no wiec, moje kochane lemingi, zwlaszcza te mlode, wyksztalcone z duzych miast, zostaliscie zrobieni w bambuko. okazuje sie, ze cala sprawa nangar khel posluzyla czerwonym jako amunicja:
http://cogito.salon24.pl/313080,o-obronie-zolnierskiego-honoru
podkladanie swini zdarza sie, i owszem, wszedzie. roznica pomiedzy mna, a zolnierzami polskimi polega na tym, ze:
a) jesli mnie ktos zechcialby wykorzystac, to w najlepszym wypadku zostane z nieciekawymi referencjami, zolnierz – z krwia niewinnych na rekach
b) jesli mnie sie nie podoba swinia, jaka mi ktos ewentualnie chce podlozyc, lub podlozyl, to w kazdej, doslownie w kazdej chwili moge powiedziec “dziekuje”, a w przypadku zolnierza nie jest to takie proste. zwlaszcza, gdy jest on akurat na wojnie.
krotko mowiac, zdobywane przez was doswiadczenie ma nie tylko cene finansowa i moralna, ale rowniez polityczna. nie wiem, czy w dluzszej perspektywie nie lepiej byloby sie po prostu schylic po mydlo.
tak sobie kazdy narod panstwo uklada, jak mu fantazji staje.
|