Rejestracja | Logowanie »


Forum “zAfganistanu.pl”

21 września 2009

Z Afganistanu » Forum » Obie strony misji, Misja - to warto wiedzieć
Nie jesteś zalogowany.
Pisanie na tym forum wymaga zalogowania.
141739 - zarejestrowani użytkownicy.
Brak nowych postów
Nowe posty!
Odpowiedzi: 35 - Strony: [1] 2 - Najnowszy: 31.08.2013 11:56 - blo_ke
Autor Wiadomość

kasia

Posty: 361

Jest już podobny wątek, ale on odnosił się do stanu psychicznego żołnierza na misji .
A ten kieruję zwłaszcza do osób, które tyle co powitały swoich mężczyzn,czy ojców. Bo co raz częściej czytam , że po powrocie nie jest tak jak powinno,jest rozczarowanie ..
Nie przeczytałam jeszcze opinii , żeby żołnierz wrócił niezmieniony, taki jak przed misją.

Wróć na górę

Pani_Ka

Posty: 118

A spodziewałaś się że to co tam przeżywają nie wpłynie na ich psychikę? To musiałby być człowiek ze stali. Na każdego to wpływa w jakiś sposób.

Wróć na górę

kasia

Posty: 361

Witam.
A właśnie dzisiaj rano myslałam o tym wątku. Czytałam wpisy dziewczyn VI zmiany , coś w stylu mam go u siebie ale nie duchem.. Sądziłam , że się tutaj ktoraś wypowie, ale nikogo nie zmuszam .

Mnie zastanawia najbardziej ten syndrom , zapomniałam już jak się to nazywa, że żołnierze chcą jechać na kolejna misje , i kolejną… Ja to nazywam : fanatycy .
Ja ciągle będę zdania , że rozkaz to tylko ściema, jak nie chce jechać żołnierz to nie pojedzie, i jedna misja OK, bo chce sam siebie sprawdzić, chce zobaczyć ” jak tam jest” , ale kolejnych decyzji o wyjeździe na misje juz niee mogę zrozumieć ( wyjątek : ktoś ma bardzo ciężką sytuację materialna, albo zbiera kasę na np. dom to rozumiem )

Wróć na górę

Izabel

Posty: 59

Cześć, sama nie wiem dlaczego ale postanowiłam napisać swoje wrażenia z powrotu z misji.
Misja misji nierówna, wiadomo. Różne miejsca, różne warunki i różna odpowiedzialność i działania w tym obcym kraju. A przede wszystkim różni ludzi i różne podejście żołnierza do danego wyjazdu. Tak jak pisze Cichy- coś jest w tym, że po jakimś czasie zaczynają znowu mysleć o kolejnym wyjeździe.
Powrót z poprzedniej misji…. Ja chyba długo się na niego przygotowywałam. Wiedziałam, że nie będzie łatwo. Oczywiście uczucie wspaniałe kiedy masz już przy sobie ta bliską osobę ale ja wiedzialam, że to jeszcze nie ta osoba która wyjeżdżała. Mój facet nie jest typem człowieka który potrafi usiąśc i powiedzieć co go dręczy, wszystko przeżywa raczej w sobie dlatego wiedziałam, że oboje będziemy potrzebowac trochę czasu na powrót do normalności. I tak było, nie wiem ile dokładnie to trwało, na pewno kilka tygodni. Kilka niełatwych tygodni, kilkanaście ”ciężkich” nocy, czasem samotne wieczory bo facet potrzebował wyjśc ze znajomymi (wiem, że łatwiej mu czasami powiedzieć coś kolegom niż mi i nie mogę mieć o to pretensji). Na pewno w tym czasie sama trenowałam swoją psychikę żeby jakoś ułatwić jemu (NAM) powrót do normalności. Kwestie powstrzymywania się przed niepotrzebnymi dyskusjami, zbędnymi lub nieodpowiednimi pytaniami. Przede wszystkim dużo, bardzo dużo cierpliwości.
Czy wyjazd na misję to rozkaz? Też nie bardzo w to wierzę. W przypadku wyjazdu do Afganistanu wiem, że mój sam chciał tam jechać. Poza tym byłam tego świadoma już od dnia kiedy wrócił z poprzedniej misji. Kwestią było to, na którą zmianę będzie wyjeżdżał. Dla niego to nie jest sposób zarobienia większych pieniędzy, bo na coś zbiera. On poprostu tak bardzo lubi swoją pracę. Być może sprawdza też siebie. Jeśli taki ma plan na życie to ja nie chcę mu w niczym kolidować, taki zawód wybrał a ja wiedziałam z kim się wiążę. Myślę, że ta misja będzie dosyć kluczowa i na pewno zmieni nastawienie nas obojga.

