Ostrzegam przed oszustwem pt. ”Lekarz chirurg z Californi na misji w Syrii” tym razem nazywa się Steve.frank. Znalazł mnie na GG, co mnie nieco zdziwiło, bo GG jest polskim komunikatorem i nie spodziwałam sie kontaktów z zagranicy (informacje o GG podobno przekazał mu kolega lekarz Polak z misji). Początkowe zainteresownie zmieniło sie u mnie w sceptyzyzm, gdy drugiego dnia wyznał mi miłość. Nie wierzę w miłość od pierwszego ”sms-a”. Steve szuka żony i matki dla swojego 14-letniego syna (Jerry), który jest w szkole z internatem w Afryce Zach. Po za nim nie ma żadnej innej rodziny. Dostałam do chłopca nr telefonu, żebyśmy się poznali – syn ma whatsapp, ojciec nie ma… Nr kierunkowy syna wskazuje na …Nigerię… Od syna wiem, że matka zmarła sześć lat temu. Chłopakowi zależy na nazywaniu mnie mamą (też pewnie jakiś chwyt psychologiczny). Foto na profilu Stev’a: biały mężczyzna, w samochodzie, przypięty pasem, włosy krótkie średni blond, okulary przeciwsłoneczne, na policzku widać delikatne ślady jakby po ospie lub trądziku, biała koszula zapięta pod szyję. Profil wskazuje na wiek 56 lat, on sam twierdzi: 46 lat. Korespondujemy ze sobą sześć dni. Z ” synem” dwa dni. Jerry jak na Amerykanina i ucznia robi dziwne błedy ortograficzne ”gud” zamiast ”good” i jak na nastolatka jakoś często przyznaje się do słabości i płaczu. Ojciec ma zadziwiająco wąski zasób słów jak na człowieka wykształconego. No i wisienka na torcie: wczoraj (piątego dnia) pojawił się problem – nie może przełać dziecku pieniędzy na opłacenie lotu do USA (zadziwia mnie, że jakoś tak beztrosko ściągnął syna do Afryki i samego odsyła do Stanów). A druga rzecz – potrzebuje 200€ (przekaz przez Western Union lub Money Gram) a sprawdziłam ile kosztuje taki biet (ok 4,5 tys. zł). No i zaczęłam doszukiwać się drugiego dna. To forum potwierdziło moje przypuszczenia. Tym bardziej poblokuję ich kontakty.