z Afganistanu.pl” było miejscem generującym informacje z innych, niezależnych blogów, poświęconych wojsku i wojnie w Afganistanie.
Kolejny pomysł, to przekazanie części z was niektórych uprawnień administracyjnych – tak, byście sami mogli generować wpisy i nimi zarządzać.
A póki co oddaję do waszej dyspozycji forum, zastrzegając, że jego kształt nie jest ostateczny.
I czekam na wasze pomysły dotyczące przyszłości „Z Afganistanu.pl”. Dzielcie się z nimi pod tym postem, w części organizacyjnej forum, albo piszcie wprost na mój adres: marcin.ogdowski@firma.interia.pl.
Marcin napisz książkę mówię Ci
Fajnie się czytało, w sieci próżno szukac informacji o Naszych z pierwszej ręki dlatego takie zainteresowanie tym blogiem. Sam od dawna szukałem takich realcji ale byłem skazany na blogi brytyjskie czy amerykańskie, o Polakach nie było nic. Gratuluję pomysłu i realizacji.
Panie Marcinie oczekujemy na dalsze relacje. Życzę powodzenia:-)
To jedyne “normalne” źródło informacji… Do tej pory skazana byłam na kiepskie adnotacje odnośnie poważnych wypadków i słowa mojego żołnierza “opowiem Ci wszystko ja wrócę…”. A dzięki temu blogowi wiem jak tam jest naprawdę. Mój żołnierz czytał kilka Pana artykułów i zapytałam czy to prawda?? na co mi odpowiedział: “dobrze pisze”. Chyba nie muszę nic więcej pisać…
Serdecznie Pana pozdrawiam i czekam na kolejne artykuły:)
Dodam tylko parę rzeczy:
- rejestrując się na forum otrzymujecie konto, które działa w całym serwisie – logując się na forum jesteście zalogowani również w komentarzach, więc nie musicie za każdym razem wpisywać danych.
- wystarczy, że zarejestrujecie się w serwisie http://www.gravatar.com, używając tego samego maila, który wpisujecie w komentarzach na blogu, i będziecie mogli wybrać sobie awatar (ja np. mam, widać go po lewej )
- w najbliższym czasie zmieni się jeszcze parę rzeczy, więc zapraszam do zaglądania na blog
Może znalazłby się ktoś tam, na miejscu, kto mógłby czasem coś napisać, bądź jakieś zdjęcie wrzucić? To chyba ważne, żeby nie pisać w oderwaniu od tamtych realiów.
Podoba mi się inicjatywa! Brawo!
Anula! Mój żołnierz także mówi, że opowie wszystko jak wróci… Nie mogą nam nic mówić.
Panie Marcinie!
Każdy Pana wpis pokazuje, że jest Pan z Naszymi żołnierzami, a nie suche fakty ze stronki ISAF, w których nie odczuwam żadnych emocji! Wielu osobom Pana blog pomaga przetrwać to ciężkie pół roku…
Dziękujemy:)
Przyłączam się do osób popierających blog Pana Marcina.
To i tak jest pewnie namiastka całej prawdy, ale lepszy rydz niż nic.
Najważniejsze, że jest trochę informacji innych niż te z pierwszych stron gazet oraz, że osoby dla których ważny jest los ich bliskich mogą się swobodnie wypowiedzieć i pokrzepić serce.
Dziękujemy
Dokladnie popieram kolege nizej napisz bo bylo by o czym pisac
a gdzie bedzie można wzrzuĆ zdjęcia? kilka fajnych fotek, których nigdzie nie znajdziecie, niektóre wesołe niektóre smutne,
Własnie myśl o napisaniu ksiażki jest genialna – masz już pewne grono czytelników. Jestem studentem politologii (spec. bezpieczeństwo państwa) i w tym roku będe pisał prace licencjacką i powiem,że niektóre informacje, chociaż jeden z ostatnich wpisów na temat “misji stabilizacyjnej” dał troche do myślenia.
Pozatym zgodzę się z Tobą iż w kraju potrzebni są specjaliści w pewnych dziedzinach a nie ludzie którzy skończyli dany kierunek i są happy. No ale Polska to dziwny kraj – część obywateli nie chciała ani wojsk amerykańskich ,ani tarczy na terenie kraju, poczym jak Amerykanie się wycofai z pomysłu, polacy płaczą jakie to stany są złe…
Chyba ten blog odbieram jak wielu. Myślę, że był echem potrzeb bliskich żołnierzy służących na misji w Afganistanie, kogoś kto ma tam znajomych, sam był lub szykuje się do wyjazdu.
To takie okno na zwykłość i codzienność.
Książka? Popieram:)))
Witam, na tym blogu jestem już któryś raz z kolei i z całą świadomością mogę napisać że jest to chyba najbardziej rzetelny opis tego co się tu dzieje…
Liroy, fotki możesz mi na maila wysłać. To będą ilustracje do pamiętnika:-)
Przeniescie sie z tymi wpisami na forum
Szkoda że to już koniec relacji na żywo. Cudowna inicjatywa Zniecierpliwiony czekałem na kolejne wpisy i będę tu czasem zaglądał w nadziei że próba kontynuowania dzieła się powiedzie.
Pozdrawiam i życzę powodzenia, raz jeszcze – brawo !