Wróć na górę

misiekk

Posty: 10

Po trzech misjach mojego,wiem,że dla nigo stał sie to jakis sposób na życie.
Pewnie,że głównym powodem jest możliwość zarobienia większych pieniędzy, ale to też nie wszystko.
Często mi mówi,że tam pomimo niebezpieczeństw,słóżba jest prostsza.A tu na miejscu w jednostce wkurza go ten balagan i zawiść tych którzy nie jeżdżą na misje.
Każdy kolejny wyjazd mial być ostatnim.Zobaczymy co będzie tym razem.
Co do stanu psychicznego mojego wojaka po powrotach,to dla mnie zmienil się tylko na lepsze.Pomimo tego,że był ranny pozostał sobą.

Wróć na górę

Joasia1986

Posty: 9

I tak trzymać! Wierzę, że psychika człowieka jest w stanie udźwignąć każdy ciężar jeśli tylko będzie wsparcie w nas – kobietach i wola ich samych;)

Wróć na górę

misiekk

Posty: 10

Dla nich tam,świadomość,że w domu jest ok,że ta ktora czeka -czeka naprawdę, jest bezcenna.

Wróć na górę

Izabel

Posty: 59

Dokładnie tak jest :) Nasze wsparcie jest w stanie bardzo dużo pomóc w niełatwych dla nich chwilach (czy to wyjazdu, pobytu czy już po powrocie)

Wróć na górę

misiekk

Posty: 10

Ja bałm się jak jechał pierwszy raz,bo tez słyszłam różne historie o tym,że po powrocie nie sa już soba.Ale na szczęście,wrócił taki sam a nawet(jak już wspomniałam)lepszy.Stęsknił się za nami,docenił wartość posiadania rodziny,upewnił się że jestem zdolna do poświęceń i może na mnie polegac choćby nie wiem co.Próba dla związku, szkoła życia.

Wróć na górę

kaischaa

Posty: 1415

A ja widzę zmiany u niego już teraz, przed misją, czuję że go tracę……Aż się boję pomyśleć co będzie po misji.

Wróć na górę

kaischaa

Posty: 1415

Życzę wam żeby było dobrze.

Wróć na górę

czarnulka

Posty: 85

Jo czytajac Twoja wypowiedź tak naprawdę nie wiem czy jesteś przeciwna wyjazdom Twojego męża czy raczej nie… Strasznie dużo w Tobie żalu i niepewnosci Wiem jedno jest mi Cie strasznie zal że wszyscy Cie za coś obwiniaja zamiast wesprzec… Wiem ze sa ludzie ktorzy potrafia powiedziec: ja nie wiem jak ty mogłaś go puścić ale najbliższe mi osoby (tesciowie, rodzice, rodzenstwo i Ci prawdziwi przyjaciele) nigdy czegos takiego mi nie powiedzieli. Ostatnio w sklepie przypadkowy facet, lekko podchmielony zapytał sie mnie ot tak poprostu ile mój mąż zabił osob…Odpowiedzialam ze mam nadzieje ze zadnej Ale tak sie tym przejełam ze przez pół nocy koszmary miałam… Nie łudzę sie że wróci i wszystko bedzie pieknie i kolorwo tak od razu ale mamy siebie i swoja miłość na niej zbudowaliśmy nasz zwiazek i ona pomoze nam przetrwac trudne chwile. Najważniejesze to rozmawiać ze soba Wiadomo kolegom powie duzo ale mysle ze tam ida teksty jaki to on prawdziwy facet jest a to ty jesteś jego żona Tobie ma mówic co go gryzie. Bo przecież to zawsze zostanie miedzy Wami. Ty go nie potepisz i nie skrytykujesz a razem zawsze łtwiej przebrnac przez problemy:) siły Ci życze nie daj sie ztłamsic i nie daj sobie wmówić ze jesteś wszystkiemu winna bo to nie prawda.

