Rejestracja | Logowanie »


Bezsilna złość

88 komentarzy | 11 kwietnia 2010
11 kwietnia 2010 r. Podczas gdy w Polsce wybiło południe, w Afganistanie była godz. 14.30. Dokładnie w tym czasie żołnierze i pracownicy Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie uczcili 2-minutową ciszą pamięć ofiar sobotniej katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem/fot. Piotr Michrowski

11 kwietnia 2010 r. Podczas gdy w Polsce wybiło południe, w Afganistanie była godz. 14.30. Dokładnie w tym czasie żołnierze i pracownicy Polskiego Kontyngentu Wojskowego uczcili 2-minutową ciszą pamięć ofiar sobotniej katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem/fot. Piotr Michrowski

W 2005 roku, gdy odbywała się II tura wyborów prezydenckich, byłem w Iraku. Co ciekawe, była tam wówczas m.in. brygada z Wesołej, która i tym razem – podczas najbliższych, przyśpieszonych wyborów – będzie poza krajem.

Swój obywatelski obowiązek wypełniłem wtedy w bazie Echo w Diwaniji.

W „Dywanowie”, odwrotnie niż w kraju, wygrał wówczas Donald Tusk. Gdy wieczorem dowiedzieliśmy się, że zwyciężył Lech Kaczyński, chyba nikt z nas – dziennikarzy i żołnierzy – nie podejrzewał, że ta kadencja skończy się tak tragicznie.

Nie głosowałem wówczas na Lecha Kaczyńskiego. Nie był on moim prezydentem, w takim sensie, w jakim był nim Aleksander Kwaśniewski – z jego poglądami na kwestie społeczne, obyczajowe, na stosunek do religii. I na zdolność do koncyliacji.

Nie przyłączę się więc do chóru, który teraz – bez cienia wstydu pławiąc się w zakłamaniu i fałszu – wznosi peany ku czci zmarłego.

Jakby nie wystarczył zwyczajny żal po śmierci człowieka. Ba, tylu ludzi…

Ale poza tym zwykłym żalem jest we mnie inne, żywe i autentyczne uczucie – Kaczyński nie był moim prezydentem, ale był prezydentem mojego kraju. W tym sensie odbieram tragedię pod Smoleńskiem jako coś osobistego. I gdy o tym myślę, czuję, że rozsadza mnie złość. Bezsilna złość.

Bo prezydent mojego kraju nie powinien umierać w taki sposób.

PS. W znakomitym serialu „Ekipa”, emitowanym ponad dwa lata temu, przewidziano coś na kształt smoleńskiej tragedii. Piszę o tym na blogu, gdyż akcja tego wątku toczyła się właśnie w Afganistanie. Filmowy prezydent został zestrzelony, lecąc śmigłowcem do bazy w Bagram.

Cóż, jak to wielokrotnie bywa, rzeczywistość okazała się dużo okrutniejsza niż fabularna fikcja…

fot. Piotr Michrowski

fot. Piotr Michrowski

fot. Piotr Michrowski

fot. Piotr Michrowski

fot. Piotr Michrowski

fot. Piotr Michrowski

Armia pozbawiona głowy

63 komentarze | 10 kwietnia 2010

- Jesteśmy w szoku. Czegoś takiego nikt się nie spodziewał – słyszę od żołnierzy. Cóż, mają powody do takiej reakcji. W jednej chwili, pod Smoleńskiem, zginęła najważniejsza kadra dowódcza polskiej armii.

Na pokładzie samolotu znajdowali się Szef Sztabu Generalnego WP gen. Franciszek Gągor, dowódca Wojsk Lądowych gen. Tadeusz Buk, dowódca Marynarki Wojennej wiceadmirał Andrzej Karweta, dowódca sił specjalnych gen. Włodzimierz Potasiński, szef dowództwa operacyjnego gen. Bronisław Kwiatkowski oraz dowódca Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik.

Wśród zabitych znaleźli się również wiceminister obrony narodowej Stanisław Komorowski i biskup polowy WP gen. Tadeusz Płoski.

W jednostkach w całym kraju spotykają się teraz sztaby kryzysowe, ale podnoszenia poziomu gotowości bojowej nie ma.

- Rolę dowódców przejęli ich zastępcy – wyjaśnia gen. Stanisław Koziej, niezależny ekspert wojskowy. – To nie są ludzie z nikąd, tylko wprowadzeni we wszystkie najważniejsze sprawy fachowcy. Armia musi być gotowa na kryzysowe sytuacje i nic nie wskazuje na to, by nie była. Myślę, że mimo tak tragicznej straty, będzie normalnie funkcjonować do czasu wyboru nowych dowódców.

No właśnie, dowódców rodzajów sił zbrojnych wyznacza prezydent. Co w sytuacji, gdy i on nie żyje?

