Szanowny Panie Marcinie ,
Na samym początku mojego postu napisałam, że służy on dla celów informacyjnych tym, które być może znalazły się w podobnej jak moja , sytuacji. Cechy charakterystyczne w nim podane miały na celu tylko i wyłącznie takie przybliżenie postaci pan X. aby każda , która miała z nim do czynienia bez problemu mogła go rozpoznać. Jak się okazało – skutecznie. Nigdy nie miałam zamiaru publikować na forum jakichkolwiek danych , zdjęć czy innych materiałów mogących upublicznić wizerunek pana X.
Post spełnił swoje zadanie – temat uważam za zakończony.
Bardzo dziękuję za interwencję i mam nadzieję, że więcej nie będę zawracać Panu głowy swoją skromną osobą .
Serdecznie pozdrawiam ,
wedrowiec2011
Witam ,
wrzucając post nie miałam pojęcia, że wywoła taką burzę . Chciałam tylko poprzez moje doświadczenie przestrzec inne dziewczyny, które (być może) trafiły lub trafią na pana X.
Witam wszystkich , tych tylko czytających i tych piszących
postanowiłam podzielić się z Wami pewną informacją , która być może pomoże innym dziewczynom czekającym na swojego żołnierza.
Pana X. poznałam na pewnym portalu internetowym kilkanaście miesięcy temu. Odezwał się pierwszy. Co prawda nie miał zdjęcia ale po kilku mailach je przysłał . Bardzo mi się spodobał . Po wymianie wiadomości zaczęliśmy sms-ować aż wreszcie spotkaliśmy się w realu . A wtedy był jeszcze przystojniejszy . Zadurzyłam się jak nastolatka. Kto by pomyślał – ja rozwódka , wiek 30+ , z dziećmi w pakiecie i On – przystojny łysol z fantastyczną , wypielęgnowaną brodą i małym pieprzykiem na lewym policzku. Zaczęliśmy się spotykać coraz częściej . Mówił, że nasze spotkania są dla niego ważne jednak nie mogą być tak częste jakbyśmy tego chcieli, że muszę zrozumieć jego pracę , te ciągle wyjazdy, poligony, szkolenia … Zakochałam się więc rozumiałam… Przeszkadzała mi cisza, która zalegała w telefonie na kilka dni ale … przecież miałam zrozumieć . Po kilku dniach wiadomość „buzior namiętny” – ależ byłam szczęśliwa ! Znów kilka sms-ów , w których nazywa mnie iskierką, jego misiem … I mój ulubiony : „fajnie, że jesteś” .
Taka seria : cisza – mnóstwo miłych wiadomości – cisza , trwała przez kilka miesięcy . Czasem wpadał na krótką chwilę do jednostki , wtedy udało nam się spotkać . Ujął mnie cudowna kąpielą przygotowaną tylko dla mnie . Nie zabrakło wina i świec … Potem piękny poranek u boku faceta, na którym mi zależy . Śniadanie przyniesione do łóżka . Która tego by nie chciała ?!
Gdzieś pomiędzy naszymi rozmowami przebijała się wizja wylotu do Afganistanu. Myślałam: „przecież zależy mi na nim , poczekam… „ . Potem jeden z ostatnich wspólnych wieczorów bo przecież musi się pakować a w jednostce młyn ..
Mija znów kilka dni ciszy w telefonie . Ja piszę niemal codziennie . Nie wiem czy już poleciał czy jeszcze jest w jednostce. Gdzieś kołacze się myśl : „dlaczego nie dzwoni?” . I zaraz jednak przychodzi odpowiedź : „może wyleciał i nie ma możliwości kontaktu, już nieraz tak było . Wtedy mówił, że nie mógł zadzwonić” .
Od jakiegoś czasu podczytuję forum „zAfganistanu.pl” . Pewnego dnia przeczytałam wpis pewnej dziewczyny . Opisywała dokładnie moja sytuację !! Zaraz nasunęło mi się pytanie : „czy to ten sam facet czy tylko zbieg okoliczności?”
Dlatego postanowiłam do was napisać. Może to przypadek? W końcu niejeden żołnierz lecący do Afganistanu ma brodę .Może to tylko moje przypuszczenia ? Przez te kilka miesięcy czułam się kobietą żołnierza. Kogoś wyjątkowego. Kogoś, dla kogo honor, prawdomówność to podstawowe słowa .