Wróć na górę

marzena27

Posty: 14

Dziewczyny!Głowy do gory!Będzie dobrze najważniejsze jest to żeby razem się wspierać,razem przeżywać smutki i radości bo na tym polega miłość,nie wiadomo jak by było zle to razem zawsze można wszystko pokonać:)Mojego męża nie ma już drugi tydzień i nie ukrywam że jest strasznie ciężko,łzy,strach i tęsknota jest na porządku dziennym.Ale tak naprawdę to jestem bardzo dumna z mojego żołnierzyka:)a tym co inni mówią nie warto się przjemować i barać do serca,bo inaczej by człowiek zwarjował,musimy byś silne tak jak na żony żołnierzy przystało.Każda z nas się boi powrotu,każda z nas zadaje sobie to pytanie czy będzie dobrze,czy będzie tak jak kiedyś?Ale tego nie da się przewidzieć;(po prostu zostaje czekać na powrót i mieć nadzieję że będzie dobrze

Wróć na górę

czarnulka

Posty: 85

moj marzenka ma mniej wiecej tyle do powrotu juz co twoj tam przebywa:D z rozmow tel nigdy nie odczulam ze jest jakis inny czy zeby go cos tam trapilo bardzo:) wiadomo nie zawsze dzwonil caly w skowronkach ale ja tez nie zawsze w dobrym nasrtoju jestem:) ja wiem ze moj kocha swoja prace i nigdy nie zamienilby jej na inna:) tez jestem z mojego zielonego bardzo dumna i uwazam ze trzeba byc naprawde odwaznym i cholernie silnym psychicznie zeby to wszystko zniesc ale przeciez maja nas:D

Wróć na górę

czarnulka

Posty: 85

ludzie naprawde potrafia dopiec Ale powiem tak jezeli mowia takie rzeczy to poprostu ani to przyjaciele ani rodzina… nie warto przejmowac sie opinia ludzi ktorzy tak naprawde nie maja o tym wszystkim zielonego pojecia

Wróć na górę

dodzias4

Posty: 25

mój mąż wrócił z naszej pierwszej misji i choć jeszcze nie zdążyłam poobserwować go dokładnie, to wiem, ze cokolwiek by się nie działo to nigdy przenigdy go nie opuszczę. i nie są to słowa kierowane tylko pewnością o moje uczucie do niego, bo to właśnie ON przez całą misję powtarzał mi jak jest ze mnie dumny, ze czekam i radzę sobie. Czułam się doceniona jako żona i kobieta i starałam się , aby on też czuł że zawsze może na mnie polegać. Fakt, czasem dzwonił ’nie w sosie’ ale trudno zawsze miec dobry humor, czasem oberwałam za kogoś, bo musial na kogoś pokrzyczeć… ale nigdy nie powiedział nic w rodzaju ’ty nie zrozumiesz, ty nie wiesz jak jest” itp. dlatego okropnie współczuję tym żonom, które takie słowa muszą jakoś przetrawić i zinterpretować. mam to szczęście, ze jesteśmy z mężem bardzo blisko ze sobą i mówimy sobie o każdej obawie, czy żalu, problemie, radościach. Czasem pojawi sie ktoś, kto zasugeruje, ze żołnierz to ma zawsze lekko, bo zarabia kase na strzelaniu i poligonach, jeździ na dziwki i pije z kumplami na jednostce, ale ja jestem z niego dumna, bo wiem ile kosztują go te poligony, służby czy inne pozornie łatwe obowiązki związane z zawodem. Psychiczne wycieńczenie to nie tylko efekt misji, ale też codziennych obowiązków, które choć kocha to zmieniaja go nieraz w innego faceta. czasem chodzi zły, czasem smutny, ale radzi sobie, bo jest żołnierzem. jeszcze duzo chcialabym napisać, ale odbiegam od tematu. Tak więc podziwiam każdą z was, która musi szukac wciąż nowych wyjśc z trudnych sytuacji. Jesteście silne i mocne, może w bardzo trudnych momentach weźcie tych swoich’niewdzięcznych wojaków’ za frak i powiedzcie raz na zawsze, ze zawsze ich bedziecie kochac, ale tez potzrebujecie wsparcia…