- Nie musimy czekać do wyboru nowego prezydenta – wyjaśnia Stanisław Koziej. – W takiej sytuacji jak ta, najwyższych dowódców może mianować marszałek sejmu.

Czy tak się stanie, czy też Bronisław Komorowski poczeka z nominacjami, zostawiając je nowowybranemu prezydentowi – tego dziś nie wiemy.

Wieczorem w Ghazni odbyła się msza w intencji ofiar katastrofy/fot. mjr Piotr Michrowski

Wieczorem w Ghazni odbyła się msza w intencji ofiar katastrofy/fot. mjr Piotr Michrowski

Chcę wierzyć, że to pomyłka

119 komentarzy | 06 kwietnia 2010

Wyjeżdżając do Iraku czy Afganistanu jak ognia wystrzegałem się naklejki PRESS, którą powinienem był nosić z przodu i z tyłu kamizelki.

„Nie zamierzam się wystawiać rebeliantom” – argumentowałem. Duże, jaskrawe litery – zgodnie zresztą z naiwnym już dziś założeniem – widoczne byłyby z daleka. Tym samym stwarzając okazję do strzału, o którym później – ku radości potencjalnego snajpera i jego mocodawców – przez jakiś czas trąbiłyby rozmaite stacje telewizyjne, radiowe, portale i gazety.

Obejrzawszy film z masakry w Bagdadzie - o którym piszą i mówią dziś wszystkie polskie media - wiem już, że następnym razem tego błędu nie popełnię. Bo zagrożeniem dla dziennikarzy są nie tylko rebelianci.

To niby oczywiste – w końcu od tzw.: przyjacielskiego ognia giną nawet żołnierze własnej armii. Jednak ujawnione przez portal WikiLeaks nagranie dało mi do myślenia. Zamontowana na śmigłowcu kamera wielokrotnie dokonywała zbliżeń na grupę mężczyzn, skracając dystans na tyle, że napis PRESS na plecach czy piersiach byłby widoczny.

Czy gdyby tam był, ocaliłby życie reporterów Reutersa? Chce wierzyć, że tak. Bo jeśli nie, to wówczas cała ta reporterska robota funta kłaków nie jest warta…

O kompromitacji idei wojny dla pokoju – w sytuacji, gdy giną bogu ducha winni cywile – już nie wspomnę.

W Iraku czy Afganistanie rebeliantem może być każdy. To wymusza szczególną ostrożność.../fot. Marcin Ogdowski

W Iraku czy Afganistanie rebeliantem może być każdy. To wymusza szczególną ostrożność.../fot. Marcin Ogdowski

Wielkanocne paczki poleciały…

41 komentarzy | 23 marca 2010

Mnie się nie udało, ale pal licho – ważne, że poleciały paczki. Ponad 2,5 tony wielkanocnych upominków od najbliższych trafiło już do Afganistanu.

Palety z paczkami wylądowały w Bagram, później trafią do Ghazni, a stamtąd do pozostałych, mniejszych baz. Pewnie minie kilka dni, nim dotrą do wszystkich żołnierzy, ale chyba nie ma powodów do zmartwień, skoro do świąt zostało jeszcze trochę czasu.

PS. Z okazji Świąt, żołnierzom, rodzinom i wszystkim członkom społeczności Z Afganistanu.pl składam najserdeczniejsze życzenia!

Tak wyglądał pokład CASY lecącej wczoraj z Warszawy do Krakowa - wielkanocne paczki zajmowały niemal cały pokład/fot. Marcin Ogdowski

Tak wyglądał pokład CASY lecącej wczoraj z Warszawy do Krakowa - wielkanocne paczki zajmowały niemal cały pokład/fot. Marcin Ogdowski

I znów daliśmy radę…

23 komentarze | 11 marca 2010

… tym razem w konkursie na Blogera 2009 roku serwisu Wiadomości 24.

Miło mi donieść, że “Z Afganistanu.pl” otrzymał specjalne wyróżnienie w kategorii Polityka, w tym prestiżowym w internetowo-dziennikarskiej branży konkursie.

Świetnie poradził sobie fotoblog mojego kolegi Piotra Macury – 990px – zdobywając II miejsce w kategorii Fotoblogi. Piotr kilka galerii poświęcił Afganistanowi – możecie je oglądać, wchodząc w bloczki umieszczone po lewej stronie naszego bloga.

Wszystkim, którzy oddali głosy na “Z Afganistanu.pl” serdecznie dziękuję.

I znów, pisząc o nagrodzie, nie miałem lepszego pomysłu na zdjęcie. Wybaczcie :) To fotka zrobiona podczas gościnnych występów w PIO w Ghazni/fot. Bogumiła Piekut

Tak jak poprzednio, pisząc o nagrodzie, nie miałem lepszego pomysłu na zdjęcie. Wybaczcie :) To fotka zrobiona podczas gościnnych występów w PIO w Ghazni. Nie pamiętam, co mnie tak zdziwiło.../fot. Bogumiła Piekut