U nas to druga misja w AFG,był dwa lata temu na VII zmianie.teraz to dopiero 7 dzień a czuję jak by go wieczność nie było,obecnie jest w Bagram i na kontakt nie narzekam parę SMSów dziennie i rozmowa,kupił jakąś kartę telefoniczna na 100min za 20$ i rozmawialiśmy wczoraj pół godziny i dzisiaj też:-)

Szczerzę mówiąc tym razem jakoś gorzej przeżywam i się boję nie wiem dlaczego,może dlatego że teraz jest mężem a wtedy jeszcze nim nie był a może dlatego że przygotowania do misji szybko się potoczyły(bo długo nie było wolnych etatów a dwa tygodnie przed wylotem oznajmił że jednak leci,kompletnie nie byłam na to przygotowana)

Apropo wczorajszej rozmowy na temat zwierzaków to my mamy dwa yorki i całe szczęście że są bo inaczej byłabym całkiem sama a tego sobie nie wyobrażam oprócz tego to są takie słodkie i cwane a w nocy to jeden wtula się we mnie z jednej strony a drugi z drugiej,mają swoje legowisko ale oczywiście na łóżku wygodniej:-)zawsze jak się wraca do domu to już czekają przy drzwiach i się witają a ostatnio wróciłam ze sklepu i ze zdziwieniem patrzę że żaden nie przybiegł się przywitać,wchodzę do pokoju a jeden w zębach trzyma schabowego,cwaniak wszedł na stół wziął schabowego tylko problem w tym że nie mógł go zjeść bo za duży i go podgryzał i oczywiście musiałam mu podzielić na kawałeczki i wtedy zjadł,także wesoło z tymi zwierzakami:-)