Wróć na górę

ania84

Posty: 3

Jo daj mu trochę czasu..albo trochę więcej niż trochę:p wygoń na piwo z kumplami..niech odreaguje. i pod żadnym pozorem nie zadawaj pytań w stylu ”jak tam było”, bo usłyszysz co najwyżej ”kochanie nie jesteś w stanie nawet sobie tego wyobrazić i nigdy nie zrozumiesz”.Szczęśliwe te, które tego nigdy nie usłyszały. Pozwól mu czuć, ze choćby działo się nie wiem co to go nawet na chwilę nie odstawisz na bok. I zobaczysz będzie OK:) wiadomo psychika już nie ta ale dojdzie w miarę do siebie i się przestawi. Także żaden reset raczej w tej sytuacji się nie przyda:p ja czekam z niecierpliwością na swojego i już się doczekać nie mogę, a tu jeszcze jakieś dwa lub trzy tygodnie:(

Wróć na górę

goska21

Posty: 2

Czesc dziewczyny jesli chodzi o stan psychiczny po misji to u mnie masakra .Maz nie do poznania nerwowy, wszystko go drazni . Wiem że wiele przeszedł i duzo nie brakowało aby zginął ale chwilami mysle że nie dam rady dłużej tego znosic . Zamiast sie cieszyc ze noga wraca do zdrowia , po woli bo po woli ale wraca to tylko nażekania i złości chwilami mam naprawde dość ale jakos trzeba to przetrzymac . Trzymajcie sie cieplutko:)

Wróć na górę

soldier'72

Posty: 211

powiedz mu, że koledzy na pewno też cięzko to zniesli i każdy czyje odrobinę winy, zato co sie stało, ale to los trafił na niego i dlatego on jest dla nas ”bohaterem” i musi nim być, a nie rozmiękać i biadolić.
nikt z nas nie chce byc trafiony, bo ból, bo rotacja, bo strach przed konsekwencjami, ale on jest dla nas wariantem szczęścia zołnierskiego i wzorem,że to się nie musi kończyć żle i w rozpaczy, więc niech nie daje przykładu płaczki i uczy innych jak być twardy – on to już potrafi – my nie…

Wróć na górę

ewela

Posty: 40

Witam, długo mnie tu niebyło wiele sie pozmieniało:)Dziewczyny powrót jest czesto cieżki ale uwierzcie mi niemozna robić nic co może pogłebiac was w oddalaniu sie od siebie.Mój mężuś wrócił wiosną 2010 pierwszy miesiąc był jak z bajki niepotrafiliśmy żyć bez siebie oczywiście do czasu.Sama wyszukiwałam sobie w nim zmiany aż wszystko prysło niepotrafiliśmy na siebie patrzec wyszukiwałam jakieś głupoty w necie i widziałam to wszystko w nim, wstyd sie do tego przyznac ale tak było:(kobietki bardziej my sie zmieniamy niż oni:/ja miałam tyle żalu w sobie jak mnie mógł zostawić jak on mnie moze tak traktowac, że jemu tez nerwy wkońcu póściły a ja zostawiłam go wtedy i uciekłam od jak ja to teraz nazywam MOICH problemów po powrocie męża, chciałam mu pokazać jak to jest żyć bez drugiej połówki.Teraz tego żałuje cholernie bo nigdy niedałam mu poznać po sobie ze jest mi go żal że widział to wszystko tam że musiał żyć w takich a nie innych wrunkach przez 7 miesiecy i wogóle nieokazywałam mu dużego wsparcia i wiecie do czego go doprowadziłam do całkowitego braku kontroli jego nad samym soba i siedze teraz w anglii sama mija 6 miesiąc jak niema mnie przy nim i baby swiruje bo wiem ze całą ta ucieczką doprowadziłam do wielu złych rzeczy.Niedawno moj zielony miał wypadek wpadł autem pod tira i dziekuje Bogu do teraz ze nic mu niejest i wyszedł z tego cało za 3 tyg wracam do niego bo go KOCHAM i juz nigdy niezrobie mu tyle krzywdy:)kobietki niedoszukujcie sie jakichkolwiek zmian same bo to prowadzi do wielkich problemów. Owszem pilnujcie tego co sie dzieje nie zawsze jest kolorowo ale niedajcie sie zwrajować:)U nas niebyło dobrze ale teraz dopiero to zauważyłam że wiele awantur do których dochodziło było przezemnie i mój egoizm:)POZDRAWIAM:)

