Dusia dasz radę wiem co czujesz ja też byłam w ciąży w 9 miesiącu jak mąż wyjechał do Iraku zostawił nas na 3 tygodnie przed rozwiązaniem, ciężko było, ale daliśmy radę, mieszkałam wtedy u rodziców zawsze to duża pomoc dziadki i jeszcze siostra, też miałam myśli, że może nie wrócić i że nigdy syna może nie zobaczyć i wrócił cały i zdrowy, teraz jest w Afganistanie na VIII zmianie, synek skonczył właśnie 6 lat jest ciężko, martwimy się, ale codziennie do nas dzwoni pisze, a tak ogólnie to nasza 5 misja i wcale nie jest nic łatwiej.
Dziewczyny czy którejś z Was Zielony dotarł dzisiaj do Warrior? bo mój napisał mi, że już jest o 13 naszego czasu i od tamtego czasu nic zero kontaktu.