Jo daj mu trochę czasu..albo trochę więcej niż trochę:p wygoń na piwo z kumplami..niech odreaguje. i pod żadnym pozorem nie zadawaj pytań w stylu ”jak tam było”, bo usłyszysz co najwyżej ”kochanie nie jesteś w stanie nawet sobie tego wyobrazić i nigdy nie zrozumiesz”.Szczęśliwe te, które tego nigdy nie usłyszały. Pozwól mu czuć, ze choćby działo się nie wiem co to go nawet na chwilę nie odstawisz na bok. I zobaczysz będzie OK:) wiadomo psychika już nie ta ale dojdzie w miarę do siebie i się przestawi. Także żaden reset raczej w tej sytuacji się nie przyda:p ja czekam z niecierpliwością na swojego i już się doczekać nie mogę, a tu jeszcze jakieś dwa lub trzy tygodnie:(
hehe Kasiulka dobrze mówisz:) ale jak to miło będzie się dzielić kołdrą, pacykować i robić rano te nieszczęsne kanapki:) oby nasi ZIELONI cali wrócili jak najszybciej:)