Wróć na górę

ewela

Posty: 40

Witam, długo mnie tu niebyło wiele sie pozmieniało:)Dziewczyny powrót jest czesto cieżki ale uwierzcie mi niemozna robić nic co może pogłebiac was w oddalaniu sie od siebie.Mój mężuś wrócił wiosną 2010 pierwszy miesiąc był jak z bajki niepotrafiliśmy żyć bez siebie oczywiście do czasu.Sama wyszukiwałam sobie w nim zmiany aż wszystko prysło niepotrafiliśmy na siebie patrzec wyszukiwałam jakieś głupoty w necie i widziałam to wszystko w nim, wstyd sie do tego przyznac ale tak było:(kobietki bardziej my sie zmieniamy niż oni:/ja miałam tyle żalu w sobie jak mnie mógł zostawić jak on mnie moze tak traktowac, że jemu tez nerwy wkońcu póściły a ja zostawiłam go wtedy i uciekłam od jak ja to teraz nazywam MOICH problemów po powrocie męża, chciałam mu pokazać jak to jest żyć bez drugiej połówki.Teraz tego żałuje cholernie bo nigdy niedałam mu poznać po sobie ze jest mi go żal że widział to wszystko tam że musiał żyć w takich a nie innych wrunkach przez 7 miesiecy i wogóle nieokazywałam mu dużego wsparcia i wiecie do czego go doprowadziłam do całkowitego braku kontroli jego nad samym soba i siedze teraz w anglii sama mija 6 miesiąc jak niema mnie przy nim i baby swiruje bo wiem ze całą ta ucieczką doprowadziłam do wielu złych rzeczy.Niedawno moj zielony miał wypadek wpadł autem pod tira i dziekuje Bogu do teraz ze nic mu niejest i wyszedł z tego cało za 3 tyg wracam do niego bo go KOCHAM i juz nigdy niezrobie mu tyle krzywdy:)kobietki niedoszukujcie sie jakichkolwiek zmian same bo to prowadzi do wielkich problemów. Owszem pilnujcie tego co sie dzieje nie zawsze jest kolorowo ale niedajcie sie zwrajować:)U nas niebyło dobrze ale teraz dopiero to zauważyłam że wiele awantur do których dochodziło było przezemnie i mój egoizm:)POZDRAWIAM:)

Wróć na górę

natiali

Posty: 10

Witam.Od niedawna jestem z żołnierzem.Są takie plany, że ma jechać na misję w kwietniu 2012.Rozumiem…:(to jeszcze rok, a ja już się boję:( Co będzie za rok…

Wróć na górę

skrzacik

Posty: 1

natiali

jestem w tej samej sytuacji co Ty z tym , że mój ju raz był i znów chce jechać.

Wróć na górę

ccassiumm7

Posty: 2490

Sąsiedzi… nazwijmy ich SVI i SVII.
Pierwszy wrócił z VI drugi z VII Zmiany.
SVI skutecznie zwalczał IED i (cicho sza)…SVII był VIPkiem
w Warrior.
SVI twardziel po casium – rozwinął skrzydła. W domu o’k
SVII pije…żłopie od chwili powrotu.
Brak komunikacji z najbliższymi, z kolegami,
z przełożonymi…warczy…
Poznałam Julcię.
Julcia to córcia SVII. Mała, śliczna dziewczynka… z oczami dojrzałego człowieka…
Julcią opiekowaliśmy/uje się rodzina SVI, gdy jej mama jest w pracy.
Balkony… balkony zbliżają… nie powinny dzielić…
Balkony SVI i SVII są obok siebie.
Na balkonie poznałam wieczorem SVII.
Casium nie tylko umie pyszczeć… umie też słuchać.
Od pogody dla bogaczy w Wawie do Warriora wystarczyło minut kilka.
Dla tych co byli na VII….
Zadawałam świadome, krótkie pytania – opowiadał… i wiem, że nie udawał, aczkolwiek wyjątkowo był trzeźwy…prawie…
O 3000 workach… o wycince na rzece… o socjalu.
Nie, nie narzekał – SVII to Żołnierz nietuzinkowy!
Zapytałam o taktykę i przeciwdziałanie ostrzałom.
Opowiedział… aż do momentu , gdy starszyzna przyszła z prośbą…
Wówczas zaatakowałam – to dlaczego pijesz?
Na czym polega twój problem?
Spojrzał na mnie … spojrzał na koncertinę za oknem…
i po długiej chwili wydukał:
“bo co mam powiedzieć żonie jak pyta, jak było?”
-A jak było? jak było w dni strachu i śmierci? …zapytałam.
“Mam jej powiedzieć o czaszce Żandarma, z której wypływał mózg?
O nękajacych ostrzałach…. o kamizelkach noszonych zawsze i wszędzie (wódz zarządził i chwała Wodzowi bo kilku w Warriorze na VII życie zawdzieczają kamizelkom!)… i procedury… które ograniczają inwencję…
I ta bezsilność po stracie…”
-SVII powiedział więcej, ale obowiązuje tajemnica spowiedzi…
-Zadałam ostatnie pytanie… – twoje uzależnienie to niepewność?
“A co mi radzisz? iść do rezerwy czy czekać na Nową Ustawę Zaopatrzenia Emerytalnego?”
-To zależy od wielu czynników – odparłam.
Żależy od etapu służby.
Po wyborach kosić będą zapewniwszy sobie poparcie podrasowanego społeczeństwa.
TY, SVII, masz Żonę z ciekawym fachem w ręku.
“I co?”
-Nico!
Jak będziesz już na dnie szamba – podejmniesz decyzję.
SAM.
Nikt ci nie pomoże i nie ułatwi!
-Albo umrzesz na marskość wątroby, albo…
-Przestań pić.
-Naciągnij Armię na refundację studiów podyplomowych w ramach Rekonwersji.
-Podejmnij działalność w XY, zatrudnisz Żonę (poczujesz ulgę hyhy) i rób kasę.
Spokojnie, legalnie, większą niż Żołd w Afganistanie.
IIIIIIIII…płać podatki -))
SVII nie odpowiedział.
W kolejnym dniu też pił…
… W salonie zapytali z kim rozmawiałam.
Z SVII – odparłam.
Był pijany? Nie… troszkę.
I co?
NICO!
Z sąsiadem trzeba rozmawiać!
Próbowaliśmy, ale…
Widocznie próbowaliście od d@py strony!
Psychologowie też rozmawiają… werbalnie bo jaka płaca taka praca?
ps
Minęły dwa tygodnie.
Słyszę, że SVII opiekuje się Julcią, gdy mama jest w pracy.

“Ważne jest by nigdy nie przestać pytać. Ciekawość nie istnieje bez przyczyny. Wystarczy więc, jeśli spróbujemy zrozumieć choć trochę tej tajemnicy każdego dnia. Nigdy nie trać świętej ciekawości. Kto nie potrafi pytać nie potrafi żyć.”
Albert Einstein

Wróć na górę

Marlenchen

Posty: 2033

Historia warta przemyślenia i zastanowienia…
Nie mam pojęcia jak będzie z moim po powrocie…On sam uważa, że będzie dobrze i że będzie dużo chciał opowiedzieć, się wygadać…

Wróć na górę
[